Maybelline New York Master Strobing Stick, Illuminating Highlighter [Face Studio Strobing Stick] Rozświetlacz w sztyfcie

Rozświetlacz od Maybelline to łatwy i szybki kremowy rozświetlacz w sztyfcie,wygodny i poręczny, nie marnuje się produktu, nabiera ile potrzeba.Rozswietlacz ma fajną kremową konsystencję, dobrze też stapia się że skorą, bardzo naturalnie wygląda. Rozswietlacz jest bardzo wydajny , wystarczy spokojnie na kilka miesięcy. Produkt jest bardzo trwały, świetnie utrzymuje się praktycznie przez cały dzień.Na pewno znajdzie się dla niego miejsce w damskiej torebce, dobrze też zabrać go ze sobą w podróż. Sprawdza się bardzo dobrze, jednak należy uważać byleby nie przesadzić i nie lśnić jak choinka w święta. Kupię ponownie.

Ten rozświetlacz pierwszy raz trafił w moje ręce przypadkiem w drogerii, później zamówiłam go w drogerii internetowej. Aktualnie zaczynam drugie opakowanie, a minęło kilka lat ;) choć muszę przyznać, że w tym czasie próbowałam też kilku innych, ale żaden nie był tak trafiony jak ten. Po pierwsze, uwielbiam go za stonowany błysk. Jestem „zgaszonym” typem urody, więc nie zależy mi na błysku typu „glow bomb największy błysk świata”, jaki daje np. kremowy rozświetlacz z Glamshopu, nie zużywam go też w super dużych ilościach, nawet na imprezach. Do tego nie widzi mi się nakładanie go inaczej niż odrobinę, bo nie jestem fanką podkreślania rozszerzonych porów i innych niedoskonałości w strukturze skóry. Mam najjaśniejszy kolor (100) i dla mnie jako osoby o jasnej karnacji (Fenty 150, Resibo BB light beige, Tarte 20B) ten odcień jest idealny. To przepiękny, szampański beż/złoto, a w zasadzie uwielbiam w nim to, że jest złoto-srebrny. Nie umiem pracować za bardzo na kremowych formach, ale z nim łatwo sobie radzę - nakładam odrobinę na palec i zostawiam część w kąciku oka, jako rozświetlający/kremowy cień do powiek, a część wklepuję palcami w górną kość policzkową. I taki błysk jest dla mnie idealny - dyskretny, nie przesadzony, ale ewidentnie tam jest. Na zdjęciach też jest widoczny, ale jest to naprawdę ładny efekt. Polecam z nim spróbować :)

W przypływie zakupowego szału i pod wpływem informacji na etykiecie, że to super promka ;) zakupiłam w ciemno odcień 100 i 200. Mam dobre skojarzenia z kosmetykami Maybelline, więc liczyłam, że będzie dobrze i się nie rozczarowałam. Były to moje pierwsze kremowe rozświetlacze, w między czasie wypróbowałam inne tego typu produkty i mimo, moim zdaniem, wysokiej ceny są tego warte :P i zawsze do nich wracam. + Wygodna forma sztyftu Przyjemna nie za twarda, nie za miękka formuła ;) Dostępność Kolory Wysoka jakość zarówno produktu jak i opakowania +\- Zarówno samo rozświetlenie jak i krycie jest delikatne, co w zależności od oczekiwań można uznać za wadę lub zaletę, mi odpowiada - Nakładany bezpośrednio na twarz może zetrzeć podkład Oczekiwałabym większej wydajności Cena regularna, drogeryjna

Bardzo delikatny i naturalny efekt rozświetlenia. łatwo i szybko aplikuje się na policzek, natomiast nie można budować intensywności więc sprawdzi się dla fanów lekkiego rozświetlenia. Uwaga, ponieważ kupiłam produkt w odcieniu 200 i on był dla mnie zdecydowanie za ciemny, ponieważ przyciemniał mi skórę w obrębie zaaplikowanego produktu dość mocno, natomiast odcień 100 był już dla mnie kolorystycznie idealny.

Używałam już wielu rozświetlaczy, ale muszę przyznać, że ten w sztyfcie z Maybelline skradł moje serce i zagościł na stałe w mojej kosmtyczce. Jest idealny na co dzień jak i od święta. Wiele razy usłyszałam komentarze na temat efektu jaki dzięki niemu uzyskałam na skórze.

Nie należę do osób których kosmetyczka pęka w szwach. Jeśłi trafię na top w danej kategorii to jestem mu wierna. Tak jest z tym rozświetlaczem. Raczej stosuję delikatny makijaż: podkład, tusz i właśnie rozśwoetlacz. Dla osób które nie zajmują się profesjonalnym make-upem na pewno się sprawdzi - nie da się zrobić nim sobie "krzywdy". Delikatnie rozświetla, ale nie powoduje turbo świecenia, do tego jest wydajny.

Produkt stosowałam przez większość sezonu letniego. Zupełnie przypadkiem . Dotąd miałam styczność jedynie z roźswietlaczami w kamieniu lub pudrze. Przyznam, że nie były ani praktyczne ani nie dawały takiego efektu jak produkt od Maybelline. Co się tyczy tego produktu jest praktyczny , niewielki i daje super efekt . Stosowałam go na wybrane partie twarzy a następnie roscierałam pędzelkiem lub palcami . Warto tu dodać , że mam cerę jasną i stosowałam wariant jaśniejszy , więc efekt nie był przerysowany. Forma sztyftu jest bardzo wygodna , pozwala dozować odpowiednią ilość rozświetlacza. I zajmuje to tylko chwilę, produkt jest rówjież wydajny oraz trwały . Pozwala budować efekt od subtelnego po dość widoczny idealny zarówno na codzień jak i na większe wyjście . Może służyć również jako cień do powiek . Produkt uniwersalny , pasujący każdemu kto lubi zabawę z makijażem i nie wymaga wprawnej ręki.

Nie polecam nakładania go bezpośrednio z opanowania, bo może zdjąć podkład ze skóry. Nałożony na grzbiet dłoni, po chwili (jak się ciut rozgrzeje), nałożony na twarz da lekki- średni high fashion efekt.

Mam tylko jeden odcień - 300 dark gold. Nadaje się moim zdaniem tylko na lato i tylko do opalonej skory. Na inne pory roku jest za ciemny. Ma kremową konsystencję, fajnie się błyszczy. Jest bardzo wydajny mimo że jest niewielki :) daje fajny efekt także na obojczykach.

Największą zaletą tego rozświetlacza jest łatwość stosowania, można go sobie dawkować bez obaw, ponieważ jest wbudowany w poręczny szczyt. Dzięki temu aplikacja jest naprawdę szybką i nie trzeba być mistrzynią makijażu, aby to zrobić. Rozświetlacz robi swoją robotę ????, szczególnie pod oczami daje bdb efekt, skóra wygląda na zdrowa, wypoczęta i zdecydowanie młodszą.

Rozświetlacz występuje w dwóch odcieniach. Łatwo się go aplikuje, koniecznie na mokro ze względu na kremową konsystencję. Błysk jest bardzo subtelny, słabo widoczny, a do tego brzydko podkreśla niedoskonałości skóry. Utrzymuje się cały dzień, ale za taką cenę spodziewałam się czegoś więcej, więc dla mnie średni.

Mam kolor "100 - Light Iridescent". Rozświetlacz jest w formie wysuwanego sztyftu, miękki na tyle aby łatwo rozprowadzić go na skórze, ale na tyle twardy by się nie łamał. Kolor, który posiadam jest lekko różowy, zawiera dosyć sporo drobinek, jednak są one subtelne i bardzo naturalne. Nie współgra ze wszystkimi podkładami. Trzeba bardzo uważać przy nakładaniu, aby przez przypadek nie zetrzeć wcześniej nałożonego podkładu. Najlepiej użyć do tego celu gąbeczki lub pędzelka. Moim zdaniem idealnie nadaje się latem na "gołą" skórę bez podkładu, bądź na obojczyki. Daje taki fajny, lekki, wakacyjny glow. Rozświetlacz długo utrzymuje się na buzi i jak pisałam wcześniej - jego efekt jest bardzo naturalny.

Kupiłam z ciekawości,ponieważ nigdy nie używałam rozświetlacza w sztyfcie. Jednym słowem T R A G E D I A . Jedyny plus tego rozświetlacza to wygodnie opakowanie oraz ładny brokat. Jest to jedyna rzecz,która okazała się być fajna. Reszta to masakra. Rozświetlacz bardzo trudno się aplikuje. Bardzo łatwo go złamać. Po aplikacji zostawia on okropne ślady na twarzy. Nie współgra z podkładem a tylko go ściąga. Wygląda fatalnie na buzi,nie zostawia efektu rozświetlenia. Trudno też się go rozprowadza,wręcz nie da się z nim zrobić po nałożeniu na buzie. Jednym słowem zupełnie nie polecam. Nigdy do niego nie wrócę,po prostu szkoda pieniędzy.

