Masaki Matsushima Snowing Rose EDP 

Delikatny a zarazem intrygujący. Elegancki, kobiecy, ulotny. Pociąga za sobą. Dosłownie. Ja kiedy wącham swój szalik, to chcę więcej i więcej. Mam nadzieję, że tak samo działa na mężczyzn, że chcą iść za tym zapachem. I jest bardzo oryginalny. Nie spotkałam jeszcze drugiej kobiety, która pachniała tą wonią.

Kolejny zapach od Masaki, który dobrze na mnie leży. Projekcja jest długa, a zapach ciekawy. Niby róża, a jednak nieoczywista. Taka chłodna i charakterna. Podoba mi się, otoczeniu również. Choć wolę Masaki Masaki od Snowing Rose, warto czasem zmienić.

Jeśli ktoś żyje w przekonaniu, że nie lubi róży w perfumach - niech przetestuje Snowing Rose od Masaki Matsushima. Zawsze uważałam, że róża w perfumiarstwie to ciepława, dusząca nuta. Znam tę nutę z różnych zapachów używanych przez koleżanki. Najbardziej odrzucało mnie od różanego Chloe, po którym musiałam wietrzyć pomieszczenie. Snowing Rose wywróciło do góry nogami mój światopogląd różany. Okazało się, że róża w perfumach to może być PRAWDZIWA chłodna biała róża, po której świetlistych płatkach turlają się krople rosy. Bardzo istotny jest tu kolor owej róży - musi być biała, kremowa lub bardzo jasnoróżowa, prawie biała. Wiem co piszę - bo w tej chwili mam obok siebie w szklanym dzbanie wielki bukiet ciemnoczerwonych róż - i jest to trochę inny rodzaj zapachu różanego. Chyba właśnie ten, którego nie lubię (w perfumach) - cięższy, cieplejszy, bez tej białej świeżości. Choć może to sugestia kolorem?... Jestem zaskoczona zapachem Snowing Rose. Zapach jest delikatny, lekki, chłodny, elegancki, ale największym zaskoczeniem jest to, że pachnie - tylko i wyłącznie - RÓŻĄ. Można się tu ewentualnie doszukać deklarowanego lotosu i magnolii, ale na pewno nie ma bergamotki, która według zamysłu projektanta miałaby dawać o sobie znać w nutach głowy. Co ciekawe, brzoskwinię z nuty głowy, można wyczuć w końcowej fazie projekcji, zamiast w początkowej. Zapach jest ultra różany i jest to śnieżnobiała róża połyskująca kryształkami rosy. Przy tak białym i subtelnym ujęciu róży, w sumie nie przeszkadza dość wyraźna jednotorowość zapachu. Dla mnie jest to jednak podstępny killer - mdły dusiciel w anielskiej szacie, która usypia naszą czujność, żeby potem nagle powiedzieć A kuku! i wywołać mdłości. Daję niską ocenę, bo nie umiem przekonać się do kwiatowych zapachów, a już na pewno nie ma szans, abym polubiła akurat ten konkretny zapach. Jeśli ktoś lubi kwiatowe zapachy, a w szczególności ceni sobie aromaty różane, to warto wypróbować Snowing Rose. Snowing Rose to zapach zupełnie nie mój, przyznaję, że może być ciekawy, ale dla mojego nosa jest po prostu tragiczny. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

Trafilam na te perfumy kiedy zaczelam moje poszukiwania rozanych zapachow. W Sephorze poprosilam pania o probke chloe ale niestety tester sie skonczyl, wiec zapytalam o inne zapachy z roza, na co pani od niechcenia psiknela mi ten zapach. Nawet nie wie jaka mi tym niechceniem zrobila przysluge~! Zakochalam sie, to jest moj zapach nr1! Roza w akompaniamencie morskiej bryzy to jest cos pienkego. Jest to inna roza, jest swieza i spokojna. To delikatny ale dobrze utrzymujacy sie zapach Moglabym ja wachac bez przerwy. Ciagle chodzilam z reka przy nosie. Teraz oszczedzam na caly flakon i nie bede zalowala ani grosza.

Kupiłam, zachęcona promocją w Sephorze (119zł za 40 ml zapachu+mały żel pod prysznic, całość opakowana w ozdobny kuferek). To pierwsze perfumy, z jakimi miałam do czynienia, które nabierają mocy i zapachu dopiero 10 minut po aplikacji. Pierwsze rozpylenie czai się bardzo blisko skóry, rzeczywiście jakby przykryte warstwą śniegu, bardzo lekkie, zmrożone, wodniste, prawie niewyczuwalne. Dopiero po jakimś czasie róża, bardzo wyraźnie rozpoznawalna nawet dla niewprawnego nosa, nabiera sił i można ją jako tako poczuć. Ale jest to róża wczesnowiosenna, wątła, lekka i rozwodniona. Generalnie zapach jest bardzo przyjemny, miły, o dziwo całkiem trwały we włosach, na ubraniach i skórze, jednak zupełnie bez ogona, bardzo bliskoskórny, a szkoda, bo to edp. Czasem podmuch wiatru porwie gdzieś jego małą smużkę. To zapach dla kobiety romantycznej, delikatnej, Snowing Rose bardzo dyskretnie dopełnią tego wizerunku. Te perfumy nie spowodują bólu głowy i irytacji, ale też nie wywołają lawiny komplementów, bo nie wszyscy je, niestety, wyczują. Flakon bardzo nie w moim guście, bezpłciowy, ale posiadający dobry atomizer. marzec: Dodaję gwiazdkę - perfumy są naprawdę trwałe i wyczuwalne, po aplikacji rozkwitają dość konkretnie. Ale ta wodna, chłodna nuta już mnie męczy i więcej ich raczej nie kupię.