Moje pierwszy i jak dotąd jedyny flakon Replici od Margieli. Otrzymałam go w prezencie od Taty. ♥️
Buteleczka przypomina apteczny eliksir oznaczony materiałową etykietką z wykazem, wygląda to staroświecko, pomysłowo i uroczo. Kolor esencji także jest niezwykły - różowy.
Srebrny atomizer nie jest chroniony żadnym kapturkiem. Flakonik został umieszczony w minimalistycznym kartoniku z kwadratowym zdjęciem przedstawiającym temat przewodni - w tym przypadku jest to targ kwiatowy.
Jest to jeden z najtrwalszych wód toaletowych jakie znam i zdecydowanie najbardziej intensywna spośród wszystkich Replic, którym się do tej pory przyjrzałam (konkretniej: "Bubble Bath" i "When the rain stops", które już zrecenzowałam). Wyzwala też ogon wyczuwalny na odległość metra lub dwóch. A jak pachnie? Chyba nikogo nie zaskoczę, mówiąc, że są to kwiaty. ;) Tak, jest to typowy kwieciuch z pudrową nutą. Idealny, by powitać nim wiosnę i cieszyć się nim latem, jednak kwiatowce uznaję jako perfumy całoroczne, tak naprawdę, świetne i komfortowe na co dzień.
W otwarciu "Flower Market" czuć przede wszystkim moją umiłowaną frezję i kremową tuberozę! Jest w nim też sporo upojnego jaśminu, ale bez metalicznych naleciałości. Róża dołącza trochę później, ale wybrzmiewa bardzo wyraźnie. Niewątpliwie jest tu jakaś owocowa nuta... Okazało się, że to brzoskwinia, choć nie jest tak oczywista, jak np. w "Sweet Romance" Pani Walewskiej. Są też nuty zielone, leśne - mech... Oj tak! Mech, zdecydowanie! Cedr? Możliwe. Myślałam, że jest też cyprys albo wetyweria, ale skład mówi, że mój nos się myli. Ja jednak czuję jakąś leśną nutę... Raczej suchą, niż wilgotną.
Całość jest zblendowana doskonale! To prawda, że co jakiś czas któryś z poszczególnych kwiatów w tym bukiecie dominuje; rozkłada się na moim ciele pulsująco - raz rządzi tu róża, innym razem frezja, kolejno przekrzykuje jaśmin, później przedziera się tuberoza i tak w kółko - nie wiadomo, który kwiat w którym momencie dojdzie do głosu. Te perfumy mnie fascynują, mimo że są proste i kwiatowe... Teoretycznie świeże, ale jest w nich moc, która obezwładnia i czasem przyprawia o ból głowy... Nigdy nie wiadomo, kiedy te perfumy zmęczą, a kiedy będą cieszyć. Ja je bardzo lubię i bardzo cenię. Zazwyczaj czuję się w nich bardzo swobodnie i zwiewnie, ale czasami czuję się nimi zmęczona. Niby delikatne, a jednak wcale nie! :D
Niesamowite... To jeden z najbardziej przebiegłych kwiatowych zapachów, jakie znam! ;) Stanowczo bardziej dziewczęcy, niż kobiecy. Ujmuje lat, dodaje radości. Taki... dla mnie! :) Często po niego sięgam w ładną pogodę, kiedy chcę się czuć jak nimfa - naprawdę obecność tego zapachu wzmacnia to uczucie.