Ponad miesiąc temu z moją skórą dłoni zaczęło dziać się coś złego-zrobiła się ekstremalnie sucha, zaczęła pękać do krwi, okrutnie swędziała, a w miejscach szczególnie trudnych(typu kostki palców) skóra aż pulsowała ciepłem z powodu stanu zapalnego. Złożyło się na to kilka czynników-alergia pokarmowa i kontaktowa(ale combo strzeliłam, nie ma co), bardzo zmienna pogoda oraz fakt, że nie cierpię sprzątać w rękawiczkach.
Nałożenie na dłonie czegokolwiek z drogerii skutkowało jeszcze większym bólem, pieczeniem i rozognieniem zmian, krem Bambino przynosił tylko chwilową ulgę(czego mu nie mam złe, bo to tylko prosty krem kojący na parafinie i tlenku cynku, a nie gojąca maść lecznica), sterydów staram się unikać jak ognia, więc postanowiłam zerknąć do oferty typowo aptecznych kremów do rąk(w końcu w aptece pracuję, więc wypadałoby).
Mój wybór padł na tę Ziaję-miałam już parę produktów z serii Siemię Lniane i uważam, że to naprawdę udana linia.
Bardzo zaskoczyła mnie tutaj konsystencja. Spodziewałam się solidnego tłuściocha, a tymczasem krem jest jednocześnie gęsty i zwarty, a przy tym nie ma w sobie śliskiej i ciężkiej tłustości. Jest konkretny, otulający(zostawia solidną warstwę ochronną, izoluje od niekorzystnych czynników, chroni przed wysuszaniem i jest świetny pod rękawiczki przed wyjściem na zimowy mróz), ale przy tym nie zostawia tłustej i lepkiej warstwy. Na początku moje dłonie wręcz piły tę formułę i po jednej aplikacji od razu nakładałam kolejną porcję kosmetyku, tak szybko się wchłania. Mimo nakładania większych ilości produkt nie roluje się, nie ślizga się na skórze, jest turbo przyjemnie komfortowy w użytku.
A przy tym wspaniale działa na skórę. W dwa dni częstych aplikacji naprawił moje znękane dłonie-śmiało nazwę ten produkt gabinetem odnowy biologicznej dla dłoni w tubce :)
Cudownie koi oraz łagodzi wszelkie podrażnienia, zaczerwienienia oraz pęknięcia, nawet te z bólem i stanem zapalnym-przynosi niesamowitą ulgę tam gdzie inne produkty bardziej rozogniały zmiany. Krem zmiękcza, nawilża oraz odżywia-zniknęła sucha spękana skorupa, łapki odzyskały miękkość, znowu stały się gładkie i miłe w dotyku, zniknęły także stwardniałe zrogowacenia. A to wszystko bez mocnych leczniczych maści czy jakiegokolwiek zmiękczającego mocznika!
Obecnie używam go profilaktycznie na noc-rano budzę się z gładkimi, odżywionymi oraz po prostu pięknymi dłońmi, którym nie straszne niekorzystne czynniki czy wysuszający wpływ mojej pracy na skórę tego obszaru.
Zapach ma bardzo subtelny i nieinwazyjny, to miłe zaskoczenie przy aptecznych nieperfumowanych balsamach, które często trącą taką apteczną chemią.
Opakowanie bardzo praktyczne-zamykane na zatrzask, stojące na głowie i dające się łatwo rozciąć pod koniec celem wydobycia produktu do samego końca.
Wydajność jest kwestią ciężką do ocenienia-tubka wystarczyła mi na niecały miesiąc, ale mam na uwadze fakt, że na początku nakładam ten krem dużo, często i gęsto.
Myślę, że ten produkt śmiało może być nominacją do Godnego Zastępcy Starego Czerwonego Garniera. Przetestuję tylko jeszcze coś z Neutrogeny, a tę Ziaję podrzucę bratu do wypróbowania(ma wymagającą skórę z racji przewlekłej choroby i tak jak ja uwielbiał starego Garniera), wtedy zobaczymy czy Siemię Lniane dostanie tytuł Mój Hit ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie