Aquolina Black Sugar EDT 

Kupiłam flakon kiedy ten zapach dopiero co wszedł na rynek, bo zewsząd dochodziły głosy, że jest on bardzo podobny do uwielbianego przeze mnie Black Bvlgari. No nie do końca i nie radzę się nastawiać, że będziemy mieli zamiennik. Dla mnie Bvlgari wygrywa zdecydowanie, ale Czarny Cukier to też całkiem dobry zapach i przede wszystkim nie jest ulepem. Zaczyna się maliną,która jest niezbyt słodka i znika niezwykle szybko ustępując miejsca równie delikatnemu oudowi, którego polubią chyba wszyscy. Jest go tu mało, nie gra pierwszych skrzypiec i nawet nie chce. Napewno nikogo nie urazi. Na jakiś czas pojawia się też skóra, równie lekka, nieinwazyjna. Wanilia jest wyczuwalna do końca i jest najsilniejsza nutą. W zasadzie to są waniliowe perfumy z oudowo cukrowo skórzanym tłem. Bardzo ładne, bardzo interesujące otoczenie, choć mnie nie przypominają Black od Bvlgari, bo tamten jest dla mnie bardziej szorstki i ´´brudny´´ i za to go kocham. Nic to, bo Czarna Aquolina to dobry zapach, który warto poznać . Szkoda tylko, że trwałość i projekcja na mnie sa przeciętne. Po 3 godzinach prawie już go nie czuję. Nie noszę go za często, nie wpada całkowicie w mój gust, ale nie narzekam, że go mam.

Czując palony karmel, widzę Ciebie - komentarz jednej z koleżanek z pracy w temacie Black Sugar. To jest dobry komentarz. Od siebie dodam, że pierwszy "psiuk" to nagrzany letni asfalt. Nagrzany tak bardzo, że idąc zostawiam na nim ślady. Jest też słodko. Nie chemicznie - karmelkowo i waniliowo. Nie jest to słodka budyniowa wanilia a taka podbita dymem. Maliny w nich nie czuję - a to właśnie jej się najbardziej obawiałam, bo za owocami nie przepadam :) Długo czaiłam się na ten zapach. Butelka ładna, cena zachęca, opinie różne...w końcu sięgnęłam i nie żałuję. Wpisuję na listę perfum, które na mojej półce stać zawsze będą. Lubię je, bo poprawiają mi nastrój. Lubię bo czuję je dookoła siebie przy każdym ruchu i lubię bo ich słodycz nie jest oczywista. Black Sugar to kobieta która jeszcze się nie zdecydowała, czy w piątek iść potańczyć czy zostać z książką w domu. Natomiast dobrze wie, że lubi ładnie pachnieć

I ja zapragnęłam mieć chociaż jedną Aquolinę, a że nie lubię słodyczy "oczywistej", ciasteczkowej to postanowiłam pójść w oud. To w zasadzie moje pierwsze spotkanie z tym składnikiem w perfumach, więc trochę się obawiałam. Zupełnie niepotrzebnie. Początek jest trudny, mocny, daje po nosie i może porządnie zniechęcić do dalszych testów. Mieszanka nut daje wrażenie palonego plastiku. Polecam przebrnięcie przez tę fazę, bo po 20-30 minutach wszystko się zmienia, Black Sugar przemienia się w słodkie, waniliowo-agarowe kadzidło (za bardzo trafne uważam porównanie Czarnego Cukru do pianki marshmallow uwędzonej nad ogniskiem) i trwa tak dobre 10 godzin, powoli się wyciszając. W tym czasie ma bardzo fajną projekcję, przez pierwsze 3-4 godziny nawet na kilka metrów, a raz zdarzyło mi się usłyszeć "czuję mocno Twoje perfumy" nawet po 10 godzinach od aplikacji. Jest to w moim przypadku jeden z najbardziej komplementowanych zapachów, nawet mój małżonek - miłośnik świeżych i owocowych zapachów wiele razy je pochwalił (ale też po kilku godzinach, początku nie znosi). Z przyjemnością nosiłam ten zapach w trzaskający mróz, w tych warunkach sprawdziły się znakomicie otulając mnie i dając wrażenie odizolowania od temperatury zewnętrznej.

Do tej pory nie skusiłam się na żaden Cukier Aquoliny. Dopiero Black przez kadzidło agar i skórę w składzie mnie zainteresował.... Poczytałam opinie, wyrobiłam sobie na jego temat pewien pogląd i postanowiłam zweryfikować oczekiwania. Zakupy i aplikacja... Zapach nie jest złożony ale wyrazisty. Nie można powiedzieć że jest mega oryginalny - bo czarne jabłko Lolity natychmiast staje w przełyku, Police Dark Woman i flaszką i zapachem bije po zmysłach. Czuję palony cukiek i celofanowy akcent - jak w Lolicie. Agar przemyka od czasu do czasu goryczą. Malin jest ociupinka żeby zapach nie był zbyt suchy. Na końcu dominuje dymna wanilia jak w Dark. Wymienione na początku składniki czynią zapach bardziej wyrafinowanym niż tylko cukrowym ulepem. Trwałość jak na edt jest przyzwoita 4-5 godz. Optymistyczny otulacz na chłodne wieczory i poranki, do puchatego szala lub oversizowego swetra. I nazwa i opakowanie są dobrze zsynchronizowane z zawartością a całość spełnia oczekiwania. Edit: Dawno żaden mój zapach nie wywołal tylu komentarzy - ciekawy, intrygujący, taki kadzidlany - a wszystkie pozytywne.... Jednak spory niedosyt wywołuje jego zbyt szybkie ulatnianie... Żeby podtrzymać zachwyty koleżanek muszę kilkukrotnie w ciągu dnia ponawiać aplikację - ta początkowa gęstość niestety łatwo się ulatnia... Dlatego wciąż tylko 4 gwiazdki Używam tego produktu od: paru dni Ilość zużytych opakowań: 100tka do zużycia