Marc Jacobs Perfect Intense EDP 

Ten zapach jest uwodzicielski, słodkawy, pobudzający zmysły. Lekko ciężkawy, osiadający, ale nie przytłaczający. Niespotykanie naturalne nuty prażonych orzechów mają tutaj popis. Na samym początku zapoznania się z tymi perfumami można odnieść wrażenie słodyczy pomieszanej z ostrością. Istotnie, przy pierwszym kontakcie czuć jaśmin, którego fanką nie jestem, jednak w tej całej kompozycji, nie jest dominująco irytujący. Po niedługim czasie uwalnia się moc prażonych migdałów — delikatnie słodkie, orzechowe, ciepłe połączenie. Wykończenie i ustanowienie charakteru zapachu w postaci drzewa sandałowego, tworzy elegancką całość. Zapach należy do tych konkretnych, gdzie ich specyfika wymaga odpowiedniej pory dnia i roku. Zdecydowanie są to perfumy na zimowe wieczory. Oczywiście, nie można się ograniczać z tym, kiedy mamy na nie ochotę, jednak mi najlepiej pasują właśnie na ten czas. Dodatkowo są bardzo intensywne, otulające. Latem mogłyby powodować zniechęcenie i przytłoczenie. Ich duża trwałość to podkreśla.

Piękny, kobiecy, zmysłowy i bogaty perfum. Co i rusz wyłania się inna nuta, zależy też, czy psiknę na szyję czy na włosy. Czasem czuję coś bardziej drzewnego, chropowatego, czasem - coś bardziej delikatnego. Jest słodki, ciepły i otulający, raczej na zimne pory roku. Fantastycznie się w nim czuję, jest bardzo "mój". Słowo "intense" nie powinno przerażać - to żaden killer, nie jest to zapach ciężki czy duszny. Jest to rzeczywiście wersja "Perfect" w bardziej intensywnym wydaniu - dodano mocniejsze nuty, zapach jest głębszy i trwalszy. Rzadko się tak zdarza, częściej flankery do dla mnie już inne zapachy, ale tutaj czuję wyraźne podobieństwo. Trwałość jest dobra, spokojnie kilka godzin i to przy jednym psiknięciu. Sam flakon jest klasyczny, natomiast zatyczka - kompletnie zwariowana, jak dla dziewczynki bądź nastolatki, choć sam zapach nie wydaje mi się taki być. No ale to Marc Jacobs. ;-)