Salvador Dali Le Roy Soleil Femme EDT 

Zapach słodki, kobiecy, balsamiczny, wręcz zawiesisty. W wyobraźni od razu widzę złoty kolor :) Przyjemny, ale czuć trochę starodawne nuty, mi od razu przywodzi na myśl czasy babci :) Jednak to takie bardzo przystępne czasy, czuć esencję, ale nie trąci myszką odstraszająco. Co do bliźniaków, bardziej wyczuwam podobieństwo do Classique Gaultiera, niż Organzy, którą kochałam. Intensywny przez pierwsze godziny, potem znika. Z upływem czasu mam wrażenie, że łagodnieje, delikatnie się wysładza. Nadmienię jednak, że mam miniaturkę edt bez sprayu, a czasem mam wrażenie, że te inaczej się zachowują ;)

Kobiecy, słodki, upajający, pełny przepychu... Z dobrą projekcją, kilkugodzinną trwałością i efektownym, fantazyjnym flakonem, który tworzy z zapachem spójną całość. Dla mojego nosa jest z pewnością krewnym ,,Sunflowers" Elizabeth Arden, tyle, że z zaznaczonymi ciągotami przyprawowymi i balsamicznymi. Jest przeładowany piękną, owocową słodyczą w stylu lat 90-tych, czyli, jakby nie było, tą najlepszą z najlepszych. Jako główną różnicę wskazałabym, że Roy Soleil jest nią aż tak przeładowany, że zaczyna tracić optymizm i nabierać melancholii. Zapach z niego bardzo ostentacyjny i trudny do przeoczenia. Na każdym etapie kompozycji jest jak żakard przetykany złota nicią - efektowny sam w sobie, ale w dużych ilościach i na co dzień zdecydowanie nie broni się na każdej skórze. Użyty w odpowiednim momencie, w oprawie okoliczności, stroju i noszącej osoby, nastraja jednak w niezrównany sposób. Gra nektarowo słodkich brzoskwiń, ciepła niespotykanych, starannie dobranych przypraw, wymuskanych deserów, lśniącego bursztynu i miękkiego aksamitu sprawia, że aż kręci się w głowie. Dekadencja wynikająca z zachwiania równowagi między pożądaniem a przesytem czy może jednak kabotyństwo w czystej postaci? Dość powiedzieć, że można odbierać go skrajnie różnie. Na jednej skórze jest niczym stare złoto, na innej jak odpustowe złotko. Mnie się jednak podoba i rzadko, bo rzadko, ale noszę go z wielką przyjemnością.

Niezwykle bogata kompozycja, w której słodycz kwiatów i owoców przeplata się z aromatem ziół. Zapach jest niesamowicie ciepły, esencjonalny i aromatyczny. Dla mnie piękny, elegancki i ponadczasowy. Le Roy Soleil to zapach w stylu Coco Chanel czy Organzy Givenchy czyli stara szkoła perfumiarska. Zapach nie należy do radosnych i łatwych bo to nie jest słodziak w stylu LVEB czy Black Opium i może stąd ta smutna mina Króla Słońce na korku tego prześlicznego flakonu. Dla mnie tak pachnie luksus!

To nie jest zapach, którym ma się ochotę pachnieć codziennie bez względu na porę roku, trzeba mieć odpowiedni nastrój;) Jest to gęsty, słodki zapach faktycznie w klimacie Organzy. Z początku świeży, owocowy, lekki, z czasem robi się cięższy, bardziej gęsty i zawiesisty. Mnie się bardzo podoba m.in. dlatego, że jest totalnie inny od wszechobecnych zapachów, inaczej skonstruowany i daje się wyczuć, że powstał "w innej epoce". Nie mylić z "epoką" PRLu, bo to nie te klimaty. Jak bardzo nie lubię staroci (aldehydów), tak ten zapach mimo, że niedzisiejszy, jest w pewnym stopniu zapachową perełką. Długotrwały, z czasem staje się nieco męczący, ale wciąż piękny! Butelka śliczna- zwłaszcza korek - taki smutny i nieszczęśliwy Król Słońce... Używam tego produktu od: kilku lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie miniaturki i 2 firmowych próbek

