MI Marion Ratunek dla skóry, Odżywcza maska na tkaninie 

Maseczka niestety okazała się rozczarowaniem. Sama płachta była słabo nasączona esencją, przez co już po 10 minutach zaczęła wysychać – mimo że na opakowaniu zalecano trzymać ją 15–20 minut. Dodatkowo jej kształt zupełnie nie pasował do twarzy: była zbyt długa i jednocześnie zbyt wąska, przez co ciężko było ją dobrze dopasować. Jeśli chodzi o działanie – nie zauważyłam żadnego odżywczego efektu ani tzw. "boosta", który obiecuje producent. Skóra po zdjęciu maski nie wyglądała ani lepiej, ani gorzej – po prostu bez zmian. Plusem jest jedynie cena i łatwa dostępność, ale skoro produkt nie przynosi efektów, nie planuję zakupu ponownie.

Maskę kupiłam w promocji, zaintrygował mnie kawior, rzadko spotykany w maseczkach. Po otwarciu saszetki mamy maskę dość sztywną, trudną do ułożenia na twarzy, esencji jest wystarczająco, ale nic nie zostaje w opakowaniu na posmarowanie np. dodatkowo szyi. Zapach dość intensywny, dla mnie lekko chemiczny. Skóra mnie nieco szczypała, choć nie mam wrażliwej cery. Po zdjęciu maski skóra jest lekko nawilżona i odświeżona, nic poza tym.

Lubie czasem wejść do Lidla , mimo że mi nie po drodze bo czasem mają tam fajne kosmetyki. Nie tylko pielęgnacyjne także kolorówki które są wycofywane z drogerii np. Wibo,Ingrid. Z marką Marion jakoś się nie lubię. Miałam od niej różne produkty czy do włosów, do twarzy i tak naprawdę to żaden nie zapadł mi w pamięć . * moja skóra jest sucha, mało jędrna, bez niedoskonałości, 40+ więc pierwsze zmarszczki też się już pojawiają. ★ Płachta Tkanina jest dość sztywna i gruba. Otwory wycięte w miarę poprawnie ale maska jest z tych długich tzn pod broda mamy spory kawałek materiału a boki twarzy są gole. Nie wiem czy każda sztuka tak ma czy trafiłam na jakiś felerny egzemplarz. Materiał nie jest za bardzo nasączony esencją. Niby jest cały mokry ale przez gruba fakturę szybko wysycha. ★ zapach Po otwarciu saszetki poczułam mega przyjemny zapach. Niby słodki jak cukierki ale z kwaskowata nutą. Bardzo intensywny. Po sprawdzeniu składu wnioskuję że to mogą być nuty ananasa. ★ opakowanie Saszetka w kolorze kremowym z muszlą na wierzchu. Prosta grafika .Nic co rzucałoby się w oczy na półce ★ skład 95% składników pochodzenia naturalnego Ciekawy bo zawiera zielony kawior składnik który osobiście rzadko spotykam w kosmetykach. Ma on wygładzać skórę, nawilżać i poprawiać elastyczność. Kwas hialuronowy- rewitalizuje, nawilża. Wodą morską- źródło makro i mikroelementów, Betaina- humektant Ekstrakt z ananasa- rozświetla skórę, energetyzuje, pobudza Ekstrakt z mięty- działa orzeźwiająco ★ działanie Od razu po nałożeniu maski poczułam delikatne pieczenie, chłód. Zawiązane to było z obecnością w składzie mięty. Tkanina dobrze się trzymała twarzy,nie zjeżdżała. Po jej zdjęciu skóra była wyraźnie promienna i rozświetlona. Czułam przyjemne nawilżenie które sprawiło że skóra była miękka i gładka. To na co zawsze zwracam uwagę i jest już pewnie nudne dla osób czytających moje recenzje to czy esencja wchłania się całkowicie. Nie znoszę lepkiej warstwy na skórze i uczucia oblepienia. Zawsze zmywam to że skóry przed nałożeniem kremu. W przypadku maski od Marion niestety ten problem występuje. Ode mnie za to minus. Ogólnie maska nie jest zła. Za te kilka złotych można wypróbować ale czy opłaca się kupić na zapas-wg mnie raczej nie.