Lekkie, nawilżające serum - idealne dla młodszych pań jako prewencja starzenia :)
Kupuję to serum co jakiś czas odkąd skończyłam 21 lat i najlepsze w nim jest to, że sprawdzało się zarówno wtedy, jak i teraz, gdy wiosen mam już 28 ;).
Od razu zaznaczę, że nie jest to produkt o działaniu wybitnym - nie spłyci nam zmarszczek głębokich, nie zadziała jak lifting, nie cofnie czasu - ale zadziała tak, że z przyjemnością będziecie patrzeć na swoje odbicie w lustrze i to właśnie dobrze świadczy o tym kosmetyku.
Mamy tutaj lekką i zgrabną buteleczkę z nieprzezroczystego plastiku, z minimalistyczną etykietą - jest to design charakterystyczny dla profesjonalnej linii kosmetyków Bielendy i mnie się on naprawdę podoba.
Serum aplikujemy za pomocą pipety - również nie mogę na nią narzekać, nabiera tyle produktu, ile chcę, a o to przecież chodzi.
Produkt ma genialną konsystencję - żelową, ale taką zawiesistą, spokojnie wykonamy szybki masaż, nim kosmetyk się wchłonie. Nie zostawia lepkiej warstwy, nawet nałożony w nieco większej ilości.
Kwiatowy, kobiecy i delikatnie słodki aromat to kolejna z zalet, ja po prostu kocham, gdy pielęgnacja pachnie, bo to dodatkowo mnie relaksuje - a o to przecież chodzi, prawda? ;).
Działanie tego serum oceniam naprawdę dobrze - bez fajerwerków, ale jest ono DOBRE - przy codziennym użytkowaniu moja skóra odzyskuje blask (nie, nie była rozjaśniona, ale zniknął ziemisty koloryt i dzięki temu wyglądam promiennie i zdrowo), staje się miękka i nawilżona. Jest taka zbita i jędrna, podrażnienia pojawiają się znacznie rzadziej, a jeśli nawet, to znikają dużo szybciej, niż przedtem.
Używam go również na szyję i dekolt (to bardzo ważne, często zapominamy o tych obszarach, a one wymagają równie troskliwej pielęgnacji, co twarz) - dobrze nawilża, lekko napina i wygładza, widzę to zwłaszcza po szyi, która dostała w kość z powodu AZS.
Stosowany w okolice oczu działa równie fajnie - spłyca zmarszczki mimiczne (choć tych mam niewiele, ale jednak mam, jak każdy ;)), wygładza skórę i delikatnie ją napina. Jeśli to jest ta rewitalizacja, którą obiecuje producent, to mogę potwierdzić to działanie - tak, skóra jest zrewitalizowana i wygląda po prostu znacznie lepiej, ładniej, młodziej - po prostu pięknie :)
Serum nie podrażnia i nie uczula - nie robiło tego nigdy, ani gdy byłam młodsza, ani teraz, a kilka buteleczek zdenkowałam na przestrzeni tych 7 lat.
Wady?
Wydajne nie jest i to jest fakt - taka butelczyna żelowego eliksiru starcza mi maksymalnie na miesiąc (raz dziennie rano, na twarz, szyję i dekolt), a gdybym chciała używać go również na wieczór, to skończyłby się ekspresowo, a wcale taki tani nie jest - w zależności od sklepu kosztuje od 29-39 zł za 30 ml.
Druga kwestia to skład, a raczej jego część - o ile początek jest cudowny (kwas mlekowy, mleczan sodu, mocznik, arginina, ekstrakt z komórek arganowca czy kwas hialuronowy), o tyle to Disodium EDTA i PEGi podobają mi się już nieco mniej...Wprawdzie te ''ważne'' substancje są zaraz na początku, a te ''niefajne'' w drugiej połowie składu, ale jednak są i jeżeli ktoś stara się ich unikać, to uprzedzam, że w tym produkcie one niestety są...
Reasumując - ta propozycja od Bielendy zaskoczyła mnie pozytywnie już 7 lat temu, a fakt, że wracam do tego produktu regularnie o czymś musi świadczyć ;).
Lubię użyć go jako szybkiej kuracji rewitalizującej skórę - i choć nie daje efektów na miarę mojego ukochanego Advanced Night Repair, Genifique czy eliksiru Life Plankton z Biothermu, to jednak w swojej kategorii cenowej sprawdza się naprawdę dobrze i mogę go polecić, zwłaszcza tym młodszym paniom, które chcą spowolnić procesy starzenia i potrzebują szybkiej regeneracji skóry i poprawy jej kondycji.
Naprawdę warto je wypróbować, bo jest po prostu dobre :).
Polecam serdecznie!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie