Jeśli potrzebujemy wygładzić włosy zniszczone,łamiące się i dać im elastyczność, to strzał w dziesiątkę
Tym bardziej,że na takich włosach trudniej je nim przeciążyć, oczywiście jeśli wylejemy na raz pół buteleczki,to będą strąki,ale mniej więcej dwie wylewki wielkości groszku,jak nie jedna i jest fajnie.
W chwilach największego kryzysu włosów wylewałam dużo więcej, włosy po kompilacji różnych czynników łamały się na potęgę, to nie ma co już wnikać,ale od złej diety,chorób po niedobrana do potrzeb pielęgnacje i lato-tak w skrócie.
Moje włosy są z natury średnioporowate, skłonne do skrętu,rozjaśniane, końce szybko robią się wysokoporowate i ten olejek używany może nie za każdym razem,(bo bywa,że miewają większą potrzebę emolientów), sprawdza się na nich kiedy po myciu ocenie,że potrzebują np większego wygladzenia, odporności, elastyczności czy uzupełnienia ubytków.
Jest to olejek silikonowo- keratynowy z lekką domieszką oleju sezamowego, nie jest to olejek typowy do ugniatania loków,podbijania skrętu, tu bardziej sprawdzają się olejki,które zaczynają się w składzie od emolientów lub po prostu mają ich wiecej.
Jest w gruncie rzeczy uniwersalny jeśli chodzi o porowatość włosów. Mała kropla,dana na wilgotne włosy powinna wystarczyć na niskoporowate końcowki,nada im gładkości, elastyczności i da ochronę końcówkom,podobnie jak w przypadku włosów średnioporowatych,kwestia indywidualna czy będziemy mogli sobie pozwolić na jego większą czy mniejszą ilość,mi on nie tłuści włosów nawet dany na sucho w większej ilości.
Jest tak samo uciążliwy technicznie jak olejki bioelixir, nie ma atomizera, wylewa się go bezpośrednio,jest też od niego droższy,zazwyczaj kupuje go w promocji.
Za to mała buteleczka jest poręczna,nawet do torebki.
W porównaniu do bioelixir sprawdził mi się jednak dużo lepiej, takie potrzeby miały i nadal mają moje włosy, nadal lubią większą ilość czy keratyny czy protein, a jest tu najwidoczniej jakoś inaczej dobrana proporcja,która bardziej mi się sprawdza.
Nie używam go po każdym myciu,czasem po krótkiej ocenie włosów widzę,że są np za mało dociążone, wtedy spryskuje je lekko wodą i wgniatam jakieś bardziej emolientowe serum.
Kiedy wydają mi się np zbyt spuszone, za mało gładkie lub zbyt nasycone humektantem czy emolientem, ze zbyt wiotką strukturą,która może też zacząć się łamać,używam Hask.
Fryzura nabiera po nim gładkości, dobrze wtarty i wczesany maskuje uszkodzenia, włosy wydają się pełniejsze, elastyczne i ujarzmione,odporne na czynniki zewnętrzne,skrętu raczej nie podbija, przynajmniej nie u mnie,ale fale się robią.
Ma też przyjemny zapach.
Wydajność zależna będzie podejrzewam od porowatości włosów,u mnie w takim normalnym użytkowaniu jest też całkiem niezła.
Ma u mnie 5-, minus za opakowanie,spełnił moje oczekiwania.
Zalety:
- Umiejętnie użyty nie powinien obciążyć,moje wysokopory nie obciąża nawet na sucho.
- W składzie lekkie silikony(które nie trzeba spłukiwać rypaczem),keratyna,kolagen, olej sezamowy,lanolina itd.
- Daje gładkość, połysk,elastyczność, ujarzmia włosy, ciut dociąża.
- Uniwersalny,bo sprawdzi się na każdej porowatości.
Wady:
- Opakowanie.
- Nie jest to olejek mocniej dociazajacy, np dla kręconych.