Sol de Janeiro Delicia Drench, Shower Oil Olejek pod prysznic

Marka Sol de Janeiro ciekawiła mnie od dawna. Gdy zobaczyłam, że w ofercie mają olejek pod prysznic nie wahałam się i zamówiłam miniaturę. Dorzuciłam do tego drugi żel tej marki. Jednak tytułowy olejek pod prysznic tak mi zawrócił w głowie, że po tygodniu wiedziałam, że chcę pełen wymiar i tak się stało. Opakowanie miniatury niczym poza oczywiście pojemnością się nie różni. Otwarcie na taki zatrzask, który trzeba docisnąć jest takie samo. Miniatura ma pojemność 90ml i ten minis starczył mi właśnie na jakieś 2 tygodnie. Pełen wymiar ma pojemność 385ml i myślę, że starczy mi na spokojnie ponad miesiąc. Produkt ma formulę olejku, ale nieco w żelowej formie. Jednak ten olejek pod palcem czuć i to naprawdę wspaniale. Formuła jest odpowiednio gęsta, nic nie przecieka przez palce, nic nie ucieka z ręki czy to z myjki. Naprawdę super. Co więcej błyskawiczne się pieni, wystarczy naprawdę niewiele choć przyznaję, jak czułam ten zapach, tworzyła się ta piana to człowiek chciał wincyj i wincyj i nie żałowałam go sobie. Zapach jest cudowny. Tyle i aż tyle. To mieszanka aromatu wanilii, palonego cukru, jakby trochę koktajlu mlecznego a wszystko to w egzotycznym, tropikalnym mega ciepłym wydaniu. Zapach jest powalający. Zostaje na skórze nawet jeszcze z pół godziny po prysznicu. Mnie zniewala, bardzo odpręża. Choć nie tylko ze względu na zapach zdecydowałam się na pełen wymiar. Efekty są równie zauważalne i godne polecenia. Produkt świetnie oczyszcza, zapewnia całkowitą świeżość, orzeźwienie. Co więcej skóra po jego użyciu jest tak mięciutka, taka śliska, jakby z delikatną powłoczką. Nic się nie klei, ani nie lepi ale skóra jest gładsza i bardzo przyjemna w dotyku. Nie używam po tym olejku balsamu do ciała, no chyba że dla wyłącznie przyjemności miałabym balsam z tej samej serii zapachowej bo wtedy przedłużenie zapachu miałoby sens. Koniecznie muszę go dokupić ;D. Jednak pielęgnacyjne nie mam żadnych wątpliwości. Nie ma mowy o uczuciu spięcia suchości czy dyskomforcie. Skóra jest pełna życia i rześka. Podsumowując z tego olejku jestem mega zadowolona. Czułam że może być świetny i cieszę się, że się zdecydowałam. Warto poznać.

W pewnym momencie nastąpił bliżej mi niezrozumiały szał na mgiełki zapachowe firmy Sol de Janeiro, szczególnie głośno w mediach społecznościowych było o żółtej z numerem 62. A że ja buntownik i za tłumem rzadko podążam, wybrałam fioletową siostrę, i to jeszcze w postaci olejku pod prysznic. Cena trochę zaporowa, ale ciekawość i chęć sprawdzenia na własnej skórze fenomenu tej firmy wzięły górę nad finansowym rozsądkiem. Pierwsze wrażenia jak najbardziej pozytywne. Wąchając żel prosto z butelki, pomyślałam, że pachnie dość intensywnie, ale bardzo przyjemnie. Czar prysł po kilku użyciach; zapach produktu po kontakcie z wodą przybiera na sile i niestety z czasem zaczyna mdlić. Zapach tego ciekawego produktu jest niesamowicie słodki, jak ulepkowe ciasto, czuć wanilię i landrynki. Jeśli ktoś lubi takie aromaty, myślę, że będzie zadowolony, bo niestety to nie mój gust, a na moje (nie)szczęście żel jest bardzo wydajny. Mimo zapachu, który jest kwestią gustu, specyfik ma bardzo ciekawą formułę. Konsystencja jest gęsta, żelowa, ale zachowuje się jak olejek, przy czym nie tłuszcząc skóry ani otoczenia. Pozostawia skórę niesamowicie miękką i nawilżoną. Po osuszeniu ręcznikiem ciało jest jak po użyciu balsamu nawilżającego i zapach staje się nie co subtelniejszy jednakże nadal wyczuwalny. Czy kupię produkt ponownie? Bardzo chętnie, ale z inną nutą zapachową.