Oczyszczająca esencja kwasowa SheCare Clean Skin Therapy zapakowana jest w schludnie wyglądający kartonik. Kolorystyka linii utrzymana jest kolorach biało-limonkowo-jagodowo-lawendowych co sprawia, iż niemal od razu mamy wrażenie, iż zawartość tych kosmetyków to coś niezwykle czystego i odświeżającego. Esencja została umieszczona w poręcznej buteleczce – zawierającej aż 150 ml – produktu z wygodnym w aplikacji dozownikiem – który nie wymaga odkręcania butelki i zabezpiecza też przed niezamierzonym, nadmiernym wylewaniem – marnowaniem produktu i brudzeniem butelki. Produkt wydobywa się łatwo i precyzyjnie ze środka butelki – ze względu nie tylko na dozownik, ale i zagęszczoną, żelową konsystencję produktu. Producent poleca, by esencja służyła przede wszystkim do przecierania skóry dekoltu, pleców i ramion – posiadaczom skóry problematycznej, u których występują zmiany potrądzikowe, zaskórniki, krostki, grudki, nierówności, przebarwienia itp.
Lubię eksperymentować (oczywiście odpowiedzialnie, kontrolowanie i bezpiecznie), więc – zważywszy na bogaty w kwasy skład esencji – odważyłam się ją eksperymentalnie zaaplikować również – w niewielkiej ilości – na skórę twarzy - i po całodobowym teście nie pojawiło się żadne nieprzyjemne pieczenie czy podrażnienie – w jednym z miejsc skóra bardzo delikatnie zaczęła się łuszczyć (oczywiście następnego dnia zabezpieczyłam skórę twarzy filtrem, by uniknąć ewentualnych podrażnień bądź plam). Podobnie przebiegało aplikowanie jej na pozostałe powierzchnie ciała – tam już skóra jest znacznie grubsza – zatem aplikacji produktu – tym bardziej - nie towarzyszył żaden dyskomfort czy podrażnienia – skóra miejscami stopniowo – acz wciąż bardzo delikatnie – złuszczała się – dając poczucie bezpieczeństwa, ale i działania składników aktywnych. Miejsca nią potraktowane były przyjemnie odświeżone, rozjaśnione, wygładzone i odnowione. Esencję z powodzeniem można stosować na aktywne zmiany skórne jak i blizny potrądzikowe, gdyż ma działanie wysuszające, ściągające i aktywizujące mikrozłuszczanie. Preparat stosowany punktowo lub na większe obszary zmniejsza widoczność niedoskonałości i sprawia, iż przebarwienia zauważalnie bledną – a skóra mniej się przetłuszcza. Skóra wciąż pozostaje w dobrej kondycji – nie piecze i nie jest nieprzyjemnie przesuszona czy podrażniona. Proces jej odnowy przebiega w sposób zrównoważony dzięki czemu zmiany niemal nie nawracają – a efekt odnowy skóry jest trwały. Co ważne esencja nie wymaga zmywania – zdarzało mi się ją też niekiedy reaplikować (przecierając wacikiem bądź nanosić prosto z opakowania w niewielkiej ilości) ale również – po ponownym wchłonięciu owej „dokładki” produktu – nie wystąpiły żadne z niepożądanych działań.
Skład Mnie zachwycił – stąd ta ciągotka, by użyć tego dermokosmetyku również na twarz. W owym składzie znajdziemy między innymi:
kompleks kwasowy (z nawilżająco-wygładzającym kwasem migdałowym, złuszczającym kwasem glikolowym, rozjaśniającym i regulującym sebum kwasem salicylowym) oraz – wciąż pozostająca w kosmetycznych trendach –
trehalozę, która znana jest ze swych właściwości nawadniających (magazynujących wodę w komórkach skóry i zapobiegającej jej utracie przez naskórek), odżywczych, wygładzających i uelastyczniających.
Dermokosmetyk ma wegańską formułę, nie zawiera kompozycji zapachowej i sztucznych barwników. Nie pachnie też szczególnie aptecznie czy chemicznie – jedynie z przyczyn oczywistych – leciutko kwaskowato (ze względu na bogaty w kwasy skład).
Producentem serii SheCare Clean Skin Therapy jest wiodaca na rynku kosmetycznym – znana, zaufana i lubiana – Bielenda.
Działanie esencji można uzupełnić i wzmocnić wysuszającą pastą cynkową do zmywania SheCare Clean Skin Therapy, która jest też kolejną perełką tej serii – a na zakończenie pielęgnacji użyć prebiotycznego balsamu do ciała z tej samej linii, dla przywrócenia mikrobiomu. Zabiegi z użyciem esencji można powtarzać wedle potrzeb i stosować przez cały rok.
Reasumując, ten – wydawać, by się mogło – tak niepozornie wyglądający dermokosmetyk – w użytkowaniu – staje się prawdziwą perełką i ulubieńcem. Bardzo polecam, by się weń zaopatrzyć – i radośnie odkrywać bogactwo jego składu oraz zachwycać się jego widocznym i trwałym działaniem!!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl