Mam dwa odcienie olejków Inglota: transparentny 01 i różowy 02. Przypuszczam, że w przyszłości (po skończeniu przynajmniej jednego, bo to jednak spory wydatek jak na olejek do ust) skuszę się jeszcze na beżową wersję 03.
Te olejki konsystencją i wykończeniem przypominają mi nieco błyszczyk - ale w porównaniu z błyszczykiem, mają nieporównywalnie większe właściwości pielęgnujące (na równi z dobrym balsamem do ust) i są zdecydowanie trwalsze.
Kolory - transparentny, wiadomo, jedynie nabłyszcza naturalny odcień naszych ust, różowy jest - uwaga! - dość mocno różowy. Swatchując go na dłoni spodziewałam się lekkiego, bardzo subtelnego różu, tymczasem jest on dość żywy i na ustach już wyraźnie rzuca się w oczy (dlatego właśnie dokupiłam wersję transparentną, bo o taki rodzaj wykończenia bardziej mi chodziło).
Odcień przezroczysty wygląda na ustach dokładnie tak, jak oczekiwałam: nabłyszcza właśnie w taki olejkowy, dość elegancki sposób (nie ma wrażenia, że mamy usta zlepione błyszczykiem, żadnej tandetnej warstwy), lekko połyskuje, sprawia że usta wyglądają świeżo i zdrowo.
Formuła jest przyjemna, nie dosłownie olejkowa, raczej olejkowo - błyszczykowa, i podczas noszenia nadal delikatnie się lepi. Dla mnie to żadna wada, zupełnie mi to nie przeszkadza, ale jeśli nie lubicie klejących błyszczyków, to możecie nie polubić do końca tego olejku, choć nie lepi się mocno.
Bardzo dobra trwałość - zarówno kolor, jak i pielęgnująca warstwa odczuwalna na ustach trzyma się bardzo długo (spokojnie kilka godzin, chyba że zetrzemy ją mechanicznie, np. podczas jedzenia). Odbija się na szklankach - ale to już żadne zaskoczenie, nie jest to formuła zastygająca i nie traktuję tego jako wady.
Nie zauważyłam żadnego migrowania poza kontur - ale też przy tak jasnych, nie kryjących odcieniach pewnie nie byłoby to szczególnie widoczne. Można powiedzieć - kolor bezpieczny, gdy się nieco zje, nie będzie tego widać, łatwo jest dołożyć kolejną warstwę; dla mnie to opcja idealna do latania na co dzień, gdy akurat nie chcę zawracać sobie głowy tym, co aktualnie mam na ustach i czy przypadkiem nie należałoby tego poprawić. Dodatkowo oprócz podkreślenia ust w bardzo ładny sposób mam w pakiecie pielęgnację - czegóż chcieć więcej podczas zabieganego dnia.
Właśnie, pielęgnacja, bo nie sposób pominąć tego aspektu - bardzo na plus. Olejek nawilża, pielęgnuje i zabezpiecza usta (przed wiatrem, mrozem, suchym powietrzem etc) na bardzo długo, jak dobrej jakości pomadka pielęgnacyjna. Jego działanie na ustach czuję przez długie godziny i nawet gdy się już zetrze, mam wrażenie, że wieczorem usta są w lepszej kondycji niż w inne dni, gdy miałam nałożony jakiś inny produkt.
Powiem tak: gdybym miała zabrać jeden błyszczyk czy balsam w podróż i nie mogłabym wziąć żadnego innego, to mój wybór padłby na olejek Inglot właśnie.
Miałam jeszcze olejki do ust z Eveline i z Gosh - Inglot zdecydowanie jest z nich najlepszy (i to powiedziałabym: bezkonkurencyjny), Gosh lubię, a Eveline był najsłabszy (choć najbardziej olejkowy, przyjemny dla ust) - wybieram Inglota.
Kolejny plus to opakowanie - utrzymane w stylistyce marki (uwielbiam te minimalistyczne, szlachetne czarne opakowania Inglota!), solidne (nic nie obłazi z nadruku, nie pęka), proste w obsłudze nawet w biegu: mamy przekręcany dołem aplikator, który wypycha ku górze zawartość (rozwiązanie higieniczne, poza tym powietrze nie dostaje nam się do środka negatywnie wpływając na trwałość, jak w klasycznych błyszczykach). Może nie jestem jakąś specjalną fanką plastikowych aplikatorów (choć widzę ich zalety, jak higieniczna aplikacja), to muszę przyznać, że ten sprawdza się dobrze, jest odpowiednio wyprofilowany i malowanie się nim nawet bez lusterka to łatwizna.
Jedyny minus w zasadzie to cena - 45 złotych to naprawdę dużo jak na balsam - błyszczyk, nawet dobrej jakości. Sama nie wierzę, że wydałam tyle razy dwa (bo na dwa błyszczyki) i planuję w przyszłości jeszcze kolejny... Świadczy to albo o moim kosmetycznym skrzywieniu (nie da się leczyć, trzeba się pogodzić), lub o tym, że to po prostu bardzo dobry produkt, który chce się mieć. Działa dobrze, naprawdę skutecznie pielęgnuje, wygładza, przy tym podkreśla usta w piękny sposób - co poradzić, ja nie żałuję zakupu ani trochę ;)
Zalety:
- transparentna formuła, daje blask i świetne nawilżenie, chroni przed wysuszaniem, eleganckie i solidne opakowanie
Wady:
- wysoka cena, różowy odcień jest nieco zbyt żarówiasty jak na olejek
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie