Tarte Cosmetics Tartelette Amazonian Clay, Matte Eyeshadow Palette Paleta matowych cieni do oczu

Paletę kupiłam ze względu na świetne recenzje w internecie i … nie zawiodłam się :) Cena jest adekwatna do produktu! Paleta warte każdej wydanej złotówki! Makijaż sam się tworzy z tą paleta. Kolory w niej są neutralne- piękne beże i brązy. Znajdziemy w niej cienie matowe i błyszczące. Wobec tego makijaż można wykonać na codzień i wieczorowy. Cienie pięknie nie blendują i rozprowadzają po powiece. Pigmentacja na najwyższym poziomie! Naprawdę polecam!

Zakupiłam tę paletę licząc na wielki hit. Długo szukałam idealnego produktu do dziennego makijażu. Zastanawiałam się pomiędzy tą paletą,a Too Faced Born This Way The Natural Nudes. Sugerując się dotąd przeczytanymi opiniami postanowiłam uszczuplić mój budżet o prawie 300 zł i stać się posiadaczką tego produktu marki Tarte. Liczyłam na wielkie WOW i paletę idealną, ale niestety nie wyszło. Zacznijmy od zalet - produkt otrzymujemy zapakowany w kartoniku o kolorystyce tożsamej z frontem palety oraz z kartką z propozycją wykorzystania poszczególnych cieni w makijażu. Samo opakowanie jest solidne i wyglądem przypomina naprawdę luksusowe produkty. Zapach cieni również jest bardzo przyjemny, aż chce się zacząć ich używać. No i właśnie.... po dotknięciu pędzelkiem pierwszych cieni przychodzi lekkie rozczarowanie. Cienie pod naporem pędzelka zaczynają się lekko kruszyć, a po nałożeniu na powiekę lekko osypywać. Pigmentacja najjaśniejszych cieni jest na plus (poza cieniem o nazwie "caregiver", który na powiece w ogóle nie daje koloru), choć mogłoby być lepiej. Pędzle w drugiej i trzeciej kolumnie to już niestety porażka. Po nałożeniu na powiekę praktycznie ich nie widać. Najciemniejsze cienie to rzeczywiście sztos- są świetnie napigmentowane. Czytając moja recenzję na tle tylu pozytywnych opinii, pewnie przychodzi Państwu na myśl - "może kupiła podróbkę i stąd ta opinia", ale niestety muszę Państwa rozczarować, kupiłam tę paletę w sklepie, co do którego mam 100 % pewność, że jest to oryginalna paleta Tarte. No cóż, może mam pecha i trafił mi się egzemplarz z jakiejś felernej partii. Przyznam szczerze, że jestem trochę rozczarowana.....

Z cieniami bardzo dobrze się współpracuje, są mocno napigmentowane i dobrze się blendują, odcienie kolorów szczególnie przypadły mi do gustu, paletki można używać zarówno do codziennego makijażu, ale również do tego wyjściowego, okazjonalnego. Bardzo polecam!

Paletke dostalam w prezencie-przywieziona ze stanów i pokochalam ja. Po kolei: Opakowanie-piekne,solidne,ekstra duze lustro Cienie-mocno napigmentowane, nie jestem jakas guru makijazu ale praca z nia to czysta przyjemnosc, nie robi plam, piekbie sie blenduje, gama kolorow pozwala zrobic zarowno makijaze dzienne i jak i wieczorowe-wszystkie kolory sa matowe. Zdecydowanie bede polowala na inne produkty tej firmy.

Kupiłam, bo ujrzałam zdjęcia na jednym z blogów urodowych i po prostu musiała być moja, zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ona wprost krzyczała do mnie. Udało mi się ją dostać za 230 zł, co i tak jest dość wysoką ceną jak za paletę 12 cieni. Opakowanie jest absolutnie cudowne. Solidne, doskonale wykonane z dbałością o detale, duże lusterko bardzo wysokiej jakości w którym spokojnie można zrobić cały makijaż. Paleta się nie pyli. Cienie naprawdę świetnie ze sobą współpracują, doskonale się łączą. Pigmentacja jest na mega wysokim poziomie. Co istotne - nie trzeba mieć doktoratu z wizażu, żeby móc wyczarować nią piękny, profesjonalnie wyglądający makijaż. Jako totalny cieniowy freak uważam, że tę paletę mieć musiałam. Bo serio jestem świrem cieniowym i miałam fazę na to, by mieć maty. (mam też paletę z Affect Naturally Matt, niemniej w Tartelette jest zupełnie inna kolorystyka! Super!). Paleta jest świetna i do stworzenia samodzielnego looku - dziennego, wieczorowego, makeup no makeup, jak i stanowi doskonałą bazę pod makijaż z błyskiem, pigmentem czy czym tam jeszcze sobie zamarzymy. Jak ktoś nie ma inwencji dotyczącej makijażu z pomocą przychodzi ułożenie cieni - każdy rządek stanowi integralną całość jaką możemy wykonać makijaż w pasującej kolorystyce. Polecam.

Zdecydowałam się na zakup paletki gdyż skusiły mnie piękne kolory oraz opakowanie, jednak cena odrzucała ;) biorąc pod uwagę cenę do gramatury cieni to za pół ceny można mieć dobre jakościowo cienie polskiej firmy Inglot .

Opakowanie bardzo eleganckie i solidne, z dużym lusterkiem, które spokojnie wystarczy do makijażu całej twarzy (więcej miejsca w kosmetyczce!). Paleta zawiera 12 pastelowych odcieni, które są tak sprytnie ułożone, że właściwie pokazują kolejne kroki nakładania poszczególnych cieni. Co ważne- i czego najbardziej brakuje mi w moim dotychczasowym matowym ulubieńcu, czyli Naked firmy Urban Decay- zestaw zawiera czarny cień, bez którego nie wyobrażam sobie paletki do makijażu oka. Kolory są piękne, idealne zarówno do delikatnego makijażu typu "no make up", ale również mocniejszego - na wieczorne wyjście. I największy ból za prawie 300 PLN- cienie niestety zbierają się w załamaniu oka (nie mam tego problemu z paletką Naked, więc to kwestia cieni do powiek) - za taką cenę wymagam bardzo dobrej trwałości, a zrolowany cień do powiek wygląda nieestetycznie i mocno mnie irytuje. Ogólnie uważam, że cena jest zaporowa i płacimy głównie za markę, która regularnie pojawia się na Instagramie i przeróżnych blogach. Mam wrażenie, że jest to bardziej gadżet kosmetyczny niż kosmetyk typu "must have". Rozumiem, że cieni jest aż 12, rozumiem, że jakość (moim zdaniem średnia), skład itp. ale moim zdaniem żadne cienie nie powinny kosztować tyle pieniędzy, niezależnie od tego, ilu popularnych blogerów lansuje markę. Są marki, które również produkują świetne jakościowo i kolorystycznie paletki (np. Zoeva czy Sleek) i nie krzyczą sobie grubo ponad 200 pln za paletę cieni. Dodatkowo produkt jest trudno dostępny - do kupienia na amerykańskich stronach lub od butików sprowadzających kosmetyki z USA (przestrzegam przed podróbkami). Z tych względów odejmuję jedną gwiazdkę.

Paletkę zamówiłam ze strony tarte.com, przesłana została do mnie z USA. Wymarzyłam ją sobie po obejrzeniu wielu filmików amerykańskich youtuberek :). Nigdy nie miałam do czynienia z cieniami tak świetnej jakości. Nie kruszą się, nie osypują, są wydajne i bardzo łatwo je blendować. Są ułożone w paletce obok siebie w taki sposób, że np. górny rząd 4 cieni daje nam podpowiedź które kolory stworzą udany makijaż oka. Uwielbiam jej opakowanie. Jest śliczne, porządne. Lusterko jest bardzo duże, co cenie sobie w podróży, ułatwia nie tylko makijaż oka, ale też całej twarzy. Dobór kolorów jest świetny, uważam, że pasują do każdego typu urody. Mamy kolory ciepłe, chłodne, ale też neutralne. Myślę, że ta paletka jest idealnym wyborem dla osób początkujących z makijażem. Cienie są mocno napigmentowane, jednak blendują się tak dobrze, że ciężko zrobić sobie nimi krzywdę w postaci plam. Minusem jest dostępność, a raczej jej brak w naszym kraju. Miłym gestem jest za to możliwość przesyłki z tarte.com do Europy :)

Paletkę otrzymałam w prezencie z zaskoczenia. Nie zamierzałam jej sobie kupować, nie ciągnęło mnie w jej stronę. Paleta posiada 12 zupełnie matowych cieni w trzech tonacjach: 4 ciepłe brązy, 4 odcienie wpadające w róż i 3 chłodne brązy, plus czarny cień. Wydaje mi się, że ta jej matowość wpłynęła na fakt, że ja - sroka lecąca do błyskotek - kręciłam na początku nosem. Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Przede wszystkim jakością cieni. Bardzo dobrze się blendują. Są bardziej sypkie i trochę się pylą dlatego, szczególnie niedoświadczone dziewczyny, powinny uważać przy aplikacji. Polecam zawsze otrzepać delikatnie pędzelek - cienie potrafią się osypać. Pigmentacja cieni jest fantastyczna. Kolory są bardzo dobrze przemyślane. Brawa za kolor czarny, który wg mnie powinien znajdować się w każdej palecie bez względu na jej wariacje kolorystyczne. Stała się jedną z moich ulubionych palet i używam jej niemal codziennie. Cienie przychodzą do nas w ślicznym, fioletowo-granatowym pudełeczku ze złotym wykończeniem. Paleta posiada lusterko pokrywające całą powierzchnię przykrycia. Uważam, że jest to fantastyczna paletka do podróżowania. Ma idealny zestaw cieni na co dzień, super duże lusterko, które ułatwi nam wykonanie makijażu w podróży i wybawi od zabierania dodatkowego lustra. Wystarczy zabrać dodatkowo jeden świetlisty cień, bądź użyć rozświetlacza na powiekach i mamy wszystko czego nam potrzeba. Wiem, że Tarte to droga firma i w Polsce produkty tej marki czasami naprawdę są w oszałamiających cenach. Dużo dziewczyn reklamuje tę markę. Po użyciu tej palety wiem, że mają rację.

Bardzo lubię tę paletkę. Kolory są ładne, neutralne, a cienie są świetnej jakości i znakomicie się ze sobą blendują - są miękkie, dobrze napigmentowane i nie osypują się. Mam sporo cieni dobrej jakości, ale ta paletka jest świetnym dodatkiem do mojej kolekcji. Jedyny cień, z którego nie jestem zadowolona to "power player" (ten szary) - słabo nakłada się na pędzel i jest mało widoczny na powiece. To przez niego odejmuję jedną gwiazdkę, ale i tak serdecznie polecam zakup.