Pomimo tego, że jestem raczej fanką słodkich, pudrowych nut, lubię mieć w swoich zasobach kosmetycznych także inne zapachy. Emporio Armani Diamonds po raz pierwszy zwrócił moją uwagę kilka lat temu, w jednej z perfumerii. Wprawdzie nie zdecydowałam się wówczas na zakup, ale pamiętam, że ten zapach chodził za mną bardzo długo. Wciąż biłam się z myślami - kupić, czy nie kupić? I w końcu zwyciężyła chęć posiadania najmniejszej wersji 30 ml, za którą zapłaciłam około 150 złotych w jednej z drogerii internetowych.
Zacznę od flakonu, ponieważ zasługuje on na szczególną uwagę. Wśród wielu tak prostych, minimalistycznych buteleczek perfum, nagle pojawia się on - wręcz niespotykany, szlachetny, luksusowy, zwracający na siebie uwagę niczym prawdziwy diament. Po prostu piękny! Transparentny, kryształowy, odbijający wiązki światła, a do tego świetnie leżący w dłoni. Wzbogacono go o elegancki, srebrny akcent w postaci ciekawego atomizera. Już sam wygląd tej wody perfumowanej skłania do zakupu. Bo każda z nas lubi otaczać się ładnymi rzeczami, prawda? :)
W przypadku nut zapachowych, możemy wymienić następujące: nutami głowy są liczi i malina, nutami serca są z kolei paczula, frezja, cedr, róża i konwalia, natomiast nutami bazy są wanilia, bursztyn i wetyweria. Mamy więc tu styczność z zapachem orientalno-kwiatowym. Od razu po psiknięciu wyczuwam słodkie, lecz nieco rozmyte akordy maliny i liczi - to niezwykle interesujące połączenie, które długo pozostaje na mojej skórze. Po chwili owocowe nuty zostają niejako wzbogacone, przełamane kwiatowymi, w postaci szlachetnych nut frezji i róży. Gdzieś nieśmiało, w tle wyczuć można nieco drzewny zapach paczuli. Po jakimś czasie w zapachu wyodrębnić można także żywicę bursztynową, przeplecioną słodką wanilią. I na sam koniec wisienka na torcie - delikatny zapach wetywerii, który doskonale łączy całość. Niestety nie wyczuwam tu konwalii - ale może to i dobrze? Raczej kojarzy mi się ona z płynem do mycia podłóg albo z odświeżaczem powietrza, aniżeli z perfumami... :)
Jaki jest to zapach? W moim odczuciu z jednej strony taki słodko-świeży, oryginalny, przyciągający uwagę. Zdecydowanie dla kobiety twardo stąpającej po ziemi. I dzienny, i wieczorowy, na chłodniejsze pory roku - takie jak jesień czy zima, ale sprawdzi się też wiosną. Nieoczywisty, bo z jednej strony mamy tutaj i owoce i kwiaty - więc teoretycznie powinno być słodko, ale ja wyczuwam w nich jakąś taką dystansującą, chłodną nutę. Jakby te owoce i kwiaty były lekko rozmyte, mocno opłukane wodą lub właśnie zmrożone... Trudno jest mi te odczucia przelać tak jednoznacznie na piśmie. Niemniej jednak jest to zapach bardzo kobiecy, intrygujący i elegancki. Podoba mi się, że nie jest prosty, jednoznaczny i nudny.
Nosi się go bardzo dobrze, jest trwały - ja wyczuwam go na swojej skórze długo, średnio przez 6 godzin, a na ubraniu znacznie dłużej. Projekcja jest raczej łagodna, wydaje mi się, że to zapach z rodzaju tych bliskoskórnych.
Czy jeszcze do niego wrócę? Myślę, że pomimo dość wysokiej ceny zdecyduję się na ponowny zakup :) W mojej ocenie 5/5.
Zalety:
- piękny, kryształowy flakon, który stanowi ozdobę toaletki,
- interesujące połączenie owoców i kwiatów, lekko rozmyte i nieoczywiste,
- zapach elegancki, dla kobiety twardo stąpającej po ziemi,
- dość uniwersalny, sprawdzi się na dzień i na wieczór, choć bardziej dedykowałabym go na wieczór,
- raczej na chłodne miesiące: jesień, zimę, choć sprawdzi się również wiosną,
- jest trwały (na mojej skórze wyczuwalny przeciętnie przez 6 godzin).
Wady:
- raczej bliskoskórny zapach, projekcja mogłaby być nieco większa :)
- wysoka cena.