Revlon ColorBurst Lacquer Balsam do ust w kredce

Dziwią mnie niskie oceny tego balsamu w rankingu, ale wydaje mi się,że wynikają z traktowania go jako szminki, którą nie jest. Jako balsam spełnia swoją rolę, nawilża i odżywia wargi, nie uczula, nie powoduje mrowienia ani pierzchnięcia. Mam alergiczne wargi, a ten balsam się im spodobał. Dodatkowym walorem jest bardzo przyjemny aplikator w kredce, efektowne opakowanie, wydajność i delikatny kolor, jaki nadaje ustom.

Balsam jest w opakowaniu kredki, który bardzo łatwo się aplikuje, konsystencja jest miękka i tłusta. Balsam nadaje ładny kolor, można nim zastąpić pomadkę czy błyszczyk - mój posiada drobinki brokatu. Jeśli chodzi o trwałość to zjada się i trzeba poprawiać, ale plus za miękkie i nawilżone usta bez skorupy i wysuszenia. Cena standardowa zdecydowanie za wysoka.

Szukałam czegoś co nawilża i delikatnie podkreci kolor makijażu permanentnego. Używam koloru fuksjowego, dla mnie super. Nie barwi mocno, bo to nie jest pomadka, nadaje delikatny polysk i właśnie "podkreca" kolor ust. Super, że mogę ja użyć bez lusterka i nie zrobię krzywdy. Nie wysusza, na pewno kupię jeszcze inny kolor.

Trochę zdziwiona jestem opiniami, które traktują ten produkt jako szminkę, pomadkę. Jest to przecież balsam do ust w kredce i tak należy go recenzować, a że zostawia kolorek to jego wartościowa właściwość. Ma zadziwiający, mentolowy zapach, ja nie odczuwam mrowienia. Pozostawia satynowo błyszczącą warstwę na ustach, która pozostaje na nich aż do jedzenia lub picia. Bardzo ładnie wygląda, nie rozmazuje się, nie wychodzi poza kontur. Co mnie urzekło, to komfort jaki daje gdy się ją nałoży i delikatne rozświetlenie jakie daje. Pięknie wygląda na zdjęciach i mieni się w świetle lub słońcu. Jestem zdecydowaną fanką tego balsamu.

Zacznę od tego co jest w tej pomadce najlepsze - opakowanie :D Gruba, wysuwana kredka - idealna do torebki. Zaostrzona końcówka - poprawki szybko i na temat. Niestety gorzej jest w środku... Pomadka pachnie miętą i zawarty mentol czuć na ustach w postaci delikatnego mrowienia. Nie jest to jakieś nieprzyjemne uczucie choć w pierwszej chwili myślałam, że mnie uczuliła :) Niestety ja takich dodatkowych fajerwerków doznaniowych na ustach nie lubię więc dla mnie na minus. Revlon ma kilka wariantów tej pomadki - ten jest akurat błyszczący. Posiadam kolorki 115 (różowy) i 125 (wpada bardziej w czerwień). Oba zawierają drobinki brokatu - moim zdaniem zbędne bo pomadka sama w sobie daje ładny blask, a ten brokat jest nieco tandetny. Pomadka nie jest mocno napigmentowana- określiłabym ją jako pół transparentną. Dając niewielką ilość uzyskamy ładny delikatny efekt - przypomina mi on mocniejszą wersję koloryzujących pomadek ochronnych z Nivea. Dając większą ilość uzyskamy bardziej intensywny kolor ale z pełnym kryciem będzie ciężko tym bardziej, że musimy ją nakładać z umiarem aby nie zbierała się w załamaniach i mocno nie kleiła. Jeśli po nazwie spodziewamy się typowej pomadki o efekcie mokrych lakierowanych ust to możemy się rozczarować. Owszem nabłyszcza ale wielkiego szału tym nie robi. Używam jej do delikatnego podkreślenia koloru przy codziennym makijażu - dosłownie tylko jedno pociągnięcie na ustach i w tej roli się sprawdza. Nie jest to pomadka trwała więc nie ma co na trwałość mocno narzekać. Szybko się zjada , odciska na szklankach. Co prawda nie nosiłam jej kilka dni pod rząd ale wydaje mi się, że całkiem fajne ma właściwości nawilżające bo moje usta po zmyciu były miękkie i delikatne - nie zrobiła im żadnej krzywdy, a wręcz przeciwnie. Podsumowując dla mnie największe jej wady to mentol i brokat :) Gdyby brać pod uwagę regularną cenę produktu no to możemy się bardzo rozczarować ale biorąc pod uwagę, że dwa kolorki jakie mam kosztowały uwaga...niecałe 3 zł/szt to można na nią spojrzeć bardziej łaskawym okiem. ;) Choć nie pałam do niej wielką miłością to przy tej cenie myślę,że warto wypróbować :)

