Pachnie marcepanem i radzieckim laboratorium, jest drogi, choć wydajny, i działa, działa!
W małą buteleczkę – urody przeciętnej, „aptecznej”, choć o sprawnie działającym zamknięciu „na klik” i małym dzióbku, pozwalającym na wygodne dozowanie, o pojemności zaledwie 200 ml szamponu - dość wydajnego, należy zainwestować aż 70 zł (i to w niedrogiej aptece), ale – warto.
Szampon jest super.
Mam bardzo cieniutkie i słabe genetycznie włosy, które w okresach przesileń – wiosną i jesienią, że nie wspomnę o stresujących wydarzeniach w swoim życiu – bardzo mocno wypadają. Do tego skórę głowy mam przetłuszczającą się, a same włosy sponiewierane, jak siano, i oczywiście je farbuję. A jeszcze dochodzą moje zmanierowane wymagania co do aplikacji, i uwielbiam szampony nie tylko dobre, ale i fikuśne w użyciu.
Hairgen spełnia w zasadzie wszystkie moje wyśrubowane wymogi.
To szampon leczniczy, więc z buteleczki nie bije aromat perfumeryjny w stylu moich ulubionych Furtererów, natomiast… naprawdę przyjemny – marcepanu, który już w ogóle byłby prześliczny, gdyby nie syntetyczne nuty, przywodzące mi na myśl coś tak charakterystycznego, jak radzieckie laboratorium. Ale jak na szampon dermokosmetyczny – jest i tak ładny.
Konsystencja też w porządku – niezbyt gęsta, więc specyfik dobrze rozprowadza się i pieni na włosach, ale na tyle zwarta, żeby ani nie chlasnąć bez ograniczeń z butelki, ani nie przeciekać przez palce.
I działanie.
Fenomenalne. Używam zawsze dwóch szamponów na zmianę – i w takim też trybie stosowałam Hairgen – co drugi dzień, co wystarczyło mi do zauważalnego wzmocnienia włosów już po upływie 1,5 miesiąca, kiedy nagle włosy po prostu przestały mi w ogóle wypadać przy czesaniu w ciągu dnia, zaś po myciu – na grzebieniu zostawał nie kłąb, a pojedyncze sztuki.
Po upływie ok. 2 miesięcy i zakończeniu buteleczki, dotykając skóry głowy, poczułam, że jest dziwna i szorstka w dotyku, i nawet trochę się wystraszyłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to istny gąszcz sterczących króciutkich „baby-hair”. Suuupeeer.
Jeszcze żaden wzmacniający kosmetyk do włosów nie wywołał u mnie aż tak spektakularnego efektu, przy tak ładnie, łagodnie wypielęgnowanych włosach – czystych, lekkich, lśniących, o ujarzmionym puszeniu, i jako dysponentka naprawdę słabych, często wypadających włosów. zdecydowanie, z całego serca polecam ten szampon
PS - dopisek z 26.01.2024 r. - od jakiegoś czasu jest dostępny w aptekach szampon także w butelce o większej pojemności (też prosta, w analogicznej butelce, bez pompki), który w ogólnym rozrachunku "wychodzi" taniej - 300 ml za ok. 105 zł (butelka 200 ml aktualnie kosztuje ok. 80 zł)
Zalety:
- efekt w zakresie wzmocnienia – realne ograniczenie wypadania włosów (zauważalne po 1,5 miesiąca stosowania co drugi dzień) i wysyp bardzo gęstych i mocnych „baby hair” – po 2 miesiącach,
- efekt w zakresie pielęgnacji – rzadka w przypadku leczniczych szamponów wzmacniających tak piękna pielęgnacja - nawet włosy cienkie, delikatne i przetłuszczające się są lekkie, lśniące, gładkie, sprężyste i nienapuszone,
- nadaje się do częstego stosowania – myję włosy codziennie, i wystarczające jest (dla mnie optymalne) stosowanie go na zmianę z innym, co drugi dzień,
- dobrze się rozprowadza, pieni i zmywa z włosów,
- konsystencja – idealna – nie rozchlapuje się, nie ścieka z włosów,
- wydajność – bardzo dobra,
- nie plącze włosów,
- zapach – bardzo ładny, jak na szampon leczniczy – marcepan z lekkimi, laboratoryjnymi nutkami,
- opakowanie – zwyczajna, apteczna buteleczka (niestety mała – 200 ml), ale z dobrym zamknięciem (klapka „na klik”), i całkiem poręczna, a dobra konsystencja szamponu ułatwia wygodną, ekonomiczną aplikację,
Wady:
- cena – wysoka – w zależności od apteki 70-100 zł (aż takie różnice) za 200 ml, i - dopisek z 26.01.2024 r. - ok. 105 zł za 300 ml, ale - warto
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie