Dabur Vatika, Naturals, Wild Cactus Anti Breakage Shampoo Nawilżający szampon przeciwdziałający wypadaniu włosów

Nawilżający szampon przeciwdziałający wypadaniu włosów od marki Dabur dostałam od mamy, bo kupiła dwa opakowania z rozpędu i miała nadwyżkę, więc powędrował do mnie :D. Opakowanie mamy takie dosyć wygodne, butelka jest w kolorze zielonym o pojemności 400 ml. Szata graficzna jest zachęcająca, estetyczna i mi przypadła do gustu. Zacznę od tego, że mam włosy suche i puszące się, ze skłonnością do wypadania. Ten szampon według obietnic producenta ma za zadanie zapewniać nawilżenie naszym włosom i ograniczyć ich wypadanie. Przejdę może od razu do konkretów i plusów tego produktu. Szampon charakteryzuje się kremową konsystencją oraz doskonałą zdolnością do pienienia się. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń, konsystencja jest treściwa i wygodna w użytkowaniu. Co istotne, jest to szampon bardzo wydajny. Po jego zastosowaniu włosy stają się miękkie, przyjemne w dotyku oraz gładkie. Szczególnie istotne dla osób z wrażliwym typem skóry głowy jest to, żeby produkt zapewniał oczyszczenie, ale też nie wywoływał żadnych negatywnych reakcji skórnych. Mogę tu potwierdzić, że produkt ten jest delikatny i nie powoduje podrażnień zarówno skóry głowy, jak i oczu, a także skutecznie myje i oczyszcza skórę głowy. Kolejnym atutem szamponu jest jego śliczny zapach. Bardzo mi podpasował, jest taki delikatnie słodkawy, bardzo orzeźwiający, tak przypomina świeżość i promienie słońca w pełni lata ;). Mi się bardzo zapach podoba, więc odpowiada mi to, że utrzymuje się on dosyć długo po umyciu włosów tym szamponem. Warto jednak zaznaczyć, że jest to w zasadzie standardowy szampon i nie zauważyłam po jego stosowaniu niczego takiego wyjątkowego. Niestety, nie zauważyłam znaczącej poprawy w kwestii zmniejszenia wypadania włosów po miesiącu stosowania, jednakże zamierzam dać mu jeszcze szansę i zobaczymy, czy po dłuższym czasie stosowania coś się w tym aspekcie odmieni. Od szamponu nie oczekuję jednak cudów w postaci magicznego zahamowania wypadania włosów, ale no tutaj dostaliśmy taką obietnicę, więc pożyjemy zobaczymy ;).

Szampon dostałam od mojej mamy, u której się nie sprawdził (jej wysokoporowate włosy były po szamponie dodatkowo spuszone). Przypadł mi do gustu już po pierwszym użyciu i bardzo polubił się z moimi niskoporowatymi włosami. Jak wspominały już inne użytkowniczki - ładnie, czy wręcz ślicznie, pachnie! Włosy również pachną po nim prześlicznie i naprawdę długo trzymają jego zapach, co osobiście bardzo mi się podoba. Szampon ma kremową konsystencję i świetnie się spienia, jest bardzo wydajny, włosy są po nim miękkie i przyjemne. Jest delikatny, nie podrażnia skóry głowy ani oczu, no i rzecz jasna bardzo dobrze myje! Zwykle nie trzeba myć głowy dwa razy, by włosy były idealnie domyte. Polecam. Niestety używałam go zbyt krótko, by powiedzieć czy rzeczywiście zmniejsza wypadanie włosów, ale mam nadzieję, że będę mogła przekonać się o tym w przyszłości.

Szampon chciałam przetestować z ciekawości i dlatego, że czytałam dobre rzeczy o produktach vaitka. Otrzymujemy w dość poręcznej, smukłej buteleczce ładnie pachnący (tak jak reszta recenzentek uważam że zapach jest naprawdę ładny) gęsty kremowy szampon. Rozprowadza się bardzo przyjemnie, dobrze pieni i bardzo dobrze myje. Nie podrażnia, nie plącze włosów powiedziałabym, że nawet jak na szampon to nawilża.