Markę Revlon wielbię za rewelacyjny podkład Colorstay, którego używam od lat, ale jakoś z resztą produktów zawsze było mi nie po drodze - poza podkładami nie wypróbowałam dosłownie niczego! Widząc jaki szał panował 2 lata temu na kredkowe balsamy do ust, stwierdziłam, że pora i na mnie ;) Sięgnęłam po Colorburst, bo miały najładniejsze odcienie ze wszystkich marek, które oglądałam w Rossmannie. Jestem zachwycona, dziś po 2 latach (!) wylądowała w koszu jedna z pomadek, którą zużyłam do ostatniej kropli. Jestem nimi zachwycona, dlatego dziwią mnie tak słabe opinie.

Posiadam dwa odcienie: 145 i 105 145 wpada w odcienie brązu i różu a 105 to piękny i naturalny kolor różu który pasuje do wszystkiego. Balsamy mają w sobie delikatne świecące drobinki i ładnie błyszczą się na ustach. Nie wysuszają ust, kolor nawet jeśli się już zetrze to zostawia lekko zabarwione usta. Mentolowy zapach jest wyczuwalny, i niekoniecznie przyjemny, nie wiem jaką pełni funkcję. Opakowanie bardzo ekskluzywne i przyciągające uwagę. Cena jak to z Revlonem wysoka, bardzo wysoka, ale produkt wart polecenia.

Dostałam ją w prezencie w niemieckiej drogerii DM. Po marce Revlon spodziewałam się czegoś lepszego, bo chociażby podkład jest już kultowy, także ja nie mogę się bez niego obejść. Pomadka z wyglądu przypomina mi dużą, grubą kredkę dla dzieci. Posiadam odcień 135 Provocateur Femme Fatale, jest to bardzo mocny odcień czerwieni. Zdecydowanie wolę czerwień jaśniejszą i matową. Pomimo wyrazistego koloru, łatwo wyrysować kontur ust tą pomadką. To bardzo dziwny produkt. Czuć miętowy zapach, usta zaczynają lekko szczypać, robi się chłodno na wargach. Mam wrażenie, jakbym użyła maści końskiej. :) Kredka wygląda trochę tandetnie na ustach, na dziwny połysk, jest aż zbyt intensywna, wygląda trochę staroświecko, jakby używała jej nastolatka 30 lat temu. Dobrze, że to był tylko podarunek od drogerii. Pomadka mogłaby być świetna, gdyby popracowali nad wyglądem produktu na ustach, bo opakowanie, wydajność i trwałość są ok.

Posiadam odcień 135 Provocateur Femme Fatale - bardzo ładna, lekko różowa czerwień. Skusiłam się na ten balsam, gdyż uwielbiam jego matową wersję (konkretniej odcień 225). Nie polubiliśmy się jednak za bardzo, rzadko używam.

Dobrze, że kupiłam na promocji -40%, więc nie sprawiła mi aż tak dużego zawodu. Pomadka jest bardzo przeciętna, zwłaszcza jak na taką markę jak Revlon. Lubi migrować, a więc nie tworzy wyraźnego konturu przy nakładaniu na usta. Jest lepka, na mój gust za bardzo. Ma wyrazisty kolor (125 Flirtatious charmeuse), ale nietrwały, dość Czuć, że zawiera mentol - dla mnie to przyjemne uczucie, ale niektórym może przeszkadzać.

Nie wysusza ust więc jest idealna na zimę, posiada mentol więc powiększa usta, fakt ten brokat niepotrzebny, jest nie trwała ale to jest balsam, więc nie ma co oczekiwać lubi migrować, jak każdy balsam więc nie ma co narzekać przyjemne opakowanie duża gama kolorów Uważam że cena nie jest adekwatna do jakości, za dużo pieniędzy za zwykły balsam.

Balsam dostałam w prezencie na Gwiazdkę, odcień 125 Flirtatious charmeuse, czyli taka mocno różowa czerwień. Ma ciekawe, praktyczne opakowanie: balsam wysuwa się, zakrętka mocno siedzi, przyjemny i bezpieczny format do torebki. Zapach jest bardzo mocno mentolowy, ale przyjemny. Po aplikacji czuć lekkie mrowienie ust. Ładnie nawilża i pokrywa usta mocnym kolorem. Ale niestety lubi migrować - trzeba nakładać go bardzo oszczędnie, w przeciwnym razie wycieka za granicę ust. Poza tym zawiera brokat - wyczuwam go już podczas nakładania, a usta błyszczą tak bardzo, że wręcz przesadnie, jak na mój gust. Nie jest to brzydkie, ale jako posiadaczka drobnych warg raczej unikam mocno błyszczących produktów, raczej używając półmatów, dzięki którym można bezpiecznie powiększyć sobie wargi. Z tym balsamem jest to niemożliwe. Jak wygląda na ustach, gdy zrezygnujemy z konturówki i chcemy jedynie szybciutko nawilżyć usta - prezentuję na zdjęciu. To typowy średniak. Jego właściwości nawilżające oraz opakowanie są świetne, ale trwałość pozostawia sporo do życzenia, podobnie jak efekt, który nadaje. Oryginalna cena jest stanowczo za wysoka. Nawet pamiętając, iż Revlon jest wyższą półką drogeryjną, uważam, że ten balsam nie jest wart więcej niż 15-20 złotych. Za tę cenę byłby bardzo ok.

Kupiłam swoją kredkę na -50% w Rossmanie, więc ból nie był tak wielki ;) Szminka taka sobie - średniaczek. Jak pozostałe kredki Revlona z tej serii ma wyraźny mentolowy zapach i delikatnie szczypie w po nałożeniu. Po Carmexach jest mi to szczypanie i mięta dość niegroźna, ale jednak nie przepadam za tym efektem. Wolę słodsze zapachy, jak np w analogicznych produktach Astor. Mam najjaśniejszy kolor, taki majtkowy lekki róż. Ładny neutralniaczek, nakładam go bez lustra, bo nadaje tylko jasny, różowy poblask i to wszystko. Ten "lśniący" efekt (spodziewałam się bardziej błyszczykowego wykończenia) to po prostu sporo drobinek. Połysk znika minutę po aplikacji, bo faktycznie kredka ma bardzo nawilżającą, miłą formułę, która dobrze pielęgnuje. Drobinki są nieszkodliwe, tzn są dość niewielkie i rzadko rozsiane, ale jednak trochę wieje tandetą albo produktem dla nastolatek. Jako balsam do ust nadający delikatny kolor jest ok. Makijaż tą kredką to codzienny, rozjaśniający, odmładzający kolorek na ustach. Nie wiem jak zachowują się mocniejsze barwy, ale patrząc na formułę (maślana, pływająca) to nie ryzykowałabym z np fioletem czy czerwienią. Szybko znika i zjada się. Ujdzie, znam lepsze, ale znam też gorsze. Używam tego produktu od: 4-5 tyg Ilość zużytych opakowań: 1 op

Kupiałm trzy kolory i kazdy "zjada się" tak samo beznadzejnie. Miałam duze oczekiwania co do tego porduktu. Plusy: + piekne kolory które ładnie wyglądają na ustach (na początku) + kremowe Minusy: - znika bardzo szybko z ust zostawiając okropną obwódkę w okół ust - okropny zapach -dziwny mentolowy posmak - cena nieadekwatna do jakości produktu Używam tego produktu od: 2 tygodnie Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego ( i ostaniego)

Kupiłam ten balsam razem z matowym, napaliłam się na nie od pierwszego wejrzenia reklamy w magazynie, lubię markę revlon i po ich osławionej nowości spodziewałam się wiele, a co otrzymałam? dwa buble , matowy już opisałam czas na laquer ... zatem ; nie utrzymuje się na ustach, znaczy utrzymuje się tylko różowy pigment, ale wygląda to strasznie, nie nawilża na 100%, dziwnie zjeżdża i jeszcze dziwniej się zbiera, na 100% nie wygląda jak laqier ... generalnie jestem na nie, produkt poszedł w świat i jednego jestem pewna już do mnie więcej nie wróci Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie