Cierpka jak agrest, słodka jak bez... to uzależnia! Nominuję do KWC!
Uwaga - ta recenzja będzie długa... ale ten produkt jest wart miliona dobrych słów!
Wreszcie! Wreszcie minął przepisowy czas testowania i mogę napisać, z ogromną przyjemnością, że to hit nad hitami i mój osobisty kandydat na KWC - cichutko szepczę Komisji KWC, że warto... ;)
Ten mus do ciała zachwyca pod każdym względem - a fakt, że wreszcie można pachnieć jak jedna z cudowniejszych postaci literatury fantastycznej, winduje mój zachwyt do nieba! Czuję się emocjonalnie związana z tym musem - ale to chyba dobrze, że tak można go polubić. Pięknie pachnie, bosko nawilża, jest wegański i ekologiczny od początku do końca... czego chcieć więcej? Już wiem - więcej musu!
OPAKOWANIE
Mus Yen kupiłam na stronie Soap Szop. Przesyłka jest w pełni ekologiczna, bo produkty przychodzą w kartonowych, eleganckich czarnych pudełkach (zawiniętych dla ochrony w czarny papier!) opatrzonych logo sklepu. W środku wypełnienie to tekturowe skrawki - super! Pudełko można wyrzucić do papieru, ale jest solidne i ma zawiasowe zamykanie, więc używam go do przechowywania! Less waste jak się patrzy ;)
Mus jest w szklanym słoiczku z plastikową pokrywką, a co ważne - producent deklaruje minimalną ilość - to znaczy, że mogę dostać nawet więcej produktu! Byłam zaskoczona faktem, że załadowano musu pod sam brzeg słoika! Już wtedy mnie to zaskoczyło.
SKŁAD
Skład jest naturalny, wegański, nie ma tam żadnych konserwantów - więc trzymam go w lodówce. Opakowanie nie dopuszcza do niego żadnych zapachów jedzenia. Znajdziemy tam olejki, same miłe substancje - opisane doskonale na stronie internetowej producenta - polecam, to świetne jak blog z felietonami!
ZAPACH
Umówmy się - to dla zapachu kupiłam mus ;) Siedzę w twórczości Sapkowskiego już dłuższy czas, w grach i teraz w serialu. I czekałam na moment, w którym wpadnie mi produkt pachnący jak Yen... i wreszcie!
Zapach jest dwojaki - to bez lilak, ale nie tak intensywny, jak naturalne kwiaty - więc nie wywołuje u mnie bólu głowy. Jest nawet taki.... świeży. Jednocześnie wyczuwam cierpki agrest - to zielone nuty, przełamują słodycz bzu. Co ciekawe, w miarę uwalniania się olejków eterycznych na skórze, raz czuć bardziej bez, raz agrest - i to nie pozwala się nudzić podczas wąchania ;)
Zapach jest naturalny - i nic dziwnego, bo mus ma ręcznie gotowane ekstrakty roślinne! Zapach utrzymuje się bardzo długo - nawet do oranka, zostaje też na piżamie, więc można wąchać i wąchać ;)
KONSYSTENCJA
Nigdy jeszcze nie używałam żadnych musów do ciała, więc nie wiem, czy produkt spełnia te kryteria. Konsystencja bardzo mi odpowiada. Zaraz po wyjęciu z lodówki ma on konsystencję masła, jest po postacią kulek olejowych zatopionych w białej piance. Przypomina mi to trochę kawior ;) Pod wpływem ciepła ciała i dłoni kuleczki się rozpuszczają i miesza się to z białą frakcją, dając mlecznobiały olejek, który po wmasowaniu w skórę.
EFEKT
Mus bardzo łatwo rozprowadzić po skórze, zwłaszcza lekko wilgotnej - wtedy natura olejowa się rozrzedza i łatwiej wmasować w skórę produkt, dodatkowo się go mniej zużywa przy takim samym efekcie nawilżenia.
Skóra chętnie wpija mus, staje się nawilżona, gładka, pozostaje na niej warstewka tłusta, ale nie tłuszcząca piżamy i pościeli.
Skóra staje się jedwabista, gładka, wszelkie przesuszenia momentalnie znikają. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że skóra już nie ma efektu ściągnięcia i suchości, swędzenia.
Jestem atopikiem i zwracam zawsze uwagę na to, czy nie pojawia się egzema lub inne podrażnienie. Tutaj zaobserwowałam nawet poprawę sytuacji na skórze!
Polecam mus nie tylo fanom Wiedźmina, ale też osobom ceniącym nawilżenie przy po prostu przepięknej, pełnej kompozycji zapachowej. To zapach idealny, pełny, naturalny i jeśli zostaną zrobione perfumy - na pewno je kupię!
Zalety:
- boski, idealny zapach
- daje skok w świat fantastyki ;)
- doskonale nawilża
- wydajny
- ekologiczny i wegański
- konsystencja idealna do rytuału pielęgnacji
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie