Inglot Mattifying Under Makeup Base Matująca baza pod makijaż

Byłam zaskoczona, że ta baza jest tak przeciętna. Używam innej bazy z Inglota (do powiek) i jest super. Ta natomiast jest beznadziejna. Obstawiam, że w specyficznych warunkach może spełnić swoje zadanie, lecz nie mam ochoty bawić się z nią i spełniać jej warunki. Nie za tę cenę. Baza jest silikonowa. Czuć to od razu pod palcami i podczas rozprowadzania. Nie jest jakoś bardzo tępa. Tu mnie też zdziwiło, że podejrzanie swobodnie można ją rozpracować na skórze. Jej zadanie to matowienie? No nic z tych rzeczy. Pod makijażem tego totalnie nie widać! Dodatkowo miała wygładzać pory, zmarszczki itd... No nie za bardzo. Po niedługim czasie załamania skóry i pory były jeszcze bardziej uwidocznione. Jest też dość konkretnie wyczuwalna. Czuć oblepienie; dodatkową warstwę. Zapach jest też niezachęcający. Sztuczny, plastikowy. Jej cena w porównaniu do jakości i działania, jest dla mnie nie do przełknięcia. Opakowanie spoko, wydajność bardzo dobra, ale to za mało by mnie przekonało. Jedynym sposobem na jakiekolwiek zauważalne działanie tej bazy jest nałożenie jej na skórę i nienakładanie makijażu lub nałożenie np. czegoś lekkiego w kompakcie, by jedynie utrwalić efekt. Jednak to dla mnie niezadowalające i tylko po to nie chcę tak kombinować z tym produktem.

Jeden z tych przypadków,gdzie mamy typowo love-hate relationship. Miewam sporo podejść do kosmetyków Inglot. Z jednej strony jest to marka z której jestem dumna, rodzima i rozpoznawalna na świecie,fajny design,taki trochę polski MAC. Z drugiej strony,za każdym razem kiedy już zdobędę się na wizytę w salonie marki i skuszę na cokolwiek innego niż bibułki matujące to pluje sobie potem w brodę,że nie poszłam w pewniaki i zachciało mi się nowości. Dokładnie takie odczucia mam w stosunku do tej bazy. Pani w salonie,a jakże zachwalała te bazę jako idealną pod podkład, idealną do cery mieszanej, nasłuchałam się masy pozytywów a tak naprawdę mam wrażenie,że przepłaciłam sporo za zwykłą, silikonową bazę,która tak naprawdę nie jest totalnie beznadziejna,ale jest absolutnym zwyklakiem wśród baz. Może pierwsze 2godziny wygląda przyzwoicie na twarzy i współgra z podkładem,potem wymusza stosowanie bibułek matujących (przypadek?) , zdarzyło mi się że zciastkowała się na twarzy. Zdecydowanie nie mój typ.

Bazę tą kupiłam w sklepie Inglota i odrazu pokochałam ją. Codziennie wykonuję do pracy makijaż, więc taka baza jest mi bardzo potrzebna, Uwielbiam tą bazę, ponieważ stanowi podstawę mojego makijażu.

Mam dosyć przetłuszczającą się cerę w strefie T i sam podkład sobie z tym nie radzi. Kupiłam bazę, stosuję niewielką ilość zgodnie z zaleceniem miłej pani ze stoiska i przyznam, że jest to bardzo dziwna baza. Pod palcem jest całkiem gładka, przyjemnie się rozciera i od razu widać, że skóra jest matowa, lekko wygładzona. Podkład średnio się na niej rozprowadza, ale jakoś się przykleja. Efekt zmatowenia to kwestia godziny-dwóch, potem świecenie wraca do normy, zatem nie mogę powiedzieć, że baza daje z siebie wszystko - raczej jest to rodzaj bariery na skórę, która za wiele nie robi. No, może podkład aż tak nie wchodzi w pory. Pomyślałam, może trzeba troszkę więcej? Tak też zrobiłam - rozprowadziłam nieco większą ilość, przeszłam do nakładania podkładu i przeżyłam szok - podkład nie chciał się rozcierać, przykleił się na amen. Stałam przed lustrem z plamą na czole i próbowałam to ratować, jednak nic to nie dało - podkład zaczął się rolować i odchodzić płatami. Potwierdzam, że bazy trzeba nakładać znikomą ilość :)

Miałam duże oczekiwania wobec tej bazy. Wcześniej używałam "zwykłej" ,również z Inglota, i byłam zadowolona. Pomyślałam, że pójdę o krok dalej i dlaczego by nie zniwelować wyświecania się cery. Jednak nic z tego. Mam cerę mieszaną - przesuszającą się na policzkach a tłustą w strefie T. Miałam nadzieję ujednolicić i wyregulować twarz. Baza - powiedziałabym "klasyczna" - czyli na bazie sylikonu, co w moim przypadku przy dłuższym stosowaniu powoduje zapychanie cery, tworzenie się podskórnych grubych wykwitów. Jest świetna jeśli chodzi o podtrzymanie makijażu, sprawia wrażenie gładszej skóry, ale jednak czuć nieprzyjemny film, który blokuje dostęp powietrza i wywołuje lekki dyskomfort. No a wracając do głównego zadania bazy, to niestety nie matuje. Mam wrażenie, że bez jej użycia moja cera jest dłużej w lepszym stanie, niż po zastosowaniu bazy.

