Sama nie wiem jak ocenić ten produkt, bo na początku byłam nim zachwycona i rzuciłam w kąt odżywkę, której używałam (i za którą płaciłam 150 zł, więc oszczędność spora skoro Divaderme kosztuje 50 zł!), a także przestałam stawiać na lepsze tusze. Za pierwszym razem kiedy nałożyłam to cudo na rzęsy, byłam zdziwiona formą, bo te kłaczki nadały moim rzęsom taki wygląd, jakby przyczepiły się do niego pęczki wyskubane z koca :D Oczywiście wszystko to przygładziło się tuszem i miałam takie rzęsiska, że ciągle przeglądałam się w lustrze, wydawało mi się, że od tej pory będę już mieć dokładnie takie rzęsy jak zawsze chciałam i to minimalnym wysiłkiem, niedużym nakładem pieniędzy i bez niszczenia rzęs czy drażnienia oczu odżywką. Cudo, prawda? Nie przeszkadzały mi nawet osypujące się rzęski, w końcu i tak każda z nas co jakiś czas zagląda w lusterko, więc co to za problem przetrzeć policzek? Zresztą potem nauczyłam się nakładać odpowiednią ilość tuszu i kłaczki siedziały na miejscu. Jednak po kilku miesiącach wcale nie tak intensywne użytkowania, stało się coś, co pewnie musiało się stać: od ciągłego kontaktu z tuszem przenoszonym do buteleczki z rzęs za pomocą szczoteczki cała zawartość butelki skulkowała się, a i sama szczoteczka też nie działa już najlepiej. W efekcie praktycznie nie da się już używać tego produktu, bo skulkowane rzęsy nie przyczepiają się do szczoteczki, mimo gmerania nią w butelce, a nawet jak cos nabiorę, to nie są to już pojedyczne włoski, które ładnie umieszczały się między rzęsami, tylko grudy, które wyczesuję nakładając tusz. W efekcie mimo że rzęs jest nadal mnóstwo, powinnam kupić nowy produkt bo z tym już chyba nic nie da sie zrobić, nie wybiorę przecież tych kłaczków i np. nie wysuszę, bo na dobrą sprawę nie sa przecież mokre ani nawet nie widać w nich jakichś zabrudzeń, są po prostu tak jakby zniszczone. Chyba mogłam tego uniknąć, a może nie? Gdybym myła szczoteczkę po każdym użyciu to nie wiem czy bym jej nie zniszczyła albo może też źle podziałaloby to na włoski, nawet gdybym ją idealnie wysuszyła. Ale, co dziwne, nie znalazłam nigdzie wzmianek na ten temat w necie, a sporo czytałam o tym produkcie zanim go kupiłam, więc może to wina tuszy, jakich używałam albo mój egzemplarz był jakiś felerny? Kupiłabym chętnie znów te rzęski, ale przyznam, że szkoda mi trochę 50 zł na kilka m-cy używania, bo nie wiem jak mogłabym temu zapobiec. Jeśli ktoś wie albo zna tańszy odpowiednik tych rzęs, to będę wdzięczna za PW
Używam tego produktu od: jesieni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1