Czytając recenzję dziewcząt wychwalających ten szampon, najbardziej zaintrygowało mnie określenie "ładnie pachnie". To znaczy jak? Znalazłam, kliknęłam, zamówiłam. Szampon był nieważny, liczyło się tylko to, jak pachnie. Kurier Tomasz, jak zwykle był o czasie. I co? Mam pisać? Naprawdę chcecie wiedzieć co czuję? Zapewne Was zdziwię, ale szampon, po prostu- ładnie pachnie. :) No dobra, nie będę się znęcać. To zapach dobrego szamponu o kremowej konsystencji z dodatkiem soczystych winogron, ogórków i świeżo skoszonej trawy. Ładny, ale nieszczególnie oryginalny. Poczciwy, oldskulowy zielony Timotei pachniał podobnie. Cechy i obserwacja: -Konsystencja gęsta i kremowa, wystarczy niewielka ilość do umycia włosów. -Pieni się obficie. -Dobrze myje. -Pozostawia włosy miękkie, błyszczące i nawilżone. -Szampon wzmaga przetłuszczanie. Niestety, włosy świeżo i ładnie wyglądają tylko przez półtora dnia. Co tam jeszcze? Pewnie ciekawi Was czy czosnek zadziałał? I czy kaktus spowodował nagły wysyp mikro włosów. Powiem tak, po pierwsze od szamponu zbyt wiele w tym temacie nie oczekuję, byleby tylko nie podrażniał skóry głowy i nie maltretował tych, które już na tej głowie są. A po drugie, akurat szamponom stricte przeciwko wypadaniu włosów, trudno udowodnić działanie, lub jego brak. Chyba, że jest się bardzo cierpliwym i skrupulatnym. Jak się domyślacie, mnie do ideału daleko. Przy oczyszczających, przeciwłupieżowych, dodających objętości, a nawet nawilżających- choćby i tylko optycznie, efekty widać niemalże od razu. Z tymi wzmacniającymi to nie taka prosta sprawa. No cóż, ja niczego szczególnego nie zauważyłam. Ani nie pomógł ani nie zaszkodził. Jednak jako zwykłego szamponu -bez tego całego określania na co i do czego- używało mi się go bardzo przyjemnie. Gdyby jeszcze tylko pomagał włosom dłużej zachować świeżość. Moim cienkim, długim i delikatnym, sił wystarczało tylko na 36h. I oklap. Z sympatii do kaktusów, dydaktyczne 4 z minusem.

Do firmy Dabur przekonałam się z powodzeniem stosując szampon i maskę z proteinami jajecznymi, pomyślałam więc, że być może w jej ofercie znajdę jeszcze jakąś perełkę, będącą alternatywą dla ww kuracji. Chodziło mi bowiem o to, by nie przeproteinować swojej czupryny. Wobec powyższego nawilżający szampon, równocześnie zapobiegający wypadaniu włosów zdawał się być w tym miejscu idealny. Niestety, ta współpraca nie ułożyła się już tak dobrze, jak poprzednia. Zacznę jednak od plusów. Produkt, (tak jak wariant jajeczno-miodowy) ma przyjemny zapach i dobrą konsystencję, dzięki czemu mimo tego, że buteleczka nie należy do dużych, produkt jest bardzo wydajny. Szampon dobrze się pieni i dokładnie usuwa z włosów wszelkie zanieczyszczenia, łatwo się również wypłukuje. Dodatkowo, pomimo tego, że zawsze po myciu nakładam na włosy jakiś kosmetyk pielęgnacyjny, stwierdzam, że szampon sam w sobie nie wysusza włosów i rozczesanie ich, nawet bez "wspomagaczy" nie stanowi większego problemu. Ma jednak dwa mankamenty, które znacząco wpłynęły na daną mu przeze mnie ocenę. Po pierwsze, podczas jego stosowania moje włosy szybciej zaczęły się przetłuszczać. Od dłuższego czasu myję je co drugi dzień i taka częstotliwość była dotąd wystarczająca. Niestety, stosując Wild Cactus\'a już nazajutrz moje włosy były przyklapnięte i nieświeże u nasady. Dumam sobie, że być może składniki mające za zadanie pobudzić mieszki włosowe do wzmożonej pracy mają na to wpływ, ale nie zauważyłam również, aby od czasu kiedy myję tym szamponem włosy cokolwiek w kwestii ich wzrostu się zmieniło. Co więcej, okresowe wypadanie włosów w żadnym stopniu nie zostało powstrzymane, czy choćby ograniczone, a więc w tym względzie obietnice producenta również okazały się nie mieć pokrycia. Zatem szampon mający za zadanie wspomóc moje włosy w okresie wypadania, okazał się być po prostu zwyczajnym szamponem, jakich na rynku wiele. Wobec powyższego nie zasługuje na więcej niż 2,5 gwiazdki. Używam tego produktu od: Miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 w użyciu