Dla mnie ta baza jest jedną z lepszych jeśli chodzi o bazę pod cienie. Na całą twarz jej nie używam, żeby nie wysuszyć cery. Ale pod cienie spisuje się genialnie. U mnie jest duży problem ze zbieraniem się cieni w załamaniach powiek. Od kiedy zaczęłam używać tej bazy, problem już nie występuje. Baza jest delikatna i bardzo wydajna. W zasadzie to im mniej się użyje tym lepiej, bo jak będzie za dużo to zacznie się rolować. Więc wystarczy pobrać naprawdę odrobinkę, zeby tylko posmarować całą powiekę. Dzięki niej cienie utrzymują się znacznie dłużej. Baza nie wysuszyła mi skóry, ani też nie podrażniła. JEst aksammitna w dotyku i łatwo się rozprowadza.

Nie wiem czy jest to wina podkładu, którego obecnie używam (Revlon colorstay) i dlatego mam ciastko na twarzy (ale chyba nie, bo podkład pięknie współpracuje z bazą smashbox czy benefit). Moje refleksje (cera dojrzała, mieszana, z rozszerzonymi porami w strefie T): - baza jest gęsta i dość "tępo" się rozsmarowuje - wydajna - jest bezzapachowa, nie podrażnia, -po nałożeniu mam uczucie posiadania...maski gumowej na twarzy, podkład ciężko się rozprowadza, to jest nie do opisania- bardzo niekomfortowe... - NIESTETY, brzydko warzy się na niej mój podkład, koszmar, ciastko, a nawet cała blacha ciasta na twarzy!!!! - jednocześnie spełnia swoją funkcję- matuje na długie godziny Jutro robię test z drugim podkładem- i zeedytuje tę recenzję, jeśli będzie lepszy efekt; na tą chwilę mam mieszane uczucia niestety

Baza działa jak powinna czyli wygładza i matuje na długo, oraz utrwala makijaż na długo więc co do działanie nie mam żadnych zastrzeżeń bo gwarantuje to co opisuje producent lecz do cery tłustej i mieszanej się nie nadaje ponieważ po zastosowaniu u mnie po drugim razie tak zablokowało wszystkie pory że na 3 dzień byłam strasznie wysypana podskórniakami oraz czerwonymi bolącymi wulkanami. Więc zakończyłam stosowanie ponieważ z takimi problemami nie mam zamiaru walczyć dla dobra ładnego makijażu przez dwa dni o nie. !

Jest to baza sylikonowa. Fakt, wygładza, ale wg mnie nie nadaje się do cery problematycznej, mieszanej. Miałam po niej wysyp pryszczy, rozszerzone pory z którymi się borykam po tej bazie były już całkowicie zapchane. Nie wrócę do tego produktu.

Jako posiadaczka skóry mieszanej kocham tą bazę całym serduszkiem. Żaden produkt do tej pory nie trzymał mi tak dobrze matu i jednoczenie utrwalał makijaż. Używam jej głównie w strefie T, czyli tam gdzie moja skóra głównie się wyświeca. Dodatkowo wygładza skórę i niweluje widoczność porów. Ma dosyć silikonową, zbitą konsystencję przez co nie potrzebujemy wiele produktu i jest niezwykle wydajna. Jedyny podkład z którym się nie polubiła to ten od Fenty. Raz zdarzyło mi się ją testować od godziny 6 do prawie 23 wraz z fixerem od Inglota i ich podkładem hd i skóra była minimalnie tłusta na czubku nosa. Było to jednak delikatne glow, które wg mnie nie wymagało przypudrowania. Ta baza jest dla mnie rewelacyjna i kupie ją ponownie gdy tylko się skończy.

Mam ją od niedawna, ale już jest moim hitem :) jako że mam cerę tłustą - nos świecący po kilku godzinach zawsze, aż do teraz :) bazę poleciła mi Pani w Inglocie, dostałam najpierw mała próbkę a już później kopiłam sobie opakowanie :) ja stosuje narazie tylko na sam nos i mi wystraszy, ale trzeba jej dać dosłownie odrobinkę bo nie rozprowadzisz podkładu i będzie masakra :)

Kocham inglota ale powinni zadydykowac ja dla opowiedniej cery. Calkowicie nie nadaje sie dla suchej skóry. Wysusza , ciezko rozporwadzic puder, i nie podtrzymuje trwalosci tak jak powinna. Moja kolezanka ze skora tlusta bardzo sobie ją chwali, wiec mysle, ze jest dobra,ale tylko i wylacznie dla posiadaczek tlustych cer.

Kupiłam ją z myślą o ślubnym makijażu i całe szczęście przetestowałam ją wcześniej. Nie da się na niej rozprowadzić żadnego podkładu. Ani palcami, ani gąbką, na sucho, na mokro. Od razu "łapie" podkład i robią się plamy. Przy tym doskonale podkreśla wszystkie pory. Nie matuje (po 2h świecę się jak lustro). Inglot ma naprawdę dobre kosmetyki a tutaj coś nie wyszło...

W zupełności nie mogę się zgodzić z poprzedniczką, mam wrażenie jakbyśmy pisały o całkiem innych produktach. Baza matująca przede wszystkim niezbyt nadaje się pod płynne podkłady, bez względu czy użyje jej się minimalnie czy trochę więcej. Podkład nie chce współgrać, tylko się po niej ślizga. Baza owszem ma działanie matujące ale zaraz po nałożeniu. Mam tłustą cerę i w żadnym razie nie przedłuża trwałości makijażu. Męczę bazę i czekam aż się skończy używając w dni gdy na twarz nakładam sam puder. Zupełne przeciwieństwo bazy pod cienie z tej serii, która jest świetna.

Mam cerę bardzo tłusta. Bazę stosuje na większe wyjścia i okazję, utrzymuje makijaż nienaruszony przez 12 godzin, zapobiega święceniu i idealnie wygładza. Doskonała też do makijażu fotograficznego

Producent powinien umieścić taką informację na opakowaniu, wtedy na pewno nie miałaby tak wielu złych recenzji. Jak jej użyć żeby być z niej zadowolonym? 1. Baza jest silikonowa wiec aby działała prawidłowo należy używać jej z produktami które także mają tego typu formułę (olil free), 2.Baza po nałożeniu sprawia że skóra staje się tępa więc najlepiej będzie współgrała z podkładami które łatwo będą się rozprowadzać Np. podkład EL Double Wear jest dosyć tępy i na tej bazie rozprowadza się piekielnie trudno. Do tego stopnia że źle rozprowadzoną warstwę trzeba po prostu zmyć. Za to jeżeli nałoży się go równomiernie baza utrzyma się na twarzy długie godziny. 3. Baza jest bardzo wydajna więc nakładamy jej na prawdę minimum aby tylko delikatnie pokryć naskórek. Gruba warstwa może się nieestetycznie rolować. 4. Dodatkowo trzeba DBAĆ o cerę(i) regulernie złuszczać naskórek. Na zadbanej cerze makijaż zawsze wygląda lepiej. "Baza jest zła bo podkreśla suche skórki" nie jest dla mnie żadnym argumentem. Gdyby nie było skórek nie byłoby problemu. 5. Formuła sylikonowa zapewnia optyczne wygładzenie skóry. Pory są zdecydowanie mniej widoczne. Jest to pierwszy kosmetyk który na prawdę spełnia swoje zadanie i przy okazji wygładza skórę, dzięki czemu pory są mniej widoczne. 30 ml produktu o tak dużej wydajności wystarczy na wieki. Na prawdę polecam!

Po pierwszym użyciu myślałam, że może to będzie mój hit, ale później było już tylko gorzej. Jedyne co można powiedzieć o niej dobrego to to, że ma bardzo ładne i minimalistyczne opakowanie. Baza jest strasznie ciężka, trudno ją rozprowadzić czymkolwiek. Nie dopasowała mi się z żadnym podkładem, przy każdym robiły się grudki, uwidaczniała wszystkie suche skórki. Matuje owszem, ale na maksymalnie 3 godziny, a nie tak jak oczywiście obiecuje producent i panie ekspedientki. No i cena jak za taki produkt jest niesamowicie wygórowana.

Pani w Inglocie zrobiła mi wielka próbkę, którą miałam na około 5 użyć. Generalnie lubię markę Inglot i dumna jestem z tego, że polska marka dobrze prosperuje i podbija cały świat. Mam w tej marce kilka kosmetyków, które bardzo lubię i sądziłam, że tak będzie także z matującą bazą. Nic bardziej mylnego.. Nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego efektu matującego na skórze a jedyne miejsca w jakich potrzebowałam zmniejszenia wydzielania sebum to oczywiście strefa T (mam cerę mieszaną). Może faktycznie lekko wydłuża czas zanim zacznę się znowu świecić w centralnej części twarzy, ale od bazy za taka cenę produktu pełnowymiarowego raczej wymagałabym trochę więcej. Nie jest to kosmetyk, który powala na kolana, ale nie jest też taki, który nie robi kompletnie nic. Dobrze, że nie kupiłam pełnowymiarowego kosmetyku (kosztuje 45zł), tylko testowałam przez tydzień próbkę, bo z pewnością żałowałabym zakupu. Skoro przy mojej mieszanej cerze za bardzo nie zdała egzaminu, to tym bardziej nie zrobi tego przy cerze tłustej. Nic szczególnego, nie polecam, ja ze swojej strony nie kupię..