Produkt zapakowany jest w charakterystyczny słoiczek, w którym można znaleźć maski do włosów czy też masła do ciała z serii Planet Spa. Na wieczku zawarto najważniejsze informacje, od spodu można sprawdzić skład produktu i przeczytać o obietnicach producenta (należy w tym celu odkleić naklejkę, gdyż pod spodem znajduje się druga z innymi informacjami). Lubię takie opakowania, ponieważ bez problemu możemy zużyć produkt do końca. Na zużycie mamy 12 miesięcy od daty otwarcia opakowania.
Maska ma kolor jasnomiętowy, a konsystencję budyniu. Nie ma problemu nabraniem na rękę i z nałożeniem produktu na włosach, a w trakcie aplikacji część kosmetyku nie ścieka z włosów. Ma taki chemiczny zapach oliwki, mniej intensywny, niż miało to miejsce przy peelingu albo mój nos już przywykł do tego zapachu... Niemniej jednak zapach nie jest specjalnie dla mnie uciążliwy, chociaż czuć na włosach nawet do dwóch godzin po myciu.
Wydajność raczej ma przeciętną. Dość szybko ubywa, chociaż używam nie częściej, niż raz w tygodniu.
Maska fajnie wygładza, nawilża włosy i nadaje połysk. Kudły stają się miękkie, gładkie i lekkie. Produkt w ogóle nie obciąża włosów, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że za słabo dociąża, ale wystarczy po aplikacji dodać odrobiny olejku w kremie od L'Oreal i już jest wspaniale. Dodatkowo włosy są łatwe w rozczesywaniu.
Ważne jest to, aby nie przekroczyć tych dziesięciu minut trzymania na włosach. Pamiętam jak wiosną przekroczyłam ten czas. To był chyba mój drugi raz, kiedy maska znalazła się na moich kudłach. W wyniku końcowym moje włosy były w gorszym stanie, niż przed nałożeniem produktu. Wysuszone czy zniszczone mocno nie były, wyglądały na takie, na które ktoś zapomniał nałożyć odżywki. Przez to przez długi czas nie mogłam się zmusić do ponownego użycia produktu, ale na wakacjach stwierdziłam, że czas się brać za zużywanie otwartych kosmetyków. I teraz wcale nie żałuję, że dałam jej szansę - tylko pilnuje czas trzymania, który u mnie wynosi 6-8 minut.
Cena regularna maski to 29 zł, ja ją kupiłam za 12 złotych. I za więcej bym ją nie kupiła prawdę mówiąc.
Podsumowując, uważam, że oliwkowa maska do włosów jest warta wypróbowania. Największym minusem są zapach i cena (więc warto szukać na promocji). Moje włosy dzięki masce są nawilżone i gładkie, a ponadto lekkie. Pamiętać trzeba o tym, aby nie przekroczyć 10 minut trzymania jej na włosach oraz aby nie używać częściej niż raz na tydzień - ja używam czasem co tydzień, czasem co dwa tygodnie i jestem zadowolona.
Czy wrócę do tego produktu? Szczerze nie wiem. Nie był zły, ale też mnie nie zachwycił. Cieszę się, że go wypróbowałam, zadowolona też jestem z tego, że nie okazał bublem, ale zdecydowanie wolę przetestować nowe marki, szukając maskowego ideału.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie