Elizavecca Milky Piggy Carbonated Bubble Clay Mask Oczyszczająca maska do twarzy z bąbelkami

Moja ulubiona maska oczyszczająca, drugie opakowanie. Najbardziej lubię efekt oczyszczenia razem z nawilżeniem. Nie znam innej maski, która miałaby takie działanie. Trzeba przeznaczyć na nią więcej czasu (najpierw piana, później rozmasowana piana z wodą), ale warto. Skóra jest miękka i rozjaśniona. Regularne używanie poprawiło stan mojej cery. Dodatkowo mega wydajna. Jak na maskę oczyszczającą ładnie pachnie.

Jestem mega pozytywnie zaskoczona tym produktem. Nie spodziewałam się szału, a jednak dałam się zaskoczyć - maska świetnie napina skórę, poprawia jej kondycję, czyści pory, łagodzi podrażnienia i wypryski. Zdecydowanie wrócę do tej maski i będę jej używać. Mocno polecam wszystkim tym, którzy mają problemy z cerą. Zapraszam do recenzji na: https://silver-wolfie.blogspot.com/2016/10/recenzja-review-milky-piggy-carbonated.html

Używałam kilku maseczek tego typu i ta jest najlepsza. Konsystencja na tyle gęsta że nie spływa z twarzy ale da się rozsmarować. Pienie się lepiej niż inne i zdecydowanie więcej. Oczyszczanie twarzy jest widoczne, skóra po niej jest jaśniejsza i bardziej promienna. Do zmywania polecam szczoteczkę lub płatek sylikonowy, na stronie producenta mamy taka sugestię. Według mnie jest to bardzo dobra maseczka

Inna niż wszystkie, niespodziewana "bąbelkowa" maska oczyszczająca, skuteczna, nawilżająca. Usuwa pory i zanieczyszczenia przy pomocy magicznych bąbelków dzięki zawartości węgla, glinki i zielonej herbaty. Trzeba zwracać baczną uwagę na zakup produktu oryginalnego, producent zamieszcza na opakowaniu znak autentyczności, który można potwierdzić na stronie producenta

Jestem takim maseczkowym freakiem. Uwielbiam testować wszelkie nowinki. Po zachwycie bąbelkowymi maseczkami na tkaninie postanowiłam zamówić bąbelki wielorazowego użytku. No i nie polubimy się z Milky Piggy. Pierwsze wrażenia były bardzo fajne - maseczka nieco może trudna w obsłudze, ale pędzlem dało się ja równomiernie rozprowadzić, efekt 'puchnięcia' konkretny, lekkie łaskotanie. No fajne, fajnie. Potem musiałam maskę zmyć, i już było mniej fajnie. Nie chce się toto ładnie zmywać, brudzi wszystko dookoła, marze się i ogólnie jest fuj. Do tego zapach, który może się podobać, jednak mnie drażnił i drażni, no nie mogłam go znieść. Właściwości pielęgnacyjne No jakieś tam są. Po zmyciu maseczki skóra była wyraźnie jaśniejsza ale też i dość mocno wysuszona, Rozjaśnienie to efekt bardzo doraźny, znikał wraz z nałożeniem kremu nawilżającego. Długofalowych skutków męczenia się z bąbelkami nie zauważyłam. Gdy nakładałam na twarz ostatnią porcję tego błotnego specyfiku, poczułam ulgę. Serio. Że to już koniec :D Można spróbować. To taki kosmetyczny gadżet w sympatycznej cenie (trzydzieści kilka złotych i parę użyć kontra 18 złotych za jednorazowego szita, jest różnica, prawda). Mnie Mleczna Świnka nie porwała, nie kupię ponownie, bo dla mnie używanie tej maseczki było męczące i drażniące. - Opakowanie poręczne i wygodne. - Sugerowana aplikacja dołączoną plastikową łyżeczką bardzo żmudna i niewygodna, lepiej od razu użyć pędzla. - Zmywanie trudne i czasochłonne. - Łaskotanie, które pojawia się, gdy maseczka zaczyna puchnąć bywa denerwujące.

Maseczka jest fajnym gadżetem, ale te bąblowanie lekko łaskocze i mam ochotę ją ściągnąć czym prędzej. Oczyszcza twarz ale nie tak dobrze jak czysta glinka. Ma przyjemny zapach. raczej do niej nie wrócę, ponieważ miałam wrażenie, że delikatnie podrażnia moją skórę. Mam cerę mieszaną ze skłonnością do niedoskonałości.

To moja pierwsza maseczka z bąbelkami i jakoś nie wierzyłam zbytnio w efekt pęcznienia na twarzy. A jednak. Trzeba sie spieszyć w nakładaniu szpatułką i nie nanosić poprawek, bo pianka znika. Po kilku chwilach zaczyna się efekt bąbelkowania i delikatnego strzelania. Delikatnie łaskocze. Średnio sie zmywa , tworzy się jakby guma. Efekt po zadawalający , skóra gładka i świeża.

Design opakowania bardzo przypadł mi do gustu -kojarzy mi się z dzieciństwem, zabawą z pianą w wannie. W tym przypadku jest podobnie, no może jestem trochę starsza. Choć nie zmienia to faktu, że stosując tą maskę mam niezłą zabawę ! W środku znajduję się bardzo żelowa konsystencja. Po nałożeniu na twarz nie spływa, chyba że przesadzimy z ilością. Dość dobrze się trzyma. Pod wpływem powietrza zaczyna "puchnąć". Jest to bardzo przyjemnie, maska delikatnie mnie łaskocze. Czuć tworzące się bąbelki. Jest to świetna zabawa, zawsze mam przy niej mnóstwo śmiechu. Niestety potem zaczyna ściekać z buzi i łatwo pobrudzić sobie ubrania. Ciężko się ją również zmywa. Co do efektu : buzia została rozjaśniona, jest trochę ściągnięta i oczyszczona. Nie ma takiego efektu jak przy innych maskach z węglem, jednak bardzo ją lubię. Daje mi sporo zabawy ! Szczególnie przy spotkaniu z przyjaciółką nie możemy przestać się śmiać.

Przeczytałam sporo opinii na różnych blogach więc chciałam wypróbować maseczkę. Zakupiłam ją dzisiaj i od razu użyłam. Maska jest buzująca, więc podczas czekania tych 5 minut ma się okropną ochotę podrapania się. Podczas gdy mamy maskę na twarzy czuć jakby odświeżenie. Zmywa się ją podobnie jakbyśmy nałożyli całą saszetkę maseczki glinkowej z ziaji na twarz więc jest to trochę czasochłonne jeśli zależy komuś na czasie zmywania maseczki. Buzia po zmyciu produktu jest odświeżona, bardzo miękka. Całkiem nieźle poradziła sobie z moimi wągrami na nosie - widać, że są oczyszczone lecz ja wiem że tam w środku dalej są.

Jestem mega pozytywnie zaskoczona tym produktem. Nie spodziewałam się szału, a jednak dałam się zaskoczyć - maska świetnie napina skórę, poprawia jej kondycję, czyści pory, łagodzi podrażnienia i wypryski. Do pełnej recenzji zapraszam na swojego bloga www.silver-wolfie.blogspot.com :)