Laboratorium Kosmetyczne AVA Aktywator Młodości, Komórki macierzyste `PhytoCellTec Argan` 

Serum poleciła mi kosmetyczka. Moja skóra była przesuszona po zabiegach i szukałam czegoś nawilżającego. Cena jest po prostu śmieszna jak na serum, które w dodatku działa. Bardzo mi przypadło do gustu, nie zapchało mnie co już jest dużym plusem, dodatkowo mam wrażenie, że skóra szybciej się regeneruje. Nawilża w dobrym stopniu, skóra jest rano mięciutka i aż chce się ją dotykać. Konsystencja jest dosyć gęsta, ciężko wydostać resztki produktu.

Od strony technicznej Serum jest przeźroczyste o wodnistej konsystencji, bezzapachowe . Szybko się wchłania i nie pozostawia wyczuwalnej powłoki na skórze. Trzeba pamiętać że producent każe nakładać je na wilgotną skórę. Ja zawsze przed aplikacja serum spryskuję twarz hydrolatem. Wszystko zamknięte jest w małej buteleczce z ciemnego szkła. Do dozowania mamy wygodną pipetę. Grafika skromna i prosta , właściwie to tylko naklejka z nazwą produktu. Składniki aktywne W składzie probiotyczny kompleks który wzmacnia skórę wygładza i dba o nasz mikrobiom oraz komórki macierzyste z arganu Ma on wpływać na polepszenie elastyczności skóry, zmniejszać zmarszczki i przeciwdziałać starzeniu się skóry. Stosowanie Używałam go rano i wieczorem w ilości pół pipety na cała twarz. Nie gryzł się z kosmetykami kolorowymi które używałam do makijażu. Nie ciastkował podkładu, wszystko dobrze się rozprowadzało. Skóra stała się lekko napięta i nawilżona. Zniwelowania zmarszczek absolutnie się nie spodziewałam bo bez względu jaką produkt ma reklamę , jaka modelka go poleca ja po prostu wiem że jak zmarszczki już są to same się nie rozprostują. Produkt działa raczej delikatnie i takie też daje efekty. Jakieś tam są ale dla mnie to troszkę za mało. Na plus że nie podrażnia i nie zapycha cery. Uważam że serum słabo działa a patrząc na to że jest przeznaczone dla skóry dojrzałej, suchej to moim zdaniem powinno mieć bogatszą konsystencje.

Produkt znajduje się w butelce z ciemnego szkła. Z pipetą która niestety ale nie sięga dna. Więc pewnie przy wykańczaniu będzie to uciążliwe. Tym bardziej, że jego konsystencja jest galaretowata. Zapach - brak. Albo mój nos nic nie czuje. Serum pomimo gęstości jest lekkie co powoduje, że doskonale się wchłania. Nie pozostawia warstwy filmu. Nie roluje się. Nie pojawiły się nowe zmarszczki. Chociaż nie redukuje już istniejących. Nie powoduje wysypu zaskórników, nie zapycha. Nie podrażnia, nie uczula. Jest bardzo wydajne. Lekko napina skórę. Przejdźmy do podsumowania: Nie zauważyłam efektu Wow, trudno mi stwierdzić czy działa. Nie odradzam ale też nie jest to coś do czego wrócę na pewno.

Ciekawy kosmetyk. Cena jest atrakcyjna a działanie satysfakcjonujące. Z racji posiadania cery mieszanej że skłonnością do zaskórników nie mogę sobie pozwolić na używanie olejki arganowego. To serum nie zapycha i dobrze się wchłania. Warto wypróbować. My się polubilismy.

Używam serum ponad 3 miesiące i mam mieszane uczucia. Plusy: - szybko się wchłania bez pozostawiania warstwy filmu, - wygodne opakowanie mimo dość nieporęcznej pipetki, gdy już zostaje mało kosmetyku na dnie opakowania - wydajność - cena (często w promocji) - lekkie napięcie skóry i nawilżenie - może nadawać się solo na lato przy mieszanych cerach (ja stosowałam z kremem) - nie roluje się pod makijażem - nie spowodował u mnie wysypu zaskórników - nie podrażnił - nie uczulił. Minusy: - konsystencja galaretowata, ale przyjemnie się nakłada na twarz, - nie redukuje zmarszczek (nie liczyłam na to nawet) - całe działanie jest na "chyba, może" coś zdziałał :) - nie zauważyłam efektu wow, ale może dlatego, że moja cera mimo grzewczego sezonu ma się dobrze. Można spróbować, ale ja raczej już nie sięgnę po to mazidło.

Mam cerę mieszaną z silną skłonnością do zapychania, alergii i podrażnień. Po kuracji izotretynoiną była w opłakanym - odwodnionym - stanie, przy czym nie znaczyło to, że niedoskonałości przestały się pojawiać; po prostu wyskakiwały rzadziej. Podstawą pielęgnacji stał się dla mnie lekki krem brzozowy Sylveco - każda próba zastosowania czegoś innego (Garden Roses Make Me Bio, krem A-DERMA EXOMEGA DEFI - pędy owsa, galaretki aloesowe np. Forever Living etc.) kończyły się wysypem maleńkich, idealnie okrągłych i wypełnionych przezroczystym płynem krosteczek. Lekki krem brzozowy ratował twarz, której skóra miesjcami schodziła płatkami, a miejscami błyszczała jak opętana. Używałabym go pewnie nadal, gdyby mama kolegi nie podpowiedziała mi przetestowania Avy. Pierwszym z serii Aktywatorów Młodości, którego używałam, był Hydranov - ale ze względu na jego nieco bardziej żelową konsystencję szybko przeszłam na Komórki macierzyste. Serum zamknięto w ciemnej buteleczce z plastikową zakrętką wyposażoną w zakraplacz - nietrwałość zakrętki jest największą wadą tego produktu, plastik postrafi pęknąć w połowie zamknięcia (za to odejmuję pół gwiazki). Ale jeśli już uda nam się opatentować ostrożne wydobywanie serum na zewnątrz - to minus możliwy do zaakceptowania. Aplikuję niewiele - po kropelce - na każdy z policzków i czoło, połowę tej dawki na brodę i nos, dwa razy dziennie. Rano wchłania się błyskawicznie i pozwala zastosować kolorówkę bez potrzeby używania kremu; zaaplikowane wieczorem - gwarantuje świeżą, lekko "naciągniętą" i wypoczętą cerę następnego dnia. I co najważniejsze - nie podrażnia, nie zapycha, nie uczula. Rozwiązał moje problemy z suchymi skórkami, naniesiony na niedoskonałości przyspieszył ich wygojenie. Gdybym miała wybrać swoje kosmetyczne odkrycie roku - to byłoby to :) Mam już drugie opakowanie, zacznę pewnie na początku przyszłego tygodnia. Używam tego produktu od: 11 tygodni Ilość zużytych opakowań: 1 całe