Jimmy Choo Jimmy Choo EDP 

to elegancki i zmysłowy zapach dla kobiet, który łączy owocowe i szyprowe akordy. Otwiera się soczystą nutą gruszki i mandarynki, które nadają mu świeżości. W sercu dominuje egzotyczna orchidea, dodająca perfumom kobiecej subtelności. Baza złożona z paczuli i toffi sprawia, że zapach staje się ciepły, otulający i nieco słodki. To kompozycja idealna na wieczorne wyjścia i chłodniejsze dni – luksusowa, ale nie przytłaczająca. Flakon jest równie elegancki jak sam zapach, przypominający kryształowy flakon perfum vintage. Jeśli lubisz szyprowo-orientalne aromaty z odrobiną słodyczy, Jimmy Choo może być świetnym wyborem.

Kupiłam tę perfumę Jimmy Choo w Hebe na promocji i jestem zachwycona! Eleganckie opakowanie od razu przyciągnęło moją uwagę, a zapach jest po prostu niesamowity. Świeża gruszka, słodka pomarańcza i te egzotyczne nuty orchidei i paczuli – to połączenie idealne. Cieszę się, że trafiłam na taką okazję, bo to prawdziwy luksus w przystępnej cenie. Teraz tylko cieszyć się tym pięknym aromatem! Tonprawdziwa uczta dla zmysłów! *Świeżość* bije od niej od pierwszego jednego spryskania – połączenie soczystej gruszki i słonecznej pomarańczy dodaje lekkości i energii, idealne na każdą porę dnia i roku. **Zapach** jest niezwykle uwodzicielski – wraz z rozwojem nut wyczuwa się egzotyczną orchideę i głęboką, ciepłą paczulę, która dodaje mu charakteru i tajemniczości. flakon! Elegancki, inspirowany fakturą skóry pytona, wygląda jak małe dzieło sztuki. Luksusowy w dotyku i idealnie komponuje się z wyrafinowanym zapachem. To nie tylko perfuma, ale też ozdoba kosmetyczki! ????

Te perfumy z pewnością do oczywistych pod kątem zapachu nie należą. Są w mojej ocenie połączeniem czegoś kwiatowego, karmelowego, owocowego a momentami nawet ziołowego. Po pierwszym psiknięciu czuć od razu pazura tych perfum, ale takiego zaskakującego niby ostrego a jednocześnie jakby z nutą szałwii. Kiedy pierwszy raz użyłam tej wody to zaraz po aplikacji pomyślałam że to nie moja bajka i wylądują na toaletce u mojej mamy ale z każdą kolejną godziną zapach zyskiwał na plus bo ta szałwia znika zostawiając pole czemuś słodkiemu ale jednocześnie kwiatowemu co przywodzi na myśl zdecydowany i luksusowy zapach. To nie perfumy z cyklu „bezpiecznych” czyli takich które spodobają się każdemu i będą poprawne i grzeczne. Raczej zakwalifikowałabym je do klimatu ciężkich, na jesień i zimę i nie przesadzałabym z ich nadmierną aplikacją. Trwałość oceniam jako całkiem przyzwoitą, ja wprawdzie przestaję je na sobie czuć po jakiś 3 h ale otoczenie twierdz, że jak najbardziej są wciąż wyczuwalne. Cenowo te perfumy naprawdę wypadają atrakcyjnie za tą jakość. Jedynym minusem jest buteleczka. Mi osobiście bardziej przypomina granat ręczny niż opakowanie luksusowych perfum. No ale to kwestia gustu i mocno drugorzędna sprawa bo najważniejszy przecież jest zapach :)

Pierwszy raz dostałam je na prezent i odrazu się w nich zakochałam. Przepięknie kwiatowo pachną, trzymają się cały dzień. Idealne na codzień jak i na wyjścia.

Perfumy kupiłam totalnie w ciemno, sugerując się opiniami i nutami zapachowymi. Byłam przekonana że to będzie strzał w dziesiątkę. Niestety generalnie są mocno bez szału. Niby pachną ładnie, niby czasem mi się o nich przypomina, ale mimo że zużyłam już całą buteleczkę to nie mam ochoty na więcej. W perfumach rzeczywiście czuć trochę owoców, pomarańczy, trochę karmelu. Rzeczywiście są kobiece, ale zdecydowanie nie luksusowe i uwodzicielskie. Trwałość według mnie też leży, już po kilku godzinach nie mają ogona i nie są wyczuwalne przez otoczenie. Butelka prosta, skromna, no generalnie poprawna, ale żadnego WOW nie ma.

Zapach tych perfum jest dla mnie niczym niezwykłe doświadczenie, pełne kobiecości, piękna i seksapilu, które przenosi mnie w wyimaginowaną rzeczywistość. Gdy zamykam oczy, mogę poczuć, jak przechadzam się po czerwonym dywanie, włosy rozwiewane przez wiatr, a moje poczucie pewności siebie wzrasta. To uczucie utrzymuje się nawet wtedy, gdy jestem ubrana w zwykły dres i na twarzy nie mam makijażu. Te perfumy sprawiają, że czuję się doskonale w swojej skórze, niezależnie od sytuacji. Butelka tych perfum, oprócz zapachu, sama w sobie emanuje elegancją. Jej kształt jest okrągły, a szklane wyżłobienia nadają jej estetyczny wygląd. To flakon, który z przyjemnością umieszczam na toaletowej półce. Skupiając się na składnikach, nuty głowy otwierają kompozycję zapachu, prezentując nektar gruszkowy i włoską pomarańczę. To słodkie i orzeźwiające początkowe wrażenia. Następnie, w sercu perfum, pojawia się orchidea tygrysia, dodając nuty kwiatowe do kompozycji, które nadają delikatności i głębi zapachowi. Natomiast w nutach bazy dominują ciepłe i drzewne akcenty, przynoszące aromat karmelu i indonezyjskiej paczuli. Te elementy dopełniają całości, nadając intensywności i trwałości temu wyrazistemu zapachowi. Warto zaznaczyć, że ten zapach jest dość mocny, ale nie stanowi to dla mnie problemu, gdyż uwielbiam jego intensywność. Stosuję go zarówno na co dzień, jak i na wieczorne wyjścia, doceniając bogactwo i głębokość tego olfaktorycznego arcydzieła.

Perfuma ma zapach kwiatowy, wyczuwa się nuty sandałowca i orchidei. Uważam ze jest to nietuzinkowy zapach, kupiłam 100 ml właśnie się kończy. Myśle że jeszcze kupię nie raz. Zapach długo utrzymuje się na skórze. Moim zadaniem jest wyjątkowy i pasuje na każdą okazję. Ja używam w sezonie jesień i zima i bardzo dobrze się sprawdza polecam.

To są perfumy mocno nieoczywiste. I nie są dla szarych myszek. To perfumy w klimacie klasycznego Opium od YSL czy killerów od Toma Forda… „chciałabym, ale się boję” ;) Są słodkie i drapieżne zarazem. Agresywne i eleganckie zarazem. Dla kobiet pewnych siebie, ale w ten piękny sposób. Które nie mają kompleksów, ale doskonale znają swoje zalety. Zapach na tle pudrowo-waniliowo- tofikowych bombonierek wyróżnia się jakimś subtelnym luksusem. Niby mógłby być podróbą czegoś znanego, ale czujesz, że jest w nim coś niezwykłego i drogiego. Ten zapach jest tak oryginalny, ze to właśnie on mógłby nosić nazwę „contradiction” lub „Alien”, gdyby nie były one już przypisane innym perfumom. Dla kobiet bardzo samoświadomych, sexy i z nutą szaleństwa. Dla takich łamaczek serc w średnim wieku. Niby statecznych, ale szalonych. Niby młodzieńczych, ale osadzonych w klasyce. Niby vampów, ale tylko w czerwonej szmince i bez makijażu. To opowieść o tym, ze piękno jest nieoczywiste i ma wiele kanonów. Że zapach i image ( jak skóra pytona ) może być drugą skórą, a potem można zrzucić tę skórę i wskoczyć w dresik i ciagle roztaczać wokół niesamowitą aurę i budzić pożądanie. Nie znam innych zapachów od Choo. Nie znam jego szpilek. Od niedawna mam parę okularów tego projektanta, które dają mi +10 do pewności siebie i to samo robią te perfumy. Mam w szafce perfumy Dior, Tom Ford, Cacharel, Mugler, Chopard czy Hermes. Wszystkie są oryginalne i charakterystyczne, ale tylko te od Jimmy Choo robią z kobietą cos takiego, że czuje się megaatrakcyjna, a zarazem nietandetna. To taki współczesny luksus. Niby czuć, ze to cos niecodziennego i drogiego, a zarazem tak bardzo chcesz być tego częścią jako kobieta, bo czujesz instynktownie, że to jest przystępne i z tego świata . Urzekła mnie kobieta wg Choo. Chociaż zapach odbiega od moich niedawnych wyborów, chcę tak pachnieć i czarować otoczenie legendą kobiety od Jimmyego Choo.

Wieczorne wyjście? Moim pewniakiem jest Jimmy Choo. Czuje karmel, maline. Zapach jest piekny i zmienny. Mocny, w zbyt duzej ilości może dusic. Pozostawia za sobą ogon, ktory przyciaga zapytania ludzi co tak pachnie. Polecam.

Perfumy zakupiłam w ciemno sugerując się opiniami. Po pierwszym powąchaniu zwątpiłam i podjęłam decyzję o odesłaniu perfum, jednakże dałam zapachowi szansę, i zostaje ze mną. Zapach jest nieoczywisty, trochę cytrusowy trochę drzewny, na pewno nie świeży. Mają coś w sobie pociągającego i uzależniającego. Nie spodobają się każdemu, więc radzę najpierw zaopatrzyć się w próbkę. Zapach trwały, intensywny, świetnie się utrzymuje na ciele, włosach i ubraniach. Cena doskonała. Dla mnie perfumy okazały się super.

Zapach kupiłam w drogerii Hebe za 199zł, flakonik był o pojemności 100ml. I tu rzuciłam się na głęboką wodę. Zdecydowałam się po zapoznaniu się z testerem i początkowo bardzo mi się spodobał, ale z kilkoma użyciami czar prysł. Flakon jest piękny, masywny i robi robotę swoim wyglądem, pięknie wygląda na toaletce. Perfumy są bardzo intensywne i co prawda czuć je z daleka. Zdecydowanie czuję tam nuty pomarańczy, paczuli i coś pieprznego co jednak zdecydowało, że jednak ten zapach mi nie pasuje. Co do trwałości to trzymają się na skórze nawet do kilku godzin, ale po kąpieli zapach już nie był wyczuwalny. Perfumy nadają się na typowo jesienno-zimową porę roku i bardziej wybierałabym je na wieczór bo są naprawdę intensywne. Kojarzą mi się z kobietami pewnymi siebie, seksownymi, lubiącymi luksus i które lubią zwracać uwagę zapachem i nie boją się tego. Te nuty są typowymi klasykami, nie ma w nich nic nowoczesnego dlatego również kojarzą mi się z kobietami pełnych klasy lat wcześniejszych. Ja do nich nie wrócę, ale jeśli ktoś z mojego otoczenia będzie poszukiwał takich nut zapachowych na pewno mu polecę :)

To ten zapach, który wyróżnia z tłumu. Idealny na randkę, imprezę. Mocny, dominujący. Sama kupiłam je po tym, gdy zaczepiłam kobietę w sklepie, by spytać, czym tak wspaniale pachnie. Zapach od samego początku, aż do odległego końca (perfumy są bardzo trwałe, nawet po kilku dniach czuć je na ubraniach) bardzo mocny a jednak nie mdli. Według mnie nie ma tu wielkiego rozwinięcia. Od początku czuję mieszankę gruszki z orientalnymi kwiatami. Producent deklaruje paczulę ale paczuli w życiu na oczy nie widziałam, więc wierzę na słowo i rozumiem skąd ten bardzo oryginalny zapach. Jest mocno, intensywnie i w kierunku słodkim ale nie mdlącym. Zdecydowanie to nie jest tandetna słodycz. To nie są perfumy dla szarej myszki ale dla wampa. Zapach dominuje, zniewala, oszałamia zmysły. Jest bardzo mocno uwodzicielski, luksusowy, wart więcej, niż kosztuje. Kto raz je pozna, rozpozna już zawsze. Buteleczka wyjątkowo piękna, okrągła, ze szlifami, niczym klejnocik, trwała, praktyczna z bardzo dobrym atomizerem. Uwielbiam je!

Zapach intensywny, słodki, ciągnący się za kobieta. Trwały, mocny, kobiecy, seksowny . Idealny na wieczór, choć ja używam go w ciągu dnia. Butelka przypomina granat albo brylant. Idealny pomysł na prezent.

