Zgłosiłam kosmetyk, więc skorzystam z możliwości, by dodać pierwszą recenzję.
Nie wiem, czy pamiętacie Artificial Light Luminising Lotion, który miał spore grono fanek i wielbicielek (sądząc po wysokich ocenach i entuzjastycznych recenzjach tego produktu). Zakładam jednak, że jego wielbicielki wciąż są rozczarowane, że Smashbox przestał go produkować i nagle produkt zniknął z oferty. Bądźcie pocieszone!
Highlighting wand to nowa, lepsza wersja naszego cennego rozświetlacza! Zmieniono też nazwę, opakowanie (i niestety gramaturę), lecz w zamian odnoszę wrazenie, że sam produkt udoskonalono. Zmieniono też gamę kolorystyczną, ograniczając ją do dwóch: Gold i Pearl. Jedna z kochanych asystentek w mojej ulubionej placówce Sephorowej wymalowała mnie oboma kolorami, choć od razu zaznaczyla, że Gold nadaje się bardziej do ciemniejszych karnacji a dla takich bladziochów, jak ja lub do cer średnich na zimę odpowiedni jest Pearl. I ten właśnie odcień oceniam.
Sama aplikacja dośc prosta. Opakowanie jest w formie grubego długopisu i trzeba kilkukrotnie nacisnąć ten dinks u góry a rozświetlacz spłynie do pędzelka. Sam pędzelek jest niestety bezuzyteczny, podobnie jak w jednym z podkladów YSL. Nie da się nim precyzyjnie aplikowac produktu. Ja ograniczam się do zaznaczania nim kropek na szczytach kości policzkowych, które potem rozcieram innym pedzlem lub po prostu paluchem (pędzlem efekt jest lepszy i mniej oczywisty). Aplikuję też rozświetlacz na łuk kupidyna i odrobinę wzdłuż kości grzbietowej nosa, ale to naprawdę odrobinę a i to nie zawsze. Nakładam rozświetlacz na podkład a dodatkowo biorę jeszcze do wykończenia pozostałych partii twarzy (z wyjątkiem nosa) meteoryty. Obłęd. Fotoshop na żywo.
EFEKT: to, co chcemy rozjaśnić jest rozjasnione. I jest to efekt niepowtarzalny i, moim zdaniem, niemozliwy do uzyskania innymi produktami. Nie są to drobinki i nie jest to upiorna tafla, jak w przypadku High Beam. Po prostu wygląda to tak, jakby wybrane partie naszej twarzy autentycznie złapały światło i to własnie ono się od naszej skóry odbijalo. I ten efekt trwa około 4-5 godzin. Potem stopniowo znika, ale równomiernie. Produkt, jeśli jest zaaplikowany poprawnie i oszczędnie nie włazi w pory i nie ma efektu kaszki. Absolutnie nie podkreśla i nie przyciąga wzroku do niedoskonałości cery.
RADA: dla uzyskania najlepszego a jednoczesnie najbardziej naturalnego efektu potrzebne nam w łazience dobre oświetlenie. W przypadku braku takowego, lepiej nakładać rozświetlacz w naturalnym dziennym świetle. Dlaczego? Bo clou polega na naprawdę oszczędnym nałożeniu a w sztucznym, niewłasciwym świetle łatwo o zbyt hojną rękę. Krzywdy sobie może nie zrobimy, ale efekt nie będzie ak dyskretny a zarazem spektakularny.
RESUME: odkąd Artificial Light zniknął z półek, próbowalam się zaprzyjaźnić z różnymi rozświetlaczami. Były to zbyt krótkie przyjaźnie, by nadawały się do recenzowania na KWC. Najdłużej próbowałam oswoić High Beam, ale niestety, nie do końca mi się to udało i rozświetlacz powędrował dalej w świat. Halo Wand jest wielkim come back oryginalnego produktu i bez żalu wydałam pieniądze (minus 20% rabatu podczas dni VIPowskich) by odzyskać produkt, który w 100% spełniał moje oczekiwania. Pojemność może nie jest zawrotna za taką cenę, ale biorąc pod uwagę minimalne ilości (niestety, pedzelek w tym nie pomaga a przeciwnie), ktore jednorazowo aplikuję to przewiduję, że posłuży mi na dłużej. To, co mi się nie podoba w tej wersji to brak mozliwości okreslenia, ile produktu jeszcze zostało w "różdzce" i pewnego dnia mogę mieć przykrą niespodziankę.
Uzywam Halo Highlighting Wand już ponad dwa miesiące. Te miesiące były dla mnie naprawdę bardzo trudne z wielu względów. Ale otrzymywałam wiele komplementów dotyczacych stanu mojej skóry i pytań, czy aby nie spędzam weekendów w Spa. Ponieważ nie jestem sobkiem, poleciłam ten produkt kilku koleżankom, ba, nawet zademonstrowałam go na ich własnych buziach i były zachwycone. I też nabyły, używają i nachwalić się nie mogą.
Używam tego produktu od: ponad dwa miesiące
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej różdżki
EDIT
Niestety, odebrałam pół gwiazdki. Za wydajność. Słabiutka, niestety. Produkt skończył się bardzo szybko i z zaskoku, bo nie widać, czy cokolwiek w opakowaniu zostaje i ile zostaje. Byłam niemile zaskoczona, gdy pewnego poranka nacisnęłam ten dinks u góry a tu....nic. Jakość jest jak najbardziej adekwatna do ceny, ale ilość niestety nie.
No i nie ukrywam, że znalazłam lepszy produkt. To znaczy- znalam go już dawniej ale w Polsce był i jest trudno dostępny. Ale o tym już w innej recenzji ;)