Nigdy nie kupowałam rozświetlaczy bo uważałam ze twarz powinna być matowa a nie świecić z 2 metrów. Niedawno jednak skusiłam się na ten produkt. Nie moge chyba jeszcze powiedzieć czy zostanie moim ulubieńcem, ale jestem z niego zadowolona. Nadaje skórze bardzo naturalnego blasku, który jednak nie jest przesadzony. Łatwo się rozprowadza i jest bardzo wydajny. Do tego udało się upolować go na promocji za naprawdę niewielkie pieniądze. Myślę, że na stałe zagości w mojej kosmetyczce.

Rozświetlacz ten sprawdził się u mnie fatalnie. Nie współgrał z żadnym z moich podkładów. Bardzo słabo się rozprowadzał i robił brzydkie plamy na skórze jakbym się czymś wybrudziła. Nie dawał żadnego efektu rozświetlenia. Tak bardzo się nie polubiliśmy, że nawet nie dokończyłam opakowania bo wylądował w koszu

Pierwszy raz postanowiłam kupić sobie "mokry" rozświetlacz. Do tej pory zawsze używałam sprasowanych. Sprawdza się bardzo dobrze! Jest trwały, dobrze się go rozprowadza i daje efekt mokrej skóry. Stosunek jakości do ceny też bardzo dobry, na promocji dorwałam go za 15 zł :)

Rozświetlacz ten kupiłam, ponieważ zachciało mi się kremowych kosmetyków. Nieważne, że dotychczas miałam już 4 inne rozświetlacze wypiekane i prasowane... Tego nigdy za dużo :D! Kosztował mnie jakieś 25-26 złotych na promocji w drogerii Hebe. Posiadam kolor 200 Medium-Nude Glow. Zimą, kiedy temperatury są niskie, to mojej skórze brakuje naturalnego blasku. Szczególnie tej zimy, ponieważ wyjątkowo bardziej się przesuszyła i odwodniła, więc rozświetlające produkty ratują sytuację. Ten mnie wyjątkowo zauroczył swoim kolorem oraz fajnym opakowaniem, a dodatkowo spodobało mi się nakładanie makijażu palcami, tak jak wtedy, kiedy zaczynałam z nim przygodę. Rozświetlacze lądują u mnie na szczytach kości policzkowych i nigdzie więcej, bo jednak sebum w ciągu dnia robi swoje. W tym miejscu dają one fajne złudzenie wypukłych kości, co u mnie bardzo się przydaje, przez to, że mam okrągłą buzię. W przypadku tego z Maybelline rozświetlenie jest bardzo eleganckie i naturalne. Odbija on światło na jasny, szampański kolor, czyli bardzo uniwersalny. Jednak chciałabym zaznaczyć, że jeśli wasza skóra jest bardzo jasna, jak moja, to nie możecie z nim przesadzić. Tworzy on smugę ciemnego koloru, która może wyglądać źle jak nie połączymy tego z bronzerem. Ja znalazłam na to sposób - nie nakładam go bezpośrednio na twarz, tylko najpierw nabieram na palec i wklepuję w najmniejszą możliwą przestrzeń i pozostawiam tak z jedną warstwą. Na początku może się wydawać, że blask jest zbyt słaby, ale po chwili zaczyna wtapiać się w podkład i tworzyć naturalne, mokre wykończenie, a smuga koloru jest naprawdę minimalna. Możecie też kupić odcień 100 Light-Iridescent, ale on wtedy wypada na bardziej różowo-srebrny. Oczywiście miejsce, w którym nakładamy kremowy rozświetlacz, nie może być przypudrowane, ponieważ mija się to z celem. Produkt nie ma jak przykleić się do powierzchni skóry, więc blask jest wtedy wręcz zerowy. Co jeszcze zauważyłam, to mikro drobinki brokatu w sztucznym świetle. W świetle dziennym ich kompletnie nie widać, ale np. w łazienkowym już tak. Mi to nie przeszkadza, a co więcej czuję się wtedy jak jakaś wróżka :D. Trwałość jest świetna - nie znika wcale, jeśli nie jest dotykany. Czy ja już pisałam, że uwielbiam firmę Maybelline? Oj tak. Opakowanie to fajnie wyglądający czarny sztyft z przeźroczystą zatyczką. Działa bardzo gładko, nie zacinając się. Szata graficzna, która znajduje się tylko na zatyczce, prezentuje się zachęcająco, a przynajmniej dla mnie. Wielkość opakowania jest idealna do torebki, a nawet do jakiejś małej kieszonki, więc można go zabrać ze sobą wszędzie do ewentualnych poprawek. Pojemność to 9g.

Cudowny produkt! Piękny kolor, blask i efekt mokrej skóry. Sprawdza się solo jak i jako baza pod sypki rozświetlacz. Super trwały! Starczył mi na prawie rok (nakładałam produkt palcami)