Użyłam ich dzisiaj - w tą zimną wiosnę świetnie poprawiają humor. To jeden z tych zapachów, które mają stałe miejsce w mojej kolekcji. Flakonik idealnie leży w dłoni, zwłaszcza ten o pojemności 40ml. Zapach jest intensywny, soczysty i niezwykle kobiecy. Bez patrzenia na nuty zapachowe mogę stwierdzić, że jest tu paczula, bardzo przyjazna, delikatnie chropowata, która przełamuje soczystość róży. Nie wiem, czy producent deklaruje tu różę, ale ja ją czuję, pięknie zmiksowaną z paczulą właśnie. Projekcja jest bez zarzutu, trwałość też ok. Cena póki co przyzwoita, zatem warto poznać ten zapach, teraz w sumie nieco już zapomniany.

Słodka elegancja – połączenie słodkich nut ze zdecydowaną wonią paczuli. Twórcą tej kompozycji zapachowej jest Olivier Polge, Zapach ten swoja premierę miał w 2011 roku. Pięknie się rozwija. I oto on – soczysty gruszkowo mandarynkowy wstęp, zaraz za nimi pojawia się kremowa orchidea, a wszystko to oblane roztopionym toffi. W tych nutach od samego początku dominuje zielono ziemisty zapach paczuli, jest bardzo intensywny, nadaje niezwykłej trwałości. W moim odczuciu zapach ten jest tajemniczy, uwodzicielski. Nie jest to typowy słodziak, jakiego można by się było spodziewać. Zapach intensywny, wwiercający się w nos, bardzo trwały. Świetnie nadaje się w okresie jesienno – zimowym, poprawia nastrój, uspokaja, działa niczym rozgrzejwająca herbata. Trwałość 5/5 Kompozycja: 4/5 Projekcja: 4/5 Cena: 4/5 Moja ocena: 4/5 Nuty głowy: Gruszka, mandarynka, nuty zielone Nuty serca: Orchidea Nuty bazy: Toffi, paczula

Jakie one są cudowne.... Dostałam je na urodziny, ale prezent wcale mnie nie zaskoczył. Mówiłam wszystkim, odkąd je pierwszy raz powąchałam, że muszę je mieć. Wstrzymywałam się z zakupem tylko dlatego, że chciałam skończyć najpierw poprzednie. Są to perfumy bardzo eleganckie i kobiece. Łączą w sobie aromaty gruszki, słodkich mandarynek z esencjami orchidei i herbacianej róży. Zmysłowości i głębi nadają im wyczuwalne kompozycje szlachetnych drzew. Są takie orientalne i specyficzne, ale podoba mi się to, że nadają się również na dzień i na lato. Nie są takie "kadzidlane", bardzo przyjemnie się je nosi. Są też bardzo trwałe, to już taki "mój" zapach. Dostaje wiele pochwał na ich temat, co utwierdza mnie w przekonaniu, że był to bardzo dobry zakup. Serdecznie polecam:)

Jest to jeden z popularniejszych zapachów, ale mimo to za każdym razem jak go czuję w sklepie czy na ulicy u przypadkowej osoby, to wpadam w zachwyt! Dlaczego? Bo to piękny, elegancki zapach, który pasuje zarówno do młodej jak i dojrzałej kobiety. Jest trochę ponadczasowy, mimo iż jest intrygujący. Jest słodki, a z drugiej strony mocny. Dla mnie mocno wyczuwalna jest pomarańcza i chyba to mnie tak przyciąga, bo uwielbiam jej zapach w każdej możliwej kombinacji. Mimo iż nie zajmuje u mnie pierwszego miejsca wśród perfum to wiem, że będzie tym zapachem, który zostanie na długo.

Jestem pod wrażeniem trwałości. Wystarczy niewielka ilość, a zapach czuć przez cały dzień. Pierwsza myśl - elegancja. Czuć owocową woń, są lekko słodkie, ale nie mdłe. Nuty głowy: nektar gruszkowy, włoska pomarańcza, Nuty serca: orchidea tygrysia Nuty bazy: karmel, indonezyjska paczula Rodzina olfaktoryczna: szyprowo-owocowa. Czaiłam się na nie ze dwa miesiące, ale warto było, bo pojawiła się promka -40% w Sephora.