Serum Lancome Renergie H.C.F. Triple Serum otrzymałam do testów w ramach Klubu Recenzentki, za co bardzo dziękuję!
Moja skóra - 40 lat, sucha, pierwsze oznaki starzenia, czyli stopniowa utrata jędrności, blasku, drobne zmarszczki mimiczne, nierówna faktura, pojedyncze, ale trudne do usunięcia przebarwienia; mam doświadczenie w stosowaniu produktów z witaminą C nawet w sporych stężeniach, również w połączeniu z kwasem ferulowym, co powinno być właściwie standardem w kosmetykach. Mam skłonność do zapychania na policzkach i brodzie, nie mam cery alergicznej.
Serum:
1. opakowanie
- wysokie, spore, nieprzezroczyste, bardzo lekki plastik (wygodne w podróżowaniu, ale daje wrażenie taniochy, szczególnie za takie pieniądze)
- produkt wydobywa się przez 3 dziurki osobne dla każdego komponentu, nic się nie zacina, działa ok.
2. skład
- dziurka nr 1 to kremowe serum z kwasem hialuronowym i glukopeptydami z siemienia lnianego
- dziurka nr 2 to serum z pochodną witaminy C i niacynamidem
- dziurka nr 3 to żelowe serum z kwasem ferulowym, który jest silnym antyoksydantem i wzmacnia działanie witaminy C
- prócz tego widzę, że jest wysoko gliceryna i jest też alkohol, ale oba te składniki są widocznie dobrze zblendowane z resztą, bo dają naprawdę piękną konsystencję wszystkich trzech formuł, które na szczęście łączą się w coś wspaniale przyjemnego w stosowaniu.
3. działanie
- zdecydowanie wygładza od razu po użyciu i to nie taką silikonową, oblepiającą warstwą, która potencjalnie może zapchać (mnie serum nie zapchało w ogóle)
- na mojej suchej skórze wchłania się całkowicie, ale że daje dość dobre poczucie nawilżenia, to kładę na to w ciepłe dni już tylko krem z filtrem (serum stosuję głównie na dzień), gdybym stosowała produkt jesienią/zimą, pewnie szedłby jeszcze pomiędzy jakiś krem nawilżający; cery od normalnej do tłustej będą bardzo zadowolone z konsystencji i jej lekkości
- bardzo widocznie poprawia koloryt, niweluje szarą, smutną cerę, nadaje jej zdrowego, brzoskwiniowego blasku
- póki co, nie zauważyłam zblednięcia moich dwóch najbardziej upartych przebarwień
- zauważalna jest poprawa jędrności cery, wydaje się bardziej zbita i zwarta, szczególnie w moich bardziej problematycznych, dolnych partiach twarzy
- na zmarszczki mimiczne (dość drobne) koło oczu stosowałam siostrzane serum z tej serii, ale linie na czole mam wrażenie, że się wygładziły o 10-15%, a te są rzeczywiście głębokie - jest to moje największe zaskoczenie w tym teście, bo na spełnienie tej obietnicy nie liczyłam w ogóle
- efekty dotyczące zdrowego kolorytu i poprawy "zwartości" cery są niestety krótkotrwałe - zapomniałam wziąć ze sobą serum na 4-5 dniowy wyjazd i po powrocie miałam wrażenie, że jest jednak regres w wyglądzie cery.
Pomimo kosmicznego wyglądu opakowania (błyszczący, cieniowany fiolet), naprawdę dobrego działania, fajnych (choć znanych jednak od dawna w kosmetyce) składników, serum jest, nie ma co ukrywać, horrendalnie drogie. Oczywiście płacimy za markę, za produkt premium, ale miałam już do czynienia z serami Lancome z serii Genifique Sensitive, gdzie również był bajer z dwoma formułami, świetne działanie i marka luksusowa, i jednak miałam poczucie lepiej wydanych pieniędzy (i mniejszych). Tutaj zastanowię się po skończeniu opakowania, czy zakupić je ponownie. Jeśli tak, to w jakiejś dużej promocji. Na pewno będę je polecać, bo jest polecenia warte - szczególnie kosmetycznym leniuchom, którzy za jednym zamachem chcą nałożyć szybko na twarz kompleksowe, niekolidujące z niczym (łącznie z makijażem) serum o ultraprzyjemnej konsystencji.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl