Zagraniczne blogerki, brzydko mówiąc, pieją z zachwytu nad tą maską, postanowiłam więc wydać tę horrendalną ilość pieniędzy i stać się jej posiadaczką, co jak się okazuje było sporym błędem.
Maska zamknięta jest w plastikowym opakowaniu, które jest mi obojętne. Ma konsystencję gęstego budyniu, pachnie różami - zapach jest w miarę naturalny i przyjemny.
Próbowałam aplikować ją cieńszą i grubszą warstwą, efekt zawsze jest taki sam - przeciętny. Owszem, maska nawilża twarz, ale poza nawilżeniem nie robi absolutnie niczego. Twarz nie jest ani rozjaśniona, ani ujędrniona, nie ma tego efektu \\\'\\\'wow\\\'\\\', jaki potrafią dawać inne maski.
Bardzo podobną maskę, o lepszym składzie i według mnie lepszym działaniu ma w swojej ofercie Dr Hauschka - jest to maseczka odżywcza z płatków róż. W przypadku Dr Hauschki pojemność maski to 30ml, więc dwa razy mniej, cena to około 120zł, za pojemność maski Sisleyowej wychodzi więc 240zł. Wciąż dużo, ale moja cera woli maseczkę Hauschki, której skład jest wprost fantastyczny a i efekt działania o wiele lepszy.
Nie polecam - szkoda pieniędzy.
Na pewno nigdy nie wrócę do tego produktu, żałuję wydanych pieniędzy. Czy kupię jeszcze kiedyś maseczkę Sisley? Pewnie tak, ciekawią mnie inne rodzaje, na szczęście są tańsze od tej.