Alfred Sung Sung Homme EDT 

Kupiłam największą flachę dla męża w prezencie i mimo, że flakonu już dawno nie ma to do dziś mi głupio, że sprezentowałam mu taki zapach. Ja rozumiem, że komuś Sung Homme może się podobać. To bardzo dobrze wszak jestem jak najbardziej za tym, żeby używać tego co się lubi i nie patrzeć na trendy, ale jednak Sung Homme to dla mnie zapach nie do zaakceptowania. Zapach ma zdecydowanie old schoolowe tony. Jest ostry, świdruje aldehydami w mydlanym stylu. Pachnie to zupełnie jak wody po goleniu typu Lider czy Wars. Nie, nie przesadzam! Po jakimś czasie te szalone aldehydy trochę ustępują i zapach przechodzi w fazę jałowca, sosny, mchu i cytrusowej świeżości, ale wciąż posiada mocno retro nutę, której oboje nie potrafiliśmy z mężem zdzierżyć. Trwałość na piątkę, ale w tym wypadku była to wada. TŻ za nic w świecie nie chciał używać tego zapachu, mówił, że czuje się w nim źle i do niego nie pasuje. Totalnie się z nim zgodziłam i całe 100ml powędrowało do śmieci, bo nikt nie chciał tego przygarnać. Absolutnie nie polecam kupowania tych perfum w ciemno, no chyba, że lubicie zapachy w typie Rive de Gauche, starego Kourusa, czarnego Zino czy Lagerfeld Classic w innym wypadku trzymajcie się z daleka.