Seksowny i charakterny. I...dosyć trudny ;)
Wywąchane dosyć dawno na koleżance, testowane nadgarstkowo, aż wreszcie dzięki pewnej dobrej duszy trafiły na moją toaletkę.
Marzyłam o nich, pożądałam ich i chciałam dosłownie się w nich wykąpać, takie to są perfumy. Oda do fiołka, kremowego i pudrowego, z waniliowym sznytem i owocowym musem - oto proszę państwa Diamonds Violet!
Otwarcie jest zniewalające - miks owoców, które trudno rozróżnić, tak zostały wymieszane, z cudowną konwaliowo-różaną nutą w tle - i nuta ta trwa dosłownie przez chwilę, by już zaraz, za chwileczkę, jej miejsce zajął Fiołek - tak, fiołek przez duże F! Potężny, rozbuchany i w pełnym rozkwicie, choć przecież tak inny od fiołków, które znamy z natury... Odrobinkę tylko syntetyczny, na granicy dobrego smaku i kiczowatej słodyczy - balansuje i wodzi nas za nos, by wreszcie odurzyć waniliową praliną i zanurzyć nas w tej puszystej, kremowej słodyczy pudru. Niesamowite perfumy, tak nieoczywiste, z pazurem i charakterem. Niesamowicie kobiece, baaardzo seksowne i tajemnicze. Projektują nieźle, zostawiając delikatny ogon, a trwałość zasługuje na pochwałę - 8 h jak nic, a na materiałach - do prania.
Doskonałe na chłodniejsze dni, również te wiosenne - poniżej 20 stopni wychodzi z nich ich piękno i urok, w wyższych temperaturach są męczące i mogą zemdlić - dosłownie! Chłód to ich świat, wtedy pokazują, na co je stać, ocieplają, są wielowymiarowe i pełne głębi. Uwielbiam w nich również to, że...nie są popularne ;). Nosząc Diamonds Violet dostawałam masę komplementów i zapytań, co to za perfumy - to plus, bo im mniej kobiet nimi pachnie, tym lepiej. Zapytacie, czemu uważam, że to trudny zapach? Ano dlatego, że nie każdy udźwignie taką masę pudrowej słodyczy, kwiecia i owoców. I ten zapach potrzebuje równie silnej nosicielki, jak on sam, słabe kobietki nie uniosą tych fiołków, polegną z kretesem, po prostu.
Ja czuję się w tym zapachu doskonale i noszę go z nieskrywaną przyjemnością.
Czy polecam? I jeśli tak, to komu?
Na pewno silnym, pewnym siebie kobietom, które nie boją się niczego. Tym, które lubią dominować, mają własne zdanie i są...kobiece, po prostu ;). Tym, które chodzą z dumnie podniesioną głową, wypiętą piersią i które są świadome swoich atutów. Sukienka, szpilki, fryzura, uśmiech numer pięć i Emporio Armani DV - i nic więcej nie potrzeba.