Błyszczyk ten kupiłam, jak to ja, z ciekawości. Nie, żeby był mi potrzebny :D. Coraz częściej zwracam uwagę na naturalną kolorówkę, bo coraz więcej jest jej dostępnej, a to cieszy. Posiadam dwa kolory - 31 oraz 34. Jeden z nich został mi podarowany przez markę, o czym więcej napiszę później.
Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że będę z taką chęcią sięgać po błyszczyki. Zawsze omijałam je szerokim łukiem, bo, jak wtedy myślałam, były niekomfortowe na ustach i włosy się do nich przyklejały. Teraz częściej sięgam po nie, niż po matowe pomadki. Przeszłam już przez wiele różnych, ale nigdy jeszcze nie trafiłam na takie kleje! Dla wielu klejąca formuła błyszczyku to wada. Dla mnie to zaleta, choć wiadomo, że są pewne granice. W tym przypadku granice nie zostały przekroczone, lecz niewiele brakowało :D. A dlaczego? Bo taka formuła bywa obciążająca i trzeba nauczyć się z nią pracować. Da się to ugrać, ale potrzeba wprawy. Teraz przejdźmy do kolorów. Pierwszym, który wpadł w moje ręce, był nr 34, czyli jasny beż z domieszką jakby brzoskwini i połyskującymi mikro drobinkami. Samodzielnie dobrze sprawdzi się u osób z porcelanową cerą, bo jest naprawdę bardzo jasny. Wszystkie ciemniejsze cery będą potrzebowały ciemniejszej konturówki, no chyba, że lubicie efekt jaśniejszych ust od skóry. Wraz z ciemniejszą konturówką daje bardzo naturalny efekt i świetnie pasuje do makijażu, w którym stawiamy na mocniej podkreślone oczy. Drugi kolor to nr 31, czyli niemalże fuksja, również z mikro drobinkami. Drobinki, lub mogłabym rzec pyłek, w tym przypadku mają bardziej wyrazisty kolor od samej podstawy, dając jaskrawy połysk. Trochę kojarzy się to z błyszczykami starej generacji i trochę też tak wygląda nałożony samodzielnie na usta, ale wystarczy konturówka zbliżona kolorem do błyszczyka i od razu prezentuje się to lepiej. Oba błyszczyki są półprzezroczyste, z czego odcień nr 34 bardzo szybko zamienia się w transparentny, dlatego jeśli chcemy, aby kolor był widoczny, musimy go czasami dokładać. A czy mają jakiekolwiek działanie pielęgnacyjne? Owszem. Długo utrzymują się na ustach przez swoją klejącą formułę i przez ten czas świetnie zmiękczają suche skórki. Działają też ochronnie na mrozie lub/i wietrze. Także wszystko pięknie, lecz znalazło się jedno ''ale'', a mianowicie aplikator. Nie chodzi o jego kształt, bo mimo, że jest prosty i płaski, a nie typu ''doe foot'', to fajnie rozprowadza produkt. Chodzi mi o jego jakość. Aplikator pękł i odpadł od mojej sztuki w kolorze nr 34 (mama ma ten sam kolor i u niej do niczego takiego nie doszło). Napisałam o tym na swoim kosmetycznym Instagramie, po czym marka Felicea odezwała się do mnie i zaproponowała przysłanie za darmo nowej sztuki. W ten sposób trafił do mnie kolor nr 31. Pochwalam takie zachowanie <3! Wiem, że niejedna marka przeszłaby obojętnie obok takiej informacji i jeszcze byłaby oburzona tym, że w ogóle się nią dzielę. Ale nie Felicea :). Zachęciło mnie to tylko do wypróbowania innych kosmetyków z ich asortymentu.
Zapach tych błyszczyków jest wyjątkowo intensywny. Pachnie radosną mieszanką owoców, trochę jak guma balonowa, co kojarzy mi się z błyszczykami w kulce z dzieciństwa. W buzi czujemy tylko ten aromat, bo smak ma totalnie neutralny, jałowy. I dobrze, bo przynajmniej nie zachęca do zlizywania z ust :D.
Opakowanie to szklana, matowa buteleczka less waste z plastikową zakrętką. Nie wygląda, jak typowy błyszczyk, a bardziej jak wymyślny lakier do paznokci :D. Jest małe, kanciaste i szklane, co w przypadku tego typu kosmetyków jest rzadkością. Całość bardzo mi się podoba przez swój minimalizm. No i jakość w porządku. Pojemność to 6ml.
Zalety:
- 96% składników pochodzenia naturalnego
- Mocno się klei, przez co długo utrzymuje się na ustach
- Do wyboru sześć różniących się od siebie kolorów
- Mocny połysk zarówno przez formułę, jak i mikro drobinki
- Dobrze współpracują z konturówkami
- Zmiękczają suche skórki i chronią usta przed czynnikami zewnętrznymi
- Prosty, acz wygodny aplikator
- Nostalgiczny zapach
- Ładne i dobrej jakości opakowanie ''less waste''
Wady:
- Trzeba nauczyć się pracy z tak gęstą i lepką formułą, bo bywa obciążająca
- Aplikator może pęknąć i odpaść, co zdarzyło się nie tylko mi (być może marka dokona jakichś zmian)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie