Stars from the stars Regenerująca nocna maska do ciała `Moonbeam` 

Maskę kupiłam za całe 4 zł na wyprzedaży ze strony Stars from the Stars. I jest przyzwoita. Ma cudowny, otulający zapach. Nienachalny, ale wyraźny. Nie jest to do końca maska, a zwykły balsam, ale jest w porządku. Konsystencję ma właśnie jak balsam, na pewno dla mnie jest za rzadki jak na maskę. Ładnie nawilża, ale to nie jest jakieś spektakularne nawilżenie. Szybko się wchłania i nie zostawia tłustej, lepkiej warstwy. Do stosowania na co dzień będzie w porządku. Żałuję tylko, że nie jest to obiecana maska, czyli gęsty, kremowy, treściwy produkt, a jest to zwykły balsam. Kupiona za grosze. Polecam

Do cery suchej najlepsza ze wszystkich firm, skóra jest gładka jak u niemowlaka przy skórze bardzo suchej, nie lepi się od razu się wchłania idealna nawet do pękających pięt kosztuje grosze, tylko zapach mocny taki sobie ale przebija pod względem nawilżenia produkty apteczne

Wieczorny podbijacz gwiazd. Bardzo lubię jego zapach, jest otulający i uspakajacy. Podoba mi się również design, uwielbiam gwiazdy i fiolet więc przyjemnie się na niego zerka szykując się do spania i ciężko było mi się oprzeć, chociaż słowo "maska" kojarzy mi się z bardzo bogatą formułą i miałam obawy. Czy nawilża? A i owszem, jest to jednak subtelne otulenie. Bałam się, że będzie super tęgi w rozprowadzeniu, jego konsystencję opiszę jako bardziej w stronę płynną, dla mnie na plus, szybko się wchłania i nie pozostawia bardzo tłustej wersji. Tu moje słowa może potwierdzić mój pies, który po posmarowaniu nóg czymś smalcowatym gania za mną cały wieczór próbując zlizać chociaż trochę. Przy tym balsamie efekt taki nie występuje co przyjmuję z ulgą. Jeżeli masz poważnie wysuszoną skórę i szukasz tłuściocha to ten level nawilżenia może okazać się niewystarczający. Jeżeli nie masz ogromnych problemów i szukasz czegoś co łatwo się rozprowadza, pięknie pachnie i nawilża bez klejenia- zachęcam.

Regenerująca nocna maska do ciała Moonbeam wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając na skórze tłustej powłoki. Rano skóra jest niezwykle miękka, gładka i doskonale nawilżona. Maska jest bardzo wydajna, a jej subtelny, przyjemny zapach sprawia, że stosowanie jej to prawdziwa przyjemność. Dzięki lekkiej formule można ją bez obaw używać nawet przed snem, nie martwiąc się o zabrudzenie pościeli. To idealne uzupełnienie wieczornej pielęgnacji dla każdego, kto chce cieszyć się piękną, zadbaną skórą o poranku :)

Do skóry, która pragnie blasku i nawilżenia, przybywa ratunek w postaci balsamu do ciała "Stars from the Stars". Ta odżywcza formuła przywołuje niebiańską promienistość, pozostawiając skórę jedwabiście gładką i promienną. Serce tej kosmicznej pielęgnacji tkwi w głęboko nawilżających składnikach, które odżywiają skórę od wewnątrz, sprawiając, że staje się ona miękka i elastyczna. Dodatkowo, rozświetlające pigmenciki wprowadzają subtelny efekt gwiazdorskiego blasku, który sprawia, że skóra emanuje zdrowym, naturalnym świeceniem. Niebieski kryształ, który symbolizuje dalekie gwiazdy, wnosi do codziennej pielęgnacji nutę magii i tajemniczości. "Stars from the Stars" to niczym poranne promienie słońca na powierzchni skóry, ożywiając ją i sprawiając, że każdy dzień zaczyna się w wyjątkowy sposób. Daj swojej skórze kosmiczny zastrzyk regeneracji i blasku dzięki balsamowi do ciała "Stars from the Stars" i poczuj, jak codzienna pielęgnacja staje się podróżą przez mgławice i gwiazdy, zapewniającą niezwykłe doznania dla zmysłów i odbudowę skóry na najwyższym poziomie.

Regenerująca nocna maska do ciała to produkt z boxa od Pure Beauty. Kosmetyki pielęgnujące do ciała używam systematycznie i wybieram te o intensywnym działaniu nawilżającym i regenerującym, dlatego też od razu zaciekawił mnie ten produkt. Opakowanie jest śliczne i nawiązuje do nocnej pielęgnacji . Tuba jest miękka, plastyczna, nie ma problemu wyciśnięciem z niej zawartości posiada wygodne zamykanie klik na którym można ją podstawić. Kolorystyka nawiązuje do nocnego działania maski mamy tu ciemnofioletowe niebo ze srebrnymi dodatkami gwiazd, księżyca i planet, dodatkowo znajdziemy to również szczegółowy opis kosmetyku. Całość prezentuje się bardzo ładnie i przykuwa wzrok. Pojemność standardowa 200 ml. Konsystencja jest gęstego balsamu w białym kolorze. Zapach bardzo przyjemny z delikatnie wyczuwalną nutą lawendy i kwiatowymi aromatami w toczeniu słodkości, ale dobrze wyważonej . Zapach nie jest mdły i uprzyjemnia stosowanie maski. Skład jest 99% naturalny za wartością oleju z awokado, wody lawendowej, gliceryny, wyciągu z kwiatu królowej jednej nocy, pyłu z kamienia księżycowego, olejku rycynowego, wosku karnauba, oleju słonecznikowego, witaminy E, delikatnych substancji zapachowych i konserwujących. Maska przeznaczona jest do stosowania na noc i tak też ją używałam, u mnie znalazła stałe miejsce na szafce nocnej w sypialni. Produkt mimo treściwej konsystencji łatwo się rozsmarowuje, bardzo szybko wchłania, nie bieli skóry i nie pozostawia po sobie żadnego tłustego filmu. Otula ciało zapachem który wyczuwam kilka godzin po aplikacji. Natychmiastowo wygładza, zmiękcza i nadaje skórze delikatnego satynowego rozświetlenia. Działanie jest dobre jednak dla mnie produkt jest dobrym balsamem pielęgnacyjnym i raczej nie znalazłam w nim i w jego działaniu cech jakie mogłyby sprawiać że nazwę go maską. Mam skórę suchą i balsam dobrze sobie radził z odpowiednim jej nawilżeniem, jednak nie było to wybitne działanie, ale takie które starczało mi do zastosowania kolejnego produktu nawilżającego w następnym dniu. Działanie regenerujące również występuje, skóra mojego ciała po kilku użyciach była przyjemna w dotyku, dobrze wygładzona mocniej napięta i optycznie prezentowała się lepiej. Nie występowało na niej żadne podrażnienie a podczas aplikacji i po nie czułam żadnego dyskomfortu. Wydajność jest dobra i porównywalna z kosmetykami tego typu. Cena w granicach 20 zł do zaakceptowania. Podsumowując jak dla mnie jest to całkiem przyzwoity produkt choć skoncentrowanego działania jakie przypisuje się masce raczej w nim nie znalazłam. Nawilża, odżywia i regeneruje skórę a do tego uprzyjemnia stosowanie zapachem. Czy zakupie ponownie sama nie wiem.

Kupiłam go skuszona opisem. Jako posiadaczka bardzo suchej skóry miałam dość spore oczekiwania. Produkt jest okey, ale do regenerującej maski niestety mu daleko, a przynajmniej w moim przypadku. Maska delikatnie nawilżyła moją skórę i pozostawiła ją gładszą. Niestety żeby jednak uzyskać uczucie pełnego nawilżenia, musiałam użyć jej całkiem sporo, co przekłada się też na wydajność

Konsystencja tej maski to prawdziwa przyjemność. Nie jest zbyt gęsta ani zbyt rzadka, co ułatwia aplikację. Rozprowadza się równomiernie na skórze, a jej magiczna konsystencja sprawia, że początkowo masło zamienia się w delikatny olejek. Formuła jest bardzo bogata ale wchłania się dość szybko, pozostawia na skórze delikatny film, natomiast nie brudzi on ubrań. Zapach jest subtelną mieszanką lawendy i czegoś, co mogę tylko opisać jako kosmiczny aromat, który naprawdę sprawia, że wieczorne używanie tego produktu staje się rytuałem. Dla mnie to trochę zapach męskich perfum, a sam produkt jest mocno perfumowany i utrzymuje się długo na skórze. Po kilku dniach stosowania maski MOONBEAM, moja skóra stała się gładka, nawilżona i wydaje się być o wiele bardziej elastyczna. Zniknął problem suchej i szorstkiej skóry, która dotyka mnie szczególnie jesienią. Jak już doprowadziłam moją skórę do prawidłowego poziomu nawilżenia, właśnie za sprawą tej maski, właściwie ją zregenerowałam, to zauważyłam, że nawet nie muszę używać jej regularnie. Poza efektami zewnętrznymi, muszę przyznać, że wieczorna rutyna z tą maską stała się dla mnie chwilą relaksu. Dodatkowo maska jest bardzo wydajna, używam jakiś czas a tubka wciąż wydaje się pełna.

Jak to pachnie pięknie lawendą od pierwszego użycia się w nim zakochałam a powiem wam że wcześniej nie lubiłam tego zapachu w kosmetykach. W dodatku te opakowanie jest nieziemskie. - Maska na noc ale bez problemu można używć ją w dzień bo szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. - 99 % naturalnych składników. - Nawilża i wygładza skórę. - Nie podrażnia ani nie uczula. - Bardzo fajnie koi skórę po depilacji.

Regenerująca nocna maska do ciała `Moonbeam` szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy, a rano skóra jest miękka, gładka i doskonale nawilżona :) Maska jest wydajna i ma bardzo ładny zapach.

Mimo, iż jest w wygodnej tubce, tak od razu po otwarciu pojawił się pierwszy minus - zapach. Wydaje mi się, że ja naprawdę dość ciężkie zapachy lubię, ale ten po prostu jest intensywny. Okropny, mdły i na myśl przyszły mi od razu takie ciężkie perfumy..a raczej ich podróbki..Dla mnie po prostu okropny, aż mnie mdli. Za to konsystencję ma niezłą, bo faktycznie takiej maski, taka bogatszą. Skóra po nim jest przyjemna i nawilżona, więc nawet fajnie działa, ale nie aż tak, żebym musiała znosić ten zapach..

Używam tej "maski nocnej" jako balsam do ciała do stosowania o dowolnej porze dnia. Mam skórę raczej normalną, niezbyt przesuszoną. Krem jest półgęstej konsystencji, łatwo z nim przesadzić i przy próbie rozsmarowania zaczyna bielić. Na plus na pewno to, że jak już uda się go rozsmarować to nie zostawia lepkiej, tłustej warstwy, tylko bardzo delikatny nieprzeszkadzający film. Skóra jest dobrze napita i nawilżona. Czy regeneruje? nie zauważyłam spektakularnych efektów. Mi akurat zapach nie przypadł do gustu - ciężko mi go określić, jest jak najzwyklejszy krem z delikatną dozą czegoś słodkiego co mi nie odpowiada. Wolę bardziej owocowe, świeże zapachy. Opakowanie jest bardzo ładne, jak większość produktów tej marki, natomiast dużo bardziej wolę balsamy w butelkach z pompką.

Regenerującą maskę nocną do ciała miałam cały czas w szafce nocnej. Bardzo się do niej przyzwyczaiłam. 99% składników naturalnych i ten genialny zapach! Stosowałam ją co wieczór i muszę przyznać, że ta pielęgnacyjna przygoda była bardzo przyjemna. Ładny zapach, świetny skład i doskonałe nawilżenie. Piękna grafika na opakowaniu też ujęła mnie niezwykle. Produkt jest świetny i chciałabym by pozostał na półkach sklepowych na dłużej - ostatnio drogerie często wycofują naprawdę dobre kosmetyki, na rzecz zrobienia miejsca dla jakichś nowości. Ta maska nocna, a jak dla mnie - raczej: balsam - to kosmetyk, który pięknie odżywiał moją skórę. Dobrze się wchłaniał i nie tłuścił. Niesamowicie podoba mi się ten gwiazdkowo-księżycowy look na tubie! Produkt wegański. Produkt po prostu świetny. Genialnie mi się go używało. Muszę kupić sobie zapas w Rossmannie, bo boję się, że ten sklep znowu wycofa kosmetyk, który tak mocno polubiłam. Pojemność specyfiku to 200 ml i jak dla mnie jest to odpowiednią ilość. Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Moja skóra polubiła się z "moonbeam". Uwielbiam! Polecam! Warto kupić!

Nie jest to super regeneracja suchej skóry, na pewno też nie maska,ale za to ma skład,który mnie ani nie podrażnia, ani nie uczula a do tego naprawdę ładny zapach,jak perfumy. Zapach nie jest też zbyt mdły i słodki,co jest zaletą bo nie znudzi się tak szybko,ale nie potrafię go do czegoś przyrównać,nie wyczuwam tam zapachu lawendy jak kulki na mole,to na pewno. Opakowanie jak to opakowania tej serii cieszą oko,tuba jest miękka na tyle,że balsam wyciska się łatwo. Konsystencje ma średnio gęsta,kolor biały, rozprowadza się łatwo,w pierwszej fazie bieli,ale zanika to po kilku minutach. Nie jest to konsystencja mleczka,ale też nie masła do ciała,taka akurat. Kiedy energicznie go wcieram zostawia przez moment mokrą warstwę,ale sam kosmetyk się nie rozwarstwia na skórze czy w opakowaniu. Nie wchłania się też długo,zostawia subtelną powłokę,ale nie taką po której lepimy się do ubrań czy pościeli. Co do działania, nie jest to jak wspomniałam bardzo mocna regeneracja,to raczej balsam,który dopełnia intensywniejsze kosmetyki lub pielęgnacje skóry np po peelingu. Kiedy użyje go wieczorem na następny dzień widać,że skóra z chęcią coś by jeszcze przyjęła,ale nie ma tragedii,na pewno nawilża i lekko odżywia. Mocą przyrownałabym go do balsamów Gift of Nature lub Planeta Organica,dobry balsam na co dzień,przy skórze normalnej w kierunku suchej w niektórych partiach ciała jak moje. Daje mu mocne 4, dałabym 5 gdyby producent nie obiecywał tak wiele.

Szczerze mówiąc to do zakupu maski przekonało mnie opakowanie - jest przepiękne! Kolorystyka i motyw kosmosu tak mi się spodobała, że nie mogłam się oprzeć :) Maskę zakupiłam w Rossmanie na promocji, zapłaciłam coś koło 11-12 złotych. Na plus wygodne opakowanie - balsamów w tubie używa mi się najlepiej. Sam produkt również przypadł mi do gustu. Przyjemny zapach, trochę przypominający męskie perfumy. Konsystencja w sam raz. Maska dość szybko się wchłania, więc będzie odpowiednia dla osób, które nie lubią długo czekać na ubranie się po użyciu balsamów. Działanie jak najbardziej w porządku, skóra jest gładka i nawilżona.

Maskę do ciała zakupiłam w drogerii Rossmann przy okazji promocji, chociaż skórę ciała mam normalną i rzadko kiedy potrzebuję takich produktów. Na początku chcę wspomnieć o zapachu, którego wcale się nie spodziewałam. Jest intensywny i przypomina mi wieczorowe perfumy. Ładny, ale chyba wolałabym coś delikatniejszego, bo momentami mnie irytował. Jest bardzo trwały, utrzymuje się nawet na piżamach. Producent nazywa produkt maską do ciała, cóż, dla mnie jest to poprostu balsam. Konsystencja jest średnia - ani za lekka, ani za ciężka. Całkiem łatwo go rozsmarować, chociaż początkowo bieli. Umiarkowanie szybko się wchłania, nie powoduje klejenia ciała. Skóra po nałożeniu jest miękka, gładka i przyjemna w dotyku. Rano po miękkości i nawilżeniu już nie ma śladu, ale i tak nie jest źle. Nie jest to efekt wow, absolutnie, ale przyznam szczerze że nie spotkałam jeszcze balsamu, którego działanie spowodowałoby że szczęka mi opada. Zły nie jest. Czy sprawdzi się do skóry suchej? Nie wiem. Można spróbować, warto jednak pamiętać o bardzo intensywnym zapachu, który napewno nie spodoba się każdemu.

Uwielbiam balsamy do ciała, i testowanie ich sprawia mi ogromną rzyjemność. Tym razem zdecydowałam się na nocną regenerującą maskę do ciała, ponieważ najczęściej to właśnie na noc balsamuję ciało. Opakowanie - tubka o pojemności 200ml. Balsam po otwarciu jest ważny 6 miesięcy. Ma przepiękne opakowanie, kojarzy się z gwiazdami, galaktyką. Zapach - przecudowny. Pachnie dość intensywnie, więc może nawet zastąpić perfumy. Wyczuwalna jest nutka lawendy, ale naprawdę w bardzo niewielkim stopniu i nie jest to taki "chamski" zapach. Ja go uwielbiam. Konsystencja jest bardzo treściwa, bogata. Spodziewałam się, że przez to balsam będzie długo się wchłaniał i pozostawiał tłustą warstwę, ale o czymś takim nie ma mowy. Wchłania się bardzo szybko, a skóra po jest nawilżona, miękka i nie ma mowy o tłustości. Nocna maska naprawdę działa świetnie. Rano moja skóra jest zdecydowanie nawilżona, miękka. Mam problem z przesuszaniem się nóg, szczególnie na kolanach, a po regularnym stosowaniu problem praktycznie zniknął. Świetnie radzi sobie także z nogami po depilacji - nie podrażnia, nie szczypie, a idealnie nawilża i łagodzi. Polecam spróbować każdemu, kto lubi nietuzinkowe, otulające zapachy i treściwe, bogate konsystencje.

Nie powiedziałabym, że to regenerująca maska tylko po prostu całkiem lekki balsam do ciała. Ma taką raczej pośrednią konsystencję - ani nie jest lejący ani zbyt gęsty. Natomiast podczas wsmarowywania w skórę szybko się wchłania, nie bieli, nie robi smug i nie jest tłusty. Pozostawia skórę nawilżoną i miękką w dotyku. Ale nie jest to efekt jakiś turbo odżywczy i regenerujący. Po postu całkiem dobry, nawilżający a do tego lekki balsam do ciała. Nie mam po nim czegoś takiego, że po kilkunastu minutach muszę dołożyć kolejną warstwę także nawilża porządnie. Ale ja mam skórę normalną, nie mam wielkiego problemu z przesuszaniem. Ma dość intensywny zapach, jak jakieś wieczorowe perfumy. Zapach całkiem fajny, choć wolałabym coś świeższego, orzeźwiającego. Generalnie nie jest to zły kosmetyk, ale znam na prawdę sporo balsamów/kremów do ciała lepszych do których chętniej bym wróciła, także ten zużyłam ale nie planuje powrotu, jest poprawny, ale bez szału. Plusem może być to, że można go dostać w rossmanie w promocji za 12 zł.