Lubię cienie w kremie - Maybelline Color Tattoo mam całą kolekcję, szukam wśród innych marek nie-prasowanej formuły cieni, bo się po prostu trzymają długo i są niebotycznie proste w aplikacji i uzyskaniu pięknego makijażu.
Stąd ta kredka Clinique (kocham całą serię Chubby Sticków), bo ma właśnie kremową, bogatą formułę - po francusku jest to wręcz "baume" czyli balsam koloryzujący do powiek. Moja sucha skóra bardzo takie specyfiki lubi :)
Mój kolor to 09 - Lavish Lilac, czyli zimny fiolet wpadający w jasną szarość czy beż. Kolor fajny, niejednoznaczny, z połyskiem, bez drobin. Pierwsza warstwa koloru jest wręcz ledwo widoczna, ale kolejne warstwy pięknie budują kolor. Bardzo dobrze się rozciera i blenduje z innymi cieniami. Formuła jest dość maślana, bardzo odżywcza, wręcz tłustawa. Ale mimo to cień się nie roluje, nie zbiera w załamaniach - nie wiem jednak jak się zachowa na tłustych powiekach, moja skóra jest sucha jak pergamin.
Co do aplikacji to końcówka kredki jest kuleczkowata, nie spiczasto zakończona jak jest w Chubby Stickach do ust. Nie ma szans wykonać precyzyjnego makijażu, chyba że użyjemy pędzelka - ale też nie wiem czy jest sens, bo cień jest raczej z tych pół-przezroczystych i dyskretnych codzienniaków.
Kredką mażę po ruchomej części powieki i potem rozcieram ją palcem. Na tej bazie także cienie prasowane trzymają się o wiele lepiej. Kolor daje fajną "mgiełkę", rodzaj poświaty na powiekach. Nie uzyskacie na pewno makijażu mocnego, widocznego, wieczorowego - chyba że na upartego nałożycie kilka warstw ciemniejszego odcienia Chubby Sticka.
Na koniec małe porównanie do Maybelline Color Tattoo, choć może dla wielu osób sensu on nie ma ;) to dla mnie - owszem. Color Tattoo świeżo kupione mają bardzo podobną konsystencję jak właśnie Chubby Stick, czyli właśnie taką ślizgającą się i gładką, choć CT jest bardziej żelowy, a Chubby - maślany. Niestety, Color Tattoo po ok. 3 miesiącach używania przekształcają się w twardą plastelinę, którą nie sposób rozprowadzić na powiece. Powierzchnia kosmetyku się utlenia, twardnieje i taki cień na powiece daje łaty i smugi, które ciężko równomiernie rozsmarować. Z mojej kolekcji 2 kolory (fiolet i biały metalic) musiały powędrować do kosza, mimo zużycia ledwo połowy. Nie dało nic zeskrobanie wierzchniej, najtwardszej powierzchni na cieniu, ani nawet włożenie słoiczka do wrzątku, żeby cień zmiękł. Po prostu: formuła Color Tattoo szybko traci swoje główne właściwości. Chubby Stick dzięki temu, że jest wysuwany i kontakt z powietrzem ma tylko mała końcówka kredki - takich niespodzianek nie robi. Formuła jest po 2 miesiącach taka sama, nie twardnieje, nie robi się plastelina.
Także szczerze Chubby Sticka polecam - jest prosty, szybki w użyciu, ładnie odżywia skórę powiek, a kolory są eleganckie, klasyczne i bardzo codzienne.
Używam tego produktu od: 2 miesiące
Ilość zużytych opakowań: 1 op