Opakowanie zawierające 100 ml produktu jest szklane i ciężkie, trzeba więc uważać na twarde podłoże i w ogóle twarde obiekty. Mamy tutaj też pompkę, która bardzo ułatwia aplikację dozując właściwą ilość produktu. Sam mechanizm pompki można zablokować przekręcając ją lewo, także może się przydać ten patent na wyjazdy, chociaż jak już napisałam, opakowanie jest ciężkie, więc lepiej sobie przelać trochę w plastikowy pojemnik.
Konsystencja olejkowa, zapach dosyć przyjemny, nie drażniący, czasami czuję go w ciągu dnia na włosach, a czasami nie, nie mam pojęcia, od czego to zależy.
Olejek ów stosuję w sposób, że po umyciu biorę około 3 pompki na dłoń i wmasowuję sobie w wilgotne włosy, jednak nie od nasady, a od linii karku. Czasami taka warstewka cieniutka jeszcze zostaje na dłoni, to ją nakładam u nasady, ale bardzo ostrożnie i delikatnie, bo jednak to olejek, a nie mam ochoty zaraz po myciu głowy myć ją drugi raz tylko dlatego, że kłaczki wyglądają na tłuste bo użyłam olejek. Rozczesywanie dzięki temu produktowi idzie jak z płatka, co jest dla mnie bardzo ważne, bo chociaż już nie mam włosów za pupę, to jednak prawie do pasa wciąż sięgają, także dzięki produktom tego typu najczęściej radzę sobie z rozczesywaniem. Jeśli chodzi o wygląd i nawilżenie to faktycznie, moje włosy wyglądają dobrze, ale ja ich nie farbuję, ani nie stylizuję, więc one generalnie wyglądają dobrze, podejrzewam, że na trochę bardziej zniszczonych efekt byłoby lepiej widać, jednak da się zauważyć, że włosy są wygładzone, wyglądają jak nawilżone (nie oszukujmy się, że preparat tego typu nam "naprawi" cokolwiek długofalowo, włos jest przecież martwy, tutaj tylko zależy nam na ujarzmieniu, na efektownym wyglądzie i ten produkt to robi), są miękkie, błyszczące (ale moje nieskalane żadną stylizacją i tak takie są z natury), wyglądają na odżywione i są sypkie. Sprawdziłam, że Dove Pure Care Dry Oil ma filtry UV, spoko opcja, chociaż skoro nie nakładam go na skalp to nie wiem, jak to miałoby mnie chronić. Użyty w dużej ilości może obciążyć, ale na długie włosy te 3 pompki spokojnie starczają, no, można 3,5 dać i też będzie ok.
Co do wydajności to jak większość olejków tego typu są to preparaty wydajne, ja używam swojego już chyba ponad pół roku, a podejrzewam, że jeszcze na kilka tygodni mi starczy, potem zamierzam wrócić do olejku Macadamia, nie dlatego, że tego nie polubiłam, ale głównie dlatego, że tamten fajniej pachnie, a dla mnie zapach ma wielkie znaczenie, więc wybiorę tamten. Pod względem działania jednak nie ma jak dla mnie różnicy. Oba robią to, co robić mają, chociaż jak powiedziałam - obietnice o długotrwałym nawilżeniu i inne takie bajeczki trzeba z przymrużeniem oka potraktować.
Miałam wcześniej podobny olejek z L'Oreal i jeśli się zastanawiacie, który z nich wybrać dla siebie, to ja osobiście polecam Dove ze względu na zapach, a najbardziej Macadamię za najładniejszy zapach z nich trzech (miałam jeszcze taki z Avonu, też był spoko, ale nie pamiętam, jak pachniał). Wszystkie jednak zapewnią Wam wygładzenie, ujarzmienie włosów i lepszy wygląd, dadzą też blask i miękkość (którą można jednak uzyskać również dobrym szamponem i odżywką), ale nie dadzą długofalowych rezultatów, bo zawsze trzeba pamiętać, że włosy są martwe, więc jeśli coś można z nimi zrobic, to jedynie wizualnie.