Coś cudownego. Jeden z najpiękniejszych zapachów ever.
Tak to już jest z zapachami, że nosimy tylko te, które w jakiś sposób nas odzwierciedlają. Zapach musi do nas pasować jak ulubione ubranie, bo w końcu przebywamy z nim większą część dnia. I niestety z "wodami cudów" Hermesa mam pewien problem. Otóż zapachy te są specyficzne. Oceniając zwykłe Merveilles dałam mu jedną gwiazdkę. Od tego czasu testowałam go wielokrotnie i nieco bardziej pojęłam w czym tkwi sprawa ich pozytywnych komentarzy. Staram się oceniać zapach w miarę możliwości obiektywnie i mogę powiedzieć, że L\\\'ambre des Merveilles to nie jest zapach zły. On po prostu nie jest mój. Nie identyfikuje się z tym, co twórca chciał przez ten zapach przekazać. Nie pasuje do mojej osobowości, stylu w jakim się noszę i zachowuje. Ta woda cudów to kolejna powtórka z wersji poprzedniej. Pamiętacie jak pachnie ciało po kąpieli w morzu? Jak pachną włosy? Meirvelles to zapach plaży, molo, słonej wody morskiej, piasku. Wersja L\\\\\\\'ambre została dodatkowo wzbogacona w ambrę, która moim zdaniem wcale nie nadaje jej słodkości tylko mocy i ciężkiego "zawieszenia". Sól jest zawieszona w gęstym, zwięczęcym aromacie ambry, który dominuje cały nastrój zapachu. Trochę przypomina mi Allure Sensuelle. O ile zwykłe Merveilles był po prostu morskim kurortem i dreptaniem po rozgrzanym słońcem molo, to tutaj spacerek robi się bardziej poważny i nieco matronowaty. Moim zdaniem zapach przeznaczony powyżej 40 r.ż. ze względu na swoja specyficzność i wyraz. Nie pasuje do młodych osób. Mnie zwyczajnie męczy i dusi. Chce się od niego uwolnić. Chce zrzucić jego powagę i byc znowu sobą. Lubie spacery po molo ale nie w tak poważnym towarzystwie. Choć, jak w wersji poprzedniej, doceniam jego oryginalność. Możliwe, że za pare lat do niego wrócę i stracę głowę. Ale jeszcze nie teraz. To nie jest nasz czas.
Zapach trzyma się blisko i jest bardzo, bardzo trwały. Ciężko powiedzieć na jaką porę roku jest odpowiedni. Obecnie w zimie nie ogrzewa ze względu na swoją słoność. Wersja podstawowa przemówiła do mnie w lato więc możliwe, że i w tym przypadku tak będzie.
Edycja: 09.02.2017- odszczekuje WSZYSTKO co napisałam na temat tego zapachu jak i podstawowej wersji Wody Cudów. Trzy lata zajęło mi dojrzenie do tego nieoczywistego piękna. Teraz nie wyobrażam sobie abym nie miała go blisko siebie. Jeśli miałabym wybrać 3 top zapachy najbliższe mojemu sercu, to właśnie Woda Cudów jest jednym z nich i czuję, że długo tak zostanie. Albowiem nie znam żadnego zapachu choć trochę podobnego do Merveilles. Jest to dla mnie olbrzymia zagadka jak ja niegdyś fanka wszystkiego co słodkie mogłam pokochać zapach, który nie ma w sobie grama cukru. Wręcz przeciwnie! Jest słony, inny, musujący, wibrujący bryzą morską i gorącym piaskiem. Nie umiem nawet opisać poszczególnych nut bo kompozycja jest tak harmonijna, że na próżno szukać tu czegokolwiek co by dominowało. Zresztą, nuty kompletnie mnie nie obchodzą, liczy się całość i wrażenie, odczucie jakie mam gdy je noszę. A mam na sobie uśmiech, jakiś element nostalgii za ciepłem, słońcem nawet, jeśli noszę go latem. Zimą po prostu poprawia humor, przywodzi na myśl zachód słońca nad oceanem. Jest miło, bezpiecznie, luksusowo w swojej błogości. Dobrze się czuję ubrana w Wodę Cudów, nie drażni mnie jak inne perfumy, po prostu jest częścią mnie. Wspaniały. Podbił moje serce już na zawsze. Jestem tego pewna. Wersja L'Ambre jest troszkę mocniejsza od podstawowej, bardziej esencjonalna, ciepła, moim zdaniem lepsza na zimę jeśli chcemy jej wtedy używać.
Jakbym miała porównać obie wersje to ta jest zachodem słońca a podstawowa wersja słonecznym dniem nad brzegiem morza.
Używam tego produktu od: kilku dni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie próbki