Avon Imari EDP 

Zdecydowanie nie dla mnie. Ciężki, przytłaczający, gryzie i drażni. Podchodzi pod męskie zapachy. Wyczuwam tylko ostrość i wanilię. Pierwsze skojarzenie taki gorszy avonowski Passion Dance. Przypomina też perfumy starszych pań. Na szczęście z czasem zapach odpuszcza oraz łagodnieje, ale i tak to połączenie w ogóle mnie nie przekonuje.

Od razu zaznaczam ze nie umiem opisywać perfum tak ładnie jak niektóre Recenzentki których recenzje to poezja:) Zapachy z Avonu czy to wody toaletowe czy perfumowane kupuję dość często ale raczej trzymam się znanych mi już wersji i rzadko sięgam po nowości. Nie umiem określić czy zapach byłby "mój" na podstawie nut zapachowych wymienionych w katalogu i boję się ryzykować nieudanego zakupu. Imari to nowy zapach z serii w skład której wchodzą jeszcze : Seduction, Corset, Elixir. Kupiłam bo spodobała mi się pachnąca kartka w katalogu. Cena 29,99 zł też zachęcała. Opakowanie zwyczajne, proste bez bajerów z elementami w kolorze bordo. Zapach Dla mnie jest on ciut męski ( ale tak na plus)i taki troszkę jak z dawnych lat. Nie babciny w złego tego słowa znaczeniu ale taki troszkę vintage. Nie jest ciężki ale typowo jesienny, na chłodne wieczory jak znalazł. W nucie głowy ma m. in. Galbanum. Musiałam sprawdzić co to takiego. Jest to gumożywica pozyskiwana z łodyg i kłącza wieloletnich ziół (Ferula galbaniflua). Charakteryzuje się specyficznym zapachem mokrej ziemi, zieleni i drewna balsamicznego. Perfumy wzbogacone wonią galbanum mają wyraźnie zaznaczone akcenty zielone, drzewne, ziemiste i faktycznie Imari ma coś takiego niespotykanego, tajemniczego. W nucie serca mamy irys, jaśmin, różę W nucie bazy wanilię bursztyn, mech dębowy Trwałość jak na avonowe perfumy zaskakująca. Utrzymuje się na ubraniu do następnego dnia. Będzie to jeden z moich ulubionych zapachów i zostanie ze mną na dłużej