Dobra na wyjazdy, ale i tak nie przebije klasycznej Venus.
Swego czasu miałam jakąś zajawkę na wkłady ''2w1'' z Gillette - wybierałam najczęściej Breeze i byłam w nich zakochana przez długie, długie lata.
Niestety - Breeze na przestrzeni lat znacząco się pogorszyły (i zaczęły mnie niesamowicie podrażniać), dlatego z podkulonym ogonem wróciłam do klasycznej Venus i tradycyjnych żeli do golenia.
Tak się jednak składa, że kocham promocje - i gdy napotkałam wczesną jesienią w jednej z internetowych drogerii 4 wkłady Olay za 56 zł, to kupiłam je bez namysłu. Czy było warto? I tak, i nie - o czym możecie przeczytać już za moment ;).
Zacznę jednak od aspektów wizualnych - nie posiadam oryginalnej rączki od Olay, ale one generalnie są takie same, różni je jedynie kolorystyka. Używam więc tych wkładów zarówno z rączką od klasycznej Venus (tej z wymiennymi wkładami, dla jasności - te dostępne w marketach, pakowane po kilka sztuk lub nawet pojedynczo NIE BĘDĄ SIĘ NADAWAŁY!), jak i z tą różową z Breeze - obie są tak samo ergonomiczne, lekkie i solidne.
Same wkłady ławo zamocować - nie odczepiają się w trakcie golenia, siedzą twardo na miejscu.
Zaletą tych wkładów są na pewno dodatkowe paski z żelem nawilżającym (który cudownie pachnie, waniliowo!), 5 ostrzy i ruchoma główka, która dostosowuje się do kształtu ciała - może zabrzmieć to jak puste obietnice, ale naprawdę tak jest! Tą maszynką mogę golić się z zamkniętymi oczami i NIGDY się nie zatnę! Golenie jest bajecznie proste i szybkie - wystarczy zwilżyć skórę, a wówczas paseczki z żelem rozpuszczają się i umożliwiają efektywne usunięcie zbędnego owłosienia. Zero podrażnień, zacięć czy uczulenia, tak jak robi mi to Breeze - tamte jeszcze dodatkowo wysuszają mi skórę, a Olay tego nie robi i całe szczęście!
Wkłady doskonale sprawdzają się pod prysznicem, na wyjazdach itd - wszędzie, gdzie zależy nam na czasie lub gdy ogranicza nas bagaż - nie trzeba taszczyć butli z żelem czy pianką, wystarczy taki wkład :).
Minusy?
Ano są, niestety...
Po pierwsze - wydajność żelowych pasków, a raczej jej brak. Odpadają całkowicie tak gdzieś przy 6 goleniu, co uważam za lekką przesadę, tym bardziej, że ostrza są nadal w świetnym stanie i golą bardzo dokładnie.
Szkoda mi wyrzucać wkładu po tak krótkim czasie, więc po prostu używam go dalej, tyle, że z żelem do golenia - no ale tak być nie powinno, moim zdaniem.
Po drugie - cena regularna. Zdaję sobie sprawę z tego, że trafiłam na sporą promocję, ale i tak prawie 60 zł za 4 wkłady to spora kwota...
Po trzecie - o ile wkład doskonale sunie po nogach i pod pachami, o tyle usunięcie włosów z okolic bikini jest utrudnione - a wszystko przez wielkość wkładu! Jest naprawdę duży i trudno nim operować w ''tych'' zakamarkach...
Klasyczna Venus jest pod tym względem perfekcyjna, a tutaj nawet po usunięciu resztek pasków z żelem nadal jest trudno.
Reasumując - wkłady Olay nie są złe, absolutnie! Żelowe paski skutecznie zmiękczają włoski i skórę, umożliwiają precyzyjne i skuteczne golenie, a przy tym nie podrażniają one mojej ultra wrażliwej skóry. Ostrza bardzo długo spełniają swoją funkcję i nawet gdy żelowych pasków już nie ma, to nie kaleczą one skóry. Gdyby tylko owe paski nie kończyły się tak ekspresowo, a cena wkładów była niższa, to kupowałabym je non stop - a tak, będzie to moja ulubiona opcja na wyjazdy i wam również polecam je na właśnie takie okazje.
Do domu i na co dzień wybieram jednak klasyczną Venus - najlepsza pod słońcem! <3
- Trwałość / wykonanie
- Zgodność z opisem producenta
- Stosunek jakości do ceny
- Design produktu