Mój zapach numer 1 lub 2 (na zmianę z Classique J.P. Gaultiera). Intensywny, ciepły, radosny ale nie monotonny, przełamany nutą przypraw. Zapach raczej dla kobiety niż dla młodej dziewczyny, wydaje mi się nawet, że do takich zapachów po prostu trzeba dorosnąć. Uwielbiam Króla Słońce na każdą okazję i do dżinsów i na duże wyjście, pewnie i dlatego, że jest to zapach bardzo optymistyczny. Wielka szkoda, że nie jest już produkowany i trzeba go ,,wygrzebywać\'\' spod ziemi. Używam tego produktu od: 14 lat czyli od wprowadzenia na rynek Ilość zużytych opakowań: 5? 6? dużoooooooooo (i jeszcze mam mały zapas :)

mieszanka zapachu (?) kurzu, pronto ( tak , tego do mebli), nieswiezych cytrusóe i czegoś nieokreslonego czym pachną staruszki. do dzisiaj pamiętam tą traumę zapachową - wizualną zresztą też. zapach jest tandetny,płaski, prosty. jakiś czas temu w moim biurze była dziewczyna - pomoc biurowa, gdzieś ze wsi na głębokim wschodzie i z luboscią zlewała śe tym swiństwem co jeszcze bardziej utwierdziało mnie w przekoananiu ze to nie perfumy tylko smród! Używam tego produktu od:nie używam juz od bardzo dawna Ilość zużytych opakowań: ok.1/5 flaszki

Tak pachnie kobieta spełniona. Piękna, fascynująca, żyjąca w zgodzie ze sobą, ciepła i przesympatyczna dla otoczenia. Każdy ją lubi, bo wie na kogo może liczyć w danej chwili. To kobieta żyjąca zgodnie z upływajacym czasem, pełna uroku, pełna słońca. Zapach od samego początku uderza wytrwaną słodyczą (rzeczywiście podobny klimat do organzy). Daje poczucie bezpieczeństwa. Czuć w nim wyraźnie owoce, ja wyczuwam słoneczną brzoskwinię. Róża jest tu delikatna subtelna, taka czuła. Reszta składników miesza się w przepyszny sorbecik! Zapach nie do końca dla mnie, ale doceniam ten typ urody :) Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: próbka

Ja nie czuję żadnych pięknych orientalnych aromatów. Jak dla mnie jest to słodycz (lepiąca, mdląca) wymieszana z domestosem i czymś jeszcze- mało przyjemna mieszanka, bardzo drażniąca. Zapach bardzo trwały. Niestety, nie traci z czasem smrodku chlorowego. Nie moja bajka -w mojej ocenie wyjątkowo trwały, drażniący i mdlący śmierdziel. Buteleczka bardzo ładna - ale to za mało. Używam tego produktu od: Ilość zużytych opakowań: duża próbka

Uwielbiam Salvadora Dali, właśnie dlatego kupiłam kilka próbek jego perfum. Cóż mogę napisać, poza tym, że Król Słońce jest stworzony dla mnie? Uwielbiam delikatny ciężar i luksus tego zapachu. Zapach orientalny, w pierwszej chwili kojarzy się z kadzidłami, po chwili na wierzch wychodzi mocny pudrowy zapach, by za chwilę złagodnieć i przywołać wspomnienia o tym co minęło. Nie umiem określić tego zapachu inaczej niż \"retro\". Sądzę, że tak właśnie pachniała Gala. Jedynym minusem jest to, że perfumy są nieosiągalne w perfumeriach oraz internecie. Jedyne czym się ratuję, to próbki z allegro. Używam tego produktu od: marzec Ilość zużytych opakowań: kilkanaście próbek

