Bracia Mydlarze Glinka czerwona maseczka do cery naczynkowej 

Czerwona glinka od Braci Mydlarzy to maseczka, która wygląda jak pył z Marsa, ale działa jak najlepszy dermatolog. W szklanym słoiczku, który kojarzy mi się z aptecznymi suplementami, kryje się czerwona, bezzapachowa magia, gotowa do zmierzenia się z cerą naczynkową, tłustą i mieszaną. Po pierwszym otwarciu zero zapachu, tylko drobny, lekki jak chmurka proszek, który bez problemu miesza się z wodą. Aplikacja? Klasyczna glinkowa, po kilku minutach maseczka zaczyna zastygać. I tu uwaga wysycha dość szybko, więc albo psik-psik wodą termalną, albo nie marudzić i zmywać na czas bo inaczej zastanie nas prawdziwa skorupa nie do zdarcia! Efekt? Pory faktycznie zwężone, skóra matowa, choć trzeba przyznać maseczka ma delikatne skłonności do przesuszania. Moja cera wrażliwa i naczynkowa była zadowolona, nie miałam żadnych podrażnień. Minusy? Trochę brudzi, umywalka po zmywaniu wygląda jak po artystycznym performance, ale da się to ogarnąć płynem. No i słoiczek mógłby być większy, bo 75 ml to taka mini przyjemność, a człowiek chce więcej! Podsumowując, jeśli cera woła o ratunek, błyszczy się jak reflektor i lubi czasem strzelić focha w postaci zaczerwienień, to ta glinka może być dobrym kompanem. Ekologiczne opakowanie, prosty skład i solidne działanie, brzmi jak kosmetyczny strzał w dziesiątkę