Aussie Miracle Recharge Colour Lightweight Conditioning Spray Odżywka w sprayu bez spłukiwania do włosów farbowanych

Mgiełka nie jest zła - dobrze wygładza włosy i sprawia, że są miękkie. Nie wygładza na zasadzie nabłyszczenia, ale jakby dodania im nawilżenia, przez co stają się bardzo lekkie i mięciutkie w dotyku. Ma to jednak swoje minusy - przy cienkich i delikatnych włosach, jak moje, stają się one aż za lekkie, jakby fruwające, jakiś czas po ułożeniu szybko przybierają zupełnie inny kształt. Dlatego ten efekt nie do końca mi odpowiada. Aplikacja jest przyjemna, mgiełka ładnie pachnie, alkohol nie jest wyczuwalny (choć jest obecny w składzie, w raczej szkodliwej formie, i to na drugim miejscu - minus). Ale jego działania bezpośrednio się nie wyczuwa. Jednak ze względu na obecność alkoholu w takiej ilości (dodajmy - w kosmetyku do pielęgnacji, nie do stylizacji) nie sięgnę po ten spray ponownie, bo obawiam się, że regularnie stosowany mógłby jednak wysuszyć mi włosy. Działanie podkreślające blask i kolor farbowanych włosów - nie zauważyłam. Plusem jest forma aplikacji - spray stosowałam zarówno na mokre, jak i suche włosy (gdy w ciągu dnia chciałam poprawić fryzurę). U mnie znacząco pomagał w prostowaniu włosów - po wysuszeniu na szczotce miały równą strukturę i gładkość. Różnica jest zauważalna. Nie widzę jednak żadnego długofalowego efektu działania. Nie do końca jednak jestem przekonana do kosmetyków Aussie. Cokolwiek stosowałam, zazwyczaj było takie sobie, a suchy szampon tej firmy wręcz doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Przez tą odżywkę lubię tą firmę nieco bardziej, choć nie jest bardzo dobra odżywka. Raczej przeciętna, i nie zauważyłam jej specjalnego wpływu akurat na farbowane włosy, do jakich jest dedykowana - ale podoba mi się efekt, jaki zaraz po wysuszeniu daje na włosach. Na pewno jednak moim hitem nie będzie, może być jako coś do wypróbowania. (moje włosy: cienkie, delikatne, farbowane)