Oceniam wersję EDT bo taką próbkę upolowałam. Być może wersja EDP jest ciekawsza, bogatsza, bo EDT to mizerna kompozycja, niewyróżniająca się niczym, ot zlepek różnych nut, trochę przypraw, owoców i kwiatów. Z początku ma jakąś metaliczną, dość ciekawą nutę, potem jest płasko, jednostajnie, męczy swoim nieokreślonym zapachem, ani nie wybijają się kwiaty, ani owoce, ani przyprawy, wszystko zmieszane, skotłowane. Nie dla mnie. Flakon taki sobie, ani brzydki, ani ładny. Trwałość mizerna ok 1,5 - 2 godz. Szczegółowa ocena: Zapach 2* Flakon 3* Trwałość 1* Używam tego produktu od: kilka miesięcy ciepłych i zimnych Ilość zużytych opakowań: firmowa próbka EDT z atomizerem

Oceniam wersję EDT, która według podań perfumeryjnych znawczyń nie dorównuje wersji EDP i nie ma prawa być nazywaną Królem Słońcem ;) Początek jest ładny, soczysty, cytrusowy, słodkawy, klimatyczny... Wraz z upływem czasu gorzknieje i zaczyna przypominać zapach roślinnego soku mleczy połączonego z łykowatym, wstrętnym smakiem grubej skóry z owocu pomarańczy i pyłem z kwiatów roślinnych chwastów. Jest dusząco i zmuszająco do odwrotu. Nie bez kozery matka natura wymyśliła, że wszystko te rośliny, które są dla człowieka trujące i śmiercionośne są jednocześnie gorzkie w smaku. Tak więc pomna rady o unikaniu rozkoszowania się gorzkim jadłem, uciekam w popłochu... ;) Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: ...

to byly moje I-wsze poważne perfumy,przywiozłam je z Barcelony-miałam jakieś 15 lat....Do dziś stoi u mnie resztka z 30 ml,jest nie dlatego,że nie lubię zawartości,stoi bo mam tyyyle pachnideł,a kiedys je oszczędzałam-kropla na wagę złota. zapach jest ciepły,pasuje mi kolor złoty,straszliwie kobiecy,lekko dymny i ..taki francuski. Czuć...puder,czuć kadzidło,czuć..kwiaty Wszystko wyważone i surrealistyczne. flakon cudny-jak to Dali. Używam tego produktu od:oj z 6 lat Ilość zużytych opakowań:30 ml

Owoce, konkretnie trochę śliwki, coś na kształt brzoskwini, dyskretne jabłko i ananas, a to wszystko połączone z szczyptą cynamonu, dopiero gdzieś daleko w tle nieśmiało wyłaniające się kwiaty w towarzystwie jakiejś skromnej i w zasadzie mało wyczywalnej syntetycznej nuty. Zapach słodki, odbieram go wbrew pozorom jakko lekki. Na szczęście nie pokazał mi żadnych warzyw ani nie wydał się bliźniaczo podobny do aromatów charakterystycznych dla środków czyszczących. Z uwagi na jego charakter warto dodać, że to nie do końca dumny i mający wysoko uniesioną głowę król, to trochę smutny i zawiedziony król, który zamiast berła trzyma kielich z kilkoma kroplami przysłowiowej goryczy w środku... Bo to nie są wesołe, optymistyczne perfumy, to raczej zapach z nutą powagi, a nawet po części smutku... Mają jednak dużo uroku, który sprawił że przekonałam się do tego zapachu. Falkonik jest w sumie ładny, zwraca uwagę i chociaż nie przepadam za plastikiem to trzeba przyznać, że ktoś miał ciekawy pomysł z tym korkiem w kształcie słońca.

Jak mogli to zrobić - wycofać taki taki zapach?! Zapoznawałam się z nim w upalną pogodę i wydał mi się po prostu nietrwałą owocową landrynką. Niedawno wróciłam do testów i zakochałam się. W chłodniejszej, przedwiosennej aurze przede wszystkim jest trwalszy, zamiast przesłodzonej landryny - musujące owoce stopniowo rozwijające się w seksowny, wytrawny zapach paczuli. Nie czuję kwiatów, róży, konwalii, nic z tych rzeczy. Cudowny, bardzo harmonijny i kobiecy aromat. Coraz trudniejszy do upolowania, więc obawiam się, że próbka, którą dziś zużyłam do ostatniej kropli to koniec mojej znajomości z Królem Słońce. Wielka szkoda... Buteleczka, jak wszystkie firmowane przez Salvadora Dali bardzo mi się podoba. Używam tego produktu od: dłuższego czasu, ale sporadycznie Ilość zużytych opakowań:próbka, testy

Pachnie marchewką i różą. Marchewką podobną do tej z Hiris Hermesa, ale wszystko jest słodsze, bardziej różane, landrynkowe. Nie spodziewałam sie, że będzie tu tak wiele róży, takiej o jasnokarminowych płatkach. Rzeczywiście przypomina Organzę, być może Le Roi Soleil miał być dla niej jakąś lżejszą, mniej "miodową" bardziej "landrynkową" alternatywą. Marchewka przechodzi od czasu do czasu multiwitaminę :) a multiwitamina w zapach chodnika po deszczu (a może to echo kadzidła). Nie wyczuwam ananasów, cynamonu czy innych przypraw. Generalnie podziewałam się czegoś bardziej "wariackiego". Tymczasem jest to zwyczajny, spokojny zapach początku lat 90-tych. Coś dla wielbicielek Tresor (róża) i Organzy (marchewka). Dodam jeszcze, że owa słodkawa, apteczna nuta kandyzowanej marchewki w bazie występuje również w Dalimix i Dalistyle. Używam tego produktu od: Ilość zużytych opakowań: próbka

Zakochałam się w tym zapachu!!! Jest zmysłowy i wcale nie duszący jak piszą inni. Zapach jest bardzo indywidualny, nie znalazłam podobnego zapachu w innych perfumach. To zapach orientu ciepły lekko słodki mi przypomina zapach cynamonu i piżma... po prostu cudowny. To jedyny perfum który kocham, inne mogą się schoeać. nie zmienię go. Używam tego produktu od:pół roku Ilość zużytych opakowań:1

Rozgniecione na drobny mak, przeterminowane tabletki, polane obficie przeterminowanym Domestosem - to zdanie jeszcze nie oddaje istoty tego zapachu, ale juz jest blisko ;PPP. Dawno nie skropilam sie czyms tak potwornym - te ziolowo-chemiczne wyziewy ciagna sie za czlowiekiem koszmarnie smierdzaca smuga, odbierajac mu apetyt, chec do zycia i zniechecajac innych do kontaktow z nim (to to akurat czasem sie przydaje ;PPP). Nie mam pojecia, jak ktokolwiek moglby nosic te perfumy dobrowolnie - chociaz na pewno na randke z namolnym wielbicielem beda baaardzo przydatne, heh. Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: jedna probka

Ten zapach był dla mnie sporym zaskoczeniem, gdyż zwykle zapachy sygnowane Salvador Dali nie podobały mi się i zwykłam je omijać. Le Roy Solei trafił w moje ręce przypadkowo i sprawił nie lada niespodziankę. Czytałam pozostałe recenzje, w których jest on określany jako orientalny, niekiedy ciężki. Ja jednak odbieram go inaczej :) Może juz jestem uodporniona na mocne zapachy, ale ten akurat wydał mi się lekki, radosny, a przy tym bardzo interesujący :) To zapach, który poprawia nastrój, uroczy, pełen słodyczy, ale takiej nieprzesadzonej. Flakon ciekawy, choć do najporęczniejszych nie należy.