Natu.Care Cacao Bloom Kolagen Premium z zawartością kakao 

Stosowanie różnych suplementów diety zawsze wzbudza u mnie pewne obawy, zwłaszcza gdy chodzi o ich efektywność oraz smak. Tym razem zdecydowałam się na Kolagen Premium Cacao Bloom od Natu.Care, który spożywałam głównie w okresie jesienno-zimowym, rozpuszczając w letnim mleku jak tradycyjne kakao. Doświadczenia z tym produktem przeszły moje oczekiwania pod wieloma względami. Po pierwsze, smak i aromat tego kolagenu są wyjątkowo przyjemne i intensywne, co czyni z picia tego kakao prawdziwą przyjemność. Mimo że kakao z kolagenem wymaga nieco więcej wysiłku w przygotowaniu niż inne proszki (idealna konsystencja bez grudek jest możliwa dzięki użyciu spieniacza mleka), to warto poświęcić te dodatkowe chwile na jego przyrządzenie. Pierwsze efekty zdrowotne, zauważyłam po 2 miesiącach regularnego stosowania. Ból kolan, z którym miałam problem, szczególnie po intensywnych treningach, znacząco się zmniejszył. Ponadto, moje włosy wyglądają na zdrowsze i są mniej zniszczone (duuużo nowych "baby hair"). Skóra twarzy też jest w dużo lepszej kondycji ;))) Pod względem opakowania, Natu.Care również nie zawodzi – estetyczne i funkcjonalne saszetki ułatwiają przechowywanie i transport produktu, co jest dużym plusem dla osób aktywnych i często podróżujących. Jednakże, muszę zaznaczyć jako minus dość wysoką cenę produktu. Niemniej, efekty oraz jakość są wystarczającymi argumentami, aby uzasadnić tę inwestycję. Jestem bardzo zadowolona z efektów stosowania Cacao Bloom Kolagen Premium od Natu.Care i z pewnością będę kontynuować jego używanie. Polecam ten produkt każdemu, kto szuka nie tylko wsparcia dla stawów i skóry, ale również chce cieszyć się smacznym i zdrowym napojem w chłodne dni.

Kupiłam ten kolagen wraz z innymi produktami w ramach eksperymentu. Stosowałam produkty różnych marek, z lepszymi i gorszymi efektami, ale wciąż szukam produktu idealnego, który będę pić z przyjemnością. Bo oprócz składu i skuteczności, to właśnie smak jest najważniejszy i to on pomaga w systematycznym przyjmowaniu suplementów. Przez 4 miesiące stosowałam wyłącznie kolagen pitny NatuCare (w różnych smakach) połączony z kapsułkami z serii Glow stories, Co mogę powiedzieć ? Zacznijmy od smaku- Cacao Bloom jest naprawdę dobry, choć jak dla mnie tylko na ciepło. Dodawałam go do podgrzanego mleka krowiego, bądź sojowego czy ryżowego i był naprawdę pyszny. Przywoływał na myśl dzieciństwo i nie miał ani odrobiny 'rybnego posmaku'. Zaś na zimno był dla mnie niezdatny do wypicia. Przechodząc do skuteczności... Ja jej niestety nie dostrzegłam. Muszę przyznać, że było to dla mnie spore rozczarowanie, bo skład był naprawdę solidny. Nie wiem dlaczego tak się stało, nie oczekiwałam w końcu cudów, ale miałam nadzieję na poprawę kondycji włosów, skóry czy paznokci i niestety nie zauważyłam widocznej poprawy.

Byłem mega sceptyczny co do suplementacji kolagenu. Partnerka mnie bardzo namawiała, mówiąc, że dobrze żebym zmarszczki trochę wyhamował, bo podobno już je widać (może już za późno? Nie wiem, mam przykaz, zrobię co mogę żeby była zadowolona). Nie do końca pasowały mi inne kolageny, które piła, więc nie robiłem tego regularnie. Te tańsze smakowały rybką kapkę; pozostałe były słodkie (zwł. te w płynie) lub po prostu chemicznie smakowały. Moja lepsza połowa kupiła Natu.Care Kolagen Premium o smaku mango-marakuja i to mi ładnie wjechało. Smak jak takiego bezalkoholowego drinka virgin za spore pieniądze w barze. Super naturalny! Nie za słodki, nie za kwaśny, nie ma chemii. Sam skład jest solidny – są dodatkowe witaminy, kwas hialuronowy, jakieś inne rzeczy, które są ważne, ale brakuje mi obeznania w temacie dlaczego – partnerka wie, więc jej ufam. Dla mnie najważniejsza jest zawartość „kolagenu w kolagenie” i tutaj jest w punkt: mamy hydrolizat kolagenu rybiego typu pierwszego firmy Nutricoll. Z tego co rozumiem, to ta firma robi przedniej jakości surowce. Co więcej, jeśli było hasło skóra, zmarszczki itp., to peptydy kolagenu rybiego są najlepsze właśnie, bo kolagen rybi jest najbardziej zbliżony do ludzkiego; a typ I to właśnie ważny składnik skóry. Z tego co rozumiem, Natu.Care ma w sobie kolagen o małej masie cząsteczkowej ok. 3 kDa (niewiele firm podaje jak u nich z rozmiarem ;) ). Wiem, że gdzieś na rynku ktoś ma 1kDa; im mniejsze, tym lepsze, ale też nie widzę jak to już ma robić różnicę dalej. A, ten kolagen świetnie się rozpuszcza; mega mi smakował też ten kakaowy, ale tam warto pomieszać spieniaczem mleka, bo kakao się kapkę trudniej rozpuszcza w wodzie.

Kolagen rybi w saszetkach. Mimo obietnic na stronie o pysznym smaku, jestem zawiedziona. Nie dajcie się nabrać. Dodawałam do jogurtu, mleka, szejka i nadawał im beznadziejnego posmaku. Nie wiem czy przyniósł efekty bo ledwo wypiłam. Saszetki papierowe potrafią się rozerwać w torebce podróżnej. Niska rozpuszczalność, zostawia grudy i osad na ściance szklanki.

Z powodu intensywnych treningów i powtarzających się bóli stawów już od jakiegoś czasu szukałam odpowiedniego dla siebie kolagenu. W każdym coś mi nie odpowiadało - a to smak (zazwyczaj wyczuwalny posmak rybny) albo nienaturalny skład. Ten tutaj kakaowy kolagen Natu.care jest przepyszny (miałam wybór pomiędzy tym a chyba jakimś takim owocowym). Proszek kolagenowy dodaję do smoothie (pycha) lub piję z samym mlekiem roślinnym. Po około 4-5 tyg stosowania zauważyłam, że bóle stawów się nieco zmniejszyły a teraz po ponad dwóch miesiącach prawie ich nie odczuwam (spora różnica!). Plus widzę zmianę wyglądzie moich włosów - zniszczonych podczas treningów i przez chorobę tarczycy. Piękne opakowanie, saszetki pakowane każda osobno więc nic się nie wysypuje, saszetkę wrzucam do torby i piję smoothie w pracy. Polecam spróbować i na pewno warto zastosować na dłuższą metę, by zobaczyć naprawdę fajne efekty.