Hermes Jour d`Hermes EDP 

Bardzo miłe letnie, lekkie, perfumy nadające się zarówno do pracy jak i na wieczór. Podstawowym skojarzeniem jest da mnie świeżość. pachną jak letni poranek na południu - mieszanka delikatnych kwitów i cytrusów.

Ten zapach co prawda nie zachwycił mnie, ale zarazem spodobał na tyle, że zużyję go bez problemu. Jest bardzo elegancki, ale jest to zdecydowanie taka codzienna elegancja, jak sama nazwa wskazuje. Na upał mogą się okazać zbyt duszące (zawierają jakiś składnik, który jest dla mnie troszkę męczący, ale niestety nie wiem, co to). Już lepiej sprawdzą się na zimę, choć czekam na wiosnę, kiedy z całą pewnością będą pachnieć najładniej. I właśnie ten jeden lekko duszący składnik sprawia, że te perfumy kojarzą mi się z L'Instant Guerlaina, za którymi jednak nie przepadam. Według mojego nosa te dwa zapachy są do siebie podobne, choć Jour d'Hermes jest lżejszy i zupełnie niesłodki. Zapach jest dość lekki, świetlisty, ale zarazem wyrazisty i zdecydowany, raczej z kategorii tych dystansujących niż "miłych i ładnych". Trwałość w pełni zadowalająca. Flakon całkiem ładny, chociaż, tak jak perfumy, nie zachwycił mnie.

pierwsze testy jour po prostu mnie zachwyciły. morze cytrusów, nieco mleczna nuta, przyjemna świetlista świeżość. i trwałość. zapach przywiódł mi na myśl skrzyżowanie czegoś pomiędzy gabrielą sabatini ocean sun i dkny woman. oba towarzyszące wczesnym latom młodości:) zapach tak mnie zauroczył, że bardzo szybko postarałam się o własny flakon. i po globalnych testach zachwyt minął. perfumy nadal są b. ładne i świeże (obecnie nie jestem miłośniczką świeżych perfum, chyba że połączonych z czymś jeszcze, tzn. cytrusami, przyprawami, kwiatami). globalnie zapach jest dosyć płaski. bardzo delikatny. i, ogromny minus za to, mało trwały. utrzymuje się do 4 godzin:/ obecnie wypsikuję butelkę,tylko po to żeby szybciej jes zużyć. początek obiecującego romansu zakończył się fiaskiem. bywa i tak, niestety.. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 80tki

Na początku cytryna,potem skórka dojrzałej cytryny w połączeniu z limonką gdzieś na ziemi palonej słońcem ,pleciony wiklinowy koszyk w babcinym ogródku pod kwitnącym jaśminem,wakacje na Sycylii.W miarę noszenia na skórze zapach uwalnia coraz to nowsze oblicze,zaskakuje ale też uzależnia.Czasem czuć tylko jaśmin(zwłaszcza na ubraniach) ale ja wolę te nuty bliskoskórne.Czasem czuję jakieś warzywa jak te w ogródku nilowym chociaż nilowy jest trawiasto kadzidlany.ale chwlami zapach staje się skórzany tak odrobinkę.Nie tekstylny,nie nachalny ale osobistyi bardzo przyjazny.Ja będę do niego wracać.Jest tak mleczno eteryczny,że przenosi w ukochane miejsca,budzi wspomnienia z beztroskich czasów.Fankom zapachu życzę miłych doznań w tej organoleptycznej podróży.

Bezdyskusyjnie ten zapach powinien nazywać się Jour de Cameleon;)Zakochałam się w nim we Włoszech i musiałam go mieć. \\nCodziennie pachnie inaczej i na skórze i ubraniach. Nie narzekam na trwałość perfum na ciele, ale w tym przypadku ten zapach doskonale sprawdza sie na ciuchach. \\n \\nPo kilku godzinach pachnie obłędnie, a im materiał naturalniejszy tym zapach bogatszy.Porzucona w pomieszczeniu apaszka dyskretnie sygnalizuje moją obecność i wiadomo, że jestem gdzieś w pobliżu by po nią wrócić. \\n \\n Zapach jest świeży, owocowo-kwiatowy ale gdzieś tam pojawia się ta nieopisana drapieżna nutka, która dodaje mu charakteru. To dzisiaj cenne, bowiem wiele zapachów jest płaskich,syntetycznych i męczących. \\n \\n W tym przypadku cena jest dla mnie zaletą, bowiem jest duża szansa, że perfum nie stanie się pospolity i nie będzie nim pachniała co druga kobieta na ulicy :) \\n \\n \\nTak mnie zaczarował, że pierwszy raz w życiu zaopatrzyłam się drugi 85 ml flakon.

jeśli lubicie rześkie, bardzo cytrusowe, świeże zapachy , to zapoznajcie się z Jour Hermesa. to perfumy moim zdaniem na sezon wiosenno - letni. wesołe, optymistyczne i wibrujące. coś w stylu dżinsowe szorty i biały podkoszulek, rozpuszczone włosy plus lniana torba. bardzo luźny, młody i bezpieczny zapach. dość trwały. to mix kwiatów pomarańczy, owoców pomarańczy w całości i soku z pomarańczy, tudzież cytryny z jaśminem. wygrywają jednak cytrusy. żadnej tuberlozy tam nie czuję. ładne, ale mogą zmęczyć. jest w nich bardzo dziwna kwaśna nuta. coś jakby kiszony ogórek. i dlatego na mojej toaletce miejsca one nie znajdą. Używam tego produktu od: tydzień Ilość zużytych opakowań: odlewka z rozbiórki

Zapach, którego przez rok nie potrafiłam opisać i chyba nigdy jednoznacznie nie określę czy ostatecznie mi się podoba. Odbieram ten zapach wciąż na nowo a miał to być "tylko kwiatowy zapach na lato". Ale to Hermes, tutaj nie ma zapachów z tagiem "tylko". Tutaj jest zawsze to coś, Hermes banału nigdy nie opisze swą nazwą. Pierwszy odbiór Jour to oczywiście cytrusy: cytryna, grejpfrut, pomarańcza. Ale nie cytrusy rodem z odświeżacza do toalety tylko te z Południa, nagrzane słońcem, takie, których skórka pachnie lepiej niż niejedne perfumy. Faza cytrusów na mojej skórze mija tak po pół godzinie i wtedy zaczynają się dziać rzeczy dziwne. Mianowicie - te perfumy w tej fazie za każdym razem pachną na mnie inaczej. Wspólne jest tylko podłoże z białych kwiatów, też południowych - tak pachną kwiaty wieczorem i nocą, gdy słońce przestaje je palić i zaczynają swoje nocne życie. Otóż czasem wyczuwam na skórze nutę miękką, niczym zamszową torebkę lub skórzany pasek - trochę jak w Kelly Caleche. Czasem wyczuwam gorzkość. Czasem drewno. Czasem sól ale nie przyjemną jak w Eau des Merveilles tylko taką w towarzystwie roślin, nie lubię tej nuty - mam wrażenie, że coś się skwasiło. Ale czasem wyczuwam też jaśmin i całą gromadę słodkich kwiatów. Albo zapach dobrze wypranego prania wysuszonego na palącym słońcu. Na końcu zapach układa się na skórze dość miękko, kwiatowo. I jak go określić? Ni to świeży, ni kwiatowy, mieni się wszystkimi odcieniami nut. Nie mam pojęcia co aktywizuje nuty nieprzyjemne dla mojego nosa - zdarza się to rzadko. Zdecydowanie częściej zapach ten pięknie się rozwija choć nie trwa niestety długo. Opakowanie jest piękne, zresztą Hermes jest mistrzem prostej formy. Ciężka buteleczka dobrze leży w dłoni, korek ze złotym ornamentem jest piękny! Gdybym miała jakoś określić te perfumy to jak w tytule recenzji: świetliste gdyż słońce jest ich głównym składnikiem. Każda cząstka - czy to cytrusy, kwiaty, drewno, skóra czy inne rośliny jest spalona słońcem i stad czasem usychają, czasem gniją, czasem się odradzają. Niepodobna przewidzieć jak ten zapach zachowa się na skórze. Stąd daleka jestem od zaszufladkowania tego zapachu jako "letni", "świeży", "do pracy". Jedni go znienawidzą, inni pokochają a część uzna, że właściwie to mało co czuje. Zapach jest jak kameleon i pojedyncze testy nie odzwierciedlą jego wszystkich twarzy (co dotyczy zresztą ogólnie rasowych zapachów, one żyją własnym życiem i aby je opisać musimy trochę z nimi pożyć). Może nie kocham tego zapachu ale od roku mnie intryguje i nigdy nie wiem jak się ostatecznie ułoży na mojej skórze. Stąd nie wykluczam ponownego zakupu i chylę czoła przed mistrzami, którzy wciąż komponują perfumy, które żyją własnym życiem. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie 30 ml

Chyba jeszcze nigdy nie wystawiłam tak słabej oceny perfum na wizażu. One są na prawdę nieznośne! Jaśmin? Słodka gruszka? Gdzie?! Od razu po psiknięciu, jak przyłożyłam nos to aż mnie dorzuciło. Niesamowicie kwaśny i cierpki "zapach" uderzył w moje nozdrza. Jednak dałam mu szanse i pozwoliłam uspokoić się. Po czasie powąchałam ponownie. Już ODROBINĘ bardziej słodkawy ale teraz przekształcił się w kiszonego ogóra leżącego gdzieś obok jednego małego kwiatuszka. Nawet nie wiem komu mogę polecić albo na jaką porę dnia. Dziewczyny są inne o wiele lepsze świeżaki, od tego trzymajcie się lepiej z daleka. Używam tego produktu od: testowałam Ilość zużytych opakowań: próbka

Kupiłam miniaturkę 12,5 ml zachęcona opiniami na wizażu. Przeczuwałam, że nie będzie to moja miłość bo kocham perfumy słodkie i ciężkie ale postanowiłam spróbować czegoś świeższego na nadchodzącą wiosnę. Dwa dni dawałam mu szansę ale niestety. Zapach cierpki, kwiatowy taki nijaki. Nie rozwija się zupełnie. Nie tak wyobrażałam sobie zapach od Hermesa. Podarowałam mamie. Jedynie co mnie urzekło to flakonik. Ciężki i prześliczny mimo, że to miniaturka ale zawartość nie powala. Używam tego produktu od: 1 miesiąc Ilość zużytych opakowań: parę testów

Uwielbiam ten zapach!!! Jest delikatny i elegancki. Wiele osob pyta mnie jakich perfumow uzywam twierdzac ze przepieknie pachne :) Najlepsze w tym perfumie jest to, ze mozna kupic ten zapach w zwyklej buteleczce (125ml) i dolac do oryginalnego flakonika. W ten sposob mozna zaoszczedzic sporo pieniedzy. Perfum ma pojemnosc 50 ml i ze wzgledu na duza ilosc szkla wazy sporo. Mila Pani w perfumeri podarowala mi miniaturke, dzieki czemu zawsze moge miec w torebce moj ulubiony zapach.

Hermes Jour d\\\'Hermes od początku do końca to woń jasna, przyjazna, skąpana w mlecznych, może ciut drzewnych akordach. Ścisły początek ma okraszony cytrusami. Są one wyczuwalne, ale jednocześnie nie na tyle, żeby posądzić Jour d\\\'Hermes o bycie zapachem kolońskim.To naprawdę ładny i udany zapach w stylu ogrodniczo-mlecznym..Intrygujący napewno...Czy do końca mój?Nie jestem pewna..Wodzi na pokuszenie,intryguje,ale rozwinięcie jego-raz mnie upaja ,a raz drażni..I tu jestem po środku-stojąca-niezdecydowana...Postoję -jeszcze chwilę i dam sobie dorosnąć do tego zapachu...Tu zdecydowanie stawiam na testy,nie odważyłabym się kupić w ciemno..Z moim ph działa jak dynamit:)Motto tego zapachu * obfitość kwiatów *....

Hermes mój d"hermes. Tak pachnie optymizm!!! To właśnie moje skojarzenie po spotakniu z tym zapachem :) Cudowna mieszanka nut typowych dla ogrodów Hermesa, połączone z cytrusami, kwiatami i mlekiem. Taki typowo kobiecy 5 ogródek! Zapach na słoneczne letnie wieczory i poranki. Choć dziś w zimowy dzień spotkałam na ulicy babkę która pachniała Jour i pomyslałam wiosna jest już blisko... Butelka jest cudowna, ale zbyt cieżka do noszenia w torebce ( no chyba, że ma służyć przy okazji do samoobrony ;)). Gdy chce poprawic sobie humor lub dodać pewnosci siebie wybieram Hermes Jour d\'hermes Używam tego produktu od: od pół roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej buteleczki

Mam tę piękną, ciężką butelkę od kilku miesięcy i właściwie mogłabym co miesiąc pisać inną recenzję. Zapach ten sam i ta sama ja - a jednak doznania wciąż nowe i wciąż różne. Łączy je jedno - wszystkie wrażenia oscylują wokół uczucia nieustającego zachwytu i uczucia ciągłego zaskoczenia. Kiedyś wyczuwałam prawdziwy koper włoski z warzywnego ogródka oraz delikatne mydło przeplatane śródziemnomorskimi cytrusami. Potem miałam fazę soczystego grejfruta otulonego białymi kwiatami. Następnie był obraz zakurzonych opuncji figowych w spalonym słońcem kalabryjskim przydomowym ogródku, przy którym pomieszkuję kilka razy w roku. Obecnie przeżywam istną rozkosz gorzkawo-cytrynową, mistrzowsko przytłoczoną zapachem polskiej wsiowej mazowieckiej łąki, pełnej polnych kwiatów i chwastów, przypiekanych rozpalonym do białości lipcowym słońcem na bezchmurnym niebie. Niezależnie od tego, co jeszcze pokaże mi ten zapach - zawsze będzie w nim ta niesamowita świetlistość, promienie słoneczne o barwie wpadającej w biel. Butelka, korek, zawartość - całość - to prawdziwe arcydzieło. Cena wysoka, ale naprawdę warto, a wręcz opłaca się wydawać pieniądze na zapachy Hermesa. Z dwóch powodów. Po pierwsze kupujemy małe dzieło sztuki. Po drugie, mając Hermesa, nie wydamy już pieniędzy na żadne poboczne, tandetne przygody pseudoperfumiarskie. Używam tego produktu od: EDYCJA: od 24.12.2013 Ilość zużytych opakowań: wrzesień 2014: zużyte 50 ml (butelkę zachowam, bo można dokupić uzupełnienie) :ehem:

Kiedy tworzy się kwiatowy zapach na wiosnę/lato, łatwo popaść w infantylny banał. Jest ich prawdziwy ogrom w perfumeriach, jak gdyby marki jedna po drugiej wpadały w jakąś kopiarkę i popełniały escadę za escadą. Hermes uniknął pułapki banalności, choć zapach oczarowuje prostotą. Jest niesamowicie świeżym oddechem po tych wszystkich nieznośnie ciężko-słodkich wariacjach spod znaku "intense". Pytanie, jak Hermes w Jour tego dokonał? Tej uwodzącej, linearnej prostoty bez banalnej toporności i dosłowności (np. duszące i ordynarne Pleasures EL)? No bloody idea. :) Brak wieści o nutach, więc trzeba kombinować własnym nosem. Mój podpowiada, że kluczem do sukcesu jest proporcja (Ameryki tu nie odkrywam ;) ), w zapachach kwiatowych trzeba się jej trzymać w sposób ściśle aptekarski. Czuję groszek pachnący, szczyptę bzu, delikatną różę, trochę jaśminu. Gdyby producent potraktował takie nuty w sposób poważny, wyszedłby duszny buduar. ;) Ale że skropiono kwiaty czymś w rodzaju cytrusowego sorbetu (bardzo delikatnie pomarańczowo, bez toaletowej dosłowności) to zamiast powagi mamy letni poranek na świeżej trawie, popijamy białe chłodne wino w miłym towarzystwie. Nie wiem jak z owocami, zapewne nie ma w składzie. Cóż, i tak czuje chłodną malinę. A w bazie jakby białe piżmo, odpowiedzialne za mgłę mydlaną... Doskonale skomponowany zapach, świetna równowaga. Bezpretensjonalne, letnie garden party. Powab i prostota. Jestem zauroczona. Trwałość świetna, piękna butla. Używam tego produktu od: 3 tygodnie Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml

Od początku mojego spotkania z tym zapachem miałam skojarzenia z innym, ale nie wiedziałam którym. Takie zestawienie charakterystyczne nut, które jest wytrawne, i trochę kojarzące się z lilią. Szukam lilii w składzie - nie ma. A dzisiaj olśnienie! Blueberry od Penhaligon\\\'s. Bardzo duże podobieństwo. Wyraźnie wyczuwalne zestawienie jaśminu z kontrastową konwalią, podkręcone dziką różą. Ta charakterystyczna mieszanka występuje w obu tych kompozycjach. To co je różni to przede wszystkim charakter. Blueberry jest bardziej wytrawne i kontrowersyjne, J\\\'our d Hermes jest również odrobinę cierpkie, ale dosłodzone, i jak już poprzedniczki wspomniały mleczne. Nie podoba mi się projekcja tego zapachu. O ile obecność Blueberry odczuwałam od pierwszych nut, tak tu nie czuję Hermes\\\'a na szyi, i żeby go ocenić muszę przybliżać nos do nadgarstków. Zapach bardzo delikatny, wyczuwalny po obfitym spryskaniu. Przypomina również Un Jardin Sur Le Nil ze względu na podobną, zieloną- trawiastą bazę. Trwałość średnia. Używam tego produktu od: test Ilość zużytych opakowań: próbka

Odkąd się pojawił w perfumerii byłam bardzo ciekawa tego zapachu.Pierwsze testy...zachwyt... i dzięki miłej Pani z Douglasa 5ml perfumetka Jour d\\\\\\\'Hermes była moja. Moim zdaniem ma coś wspólnego z Ogródkiem Śródziemnomorskim-moim ulubionym więc musiał mi się spodobać.Z tym że Jour d\\\\\\\'Hermes jest bardziej kwiatowy choć figę też wyczuwam.Na początku są delikatnie wyczuwalne cytrusy,potem kwiaty-bukiet ogrodowych kwiatów,słodka gruszka,jaśmin a to wszystko okraszone mleczno - drzewną nutą.Bardzo harmonijna kompozycja,optymistyczna i słoneczna,bardziej zmysłowa i kobieca niż Ogródki.Bardzo ładnie się rozwija na skórze uwalniając kolejne nuty zapachowe,jest wielowymiarowy. Wiele czytałam o tym zapachu...: a to że zupa jarzynowa,a to że seler i rozgotowana marchewka...cóż każdy nos czuje po swojemu( ale żeby Ludwik Cytrynowy??? Ludzie! Nie ocenia się zapachu po jednorazowym psiknięciu nadgarstków-a wiele tu takich recenzji,nic one nie wnoszą) a siła sugestii potrafi obrzydzić najlepsze perfumy. Ja przytoczę zdanie opisujące te perfumy,z którym najbardziej się zgadzam: "Jour d\\\\\\\'Hermes jest kompleksowym, całościowym wyobrażeniem rośliny: z jej kwiatami, liśćmi i korzeniami zatopionymi w mleku" Myślę,że najlepiej będzie się go nosiło w piękny,słoneczny,wiosenny dzień. Butelka piękna. Trwałość-bardzo dobra,niestety cena nie zachęca. Poczekamy....upolujemy.... Na pewno za jakiś czas edytuję jak się będzie spisywał w cieplejsze dni.

Podczas zwiedzania nowości zapachowych w Douglas\'ie Pani konsultantka obdarowała mnie próbką tegoż zapachu, oraz dość obficie spsikała moje nadgarstki owymi perfumami. Zapach jest dziwny, inny i bardzo niekonwencjonalny. Na mnie pachnie jak cytrynowy płyn do mycia naczyń. I to jak pachnie! Długo i intensywnie, jak to Hermes... Używam tego produktu od: tylko próbka - na szczęście Ilość zużytych opakowań: oj nie