Tabaiba Face & Body Aloe Cream Krem do ciała i twarzy

Zawsze będąc na urlopie za granicą buszuję po tamtejszych drogeriach/marketach, w celu znalezienia perełki kosmetycznej, którą potem mogę pochwalić się w Polsce. Tak jest również w tym przypadku. Krem okazał się fenomenalny i w efekcie przywiozłam do kraju kilka jego opakowań. Tabaiba, Face & Body Aloe Cream niczym się nie wyróżnia na półce w sklepie. Producent postawił na klasyczne, proste opakowanie w odcieniach zieleni, wykonane z lekkiego plastiku. Po odkręceniu wieczka zawartość ,300 ml słoiczka, dodatkowo ochrania srebrna folia, która świetnie spełnia swoje zadanie. Materiał z którego wykonano opakowanie jest lekki ale przy tym nie wygląda tandetnie. Konsystencja kremu to, przypominająca budyń, maź w kolorze idealnie współgrającym z barwą słoika. Świetnie się nabiera i rozsmarowuje na ciele, dając uczucie chłodu, co jest bardzo przyjemnym uczuciem zwłaszcza po kąpieli słonecznej. Po zastosowaniu, kosmetyk momentalnie się wchłania bez pozostawienia na skórze efektu kleistości czy tłustego filmu. Jedyne co na długo zostaje na ciele to piękny zapach. Ta woń kupiła mnie od razu. Jestem fanką słodkich nut zapachowych, a ten krem ma właśnie takie. Po wysmarowaniu ciała pachniemy jakby mieszanką kwiatów, owoców i gumy balonowej - idealny zapach na lato. Tabaiba wypuściła na rynek krem, który sprosta wymagania nawet najbardziej wymagającej skóry. Nie tylko idealnie nawilży, wygładzi, odżywi, czy zregeneruje, ale dzięki 140 aktywnym biologicznie składnikom w tym aloes, masło shea oraz atlantycka bryza, opóźni starzenie skóry. Dla mnie ten krem głównie służył w kojeniu, spieczonego słońcem, naskórka. Dzięki temu produktowi nie wyglądam jak wąż i zachowałam opaleniznę. Z czasem został on moim naczelnym balsamem do ciała, bo po jego zastosowaniu zawsze skóra jest niezwykle gładka i miękka w dotyku. Kilka razy użyłam go jako ostatni krok wieczornej pielęgnacji, co było strzałem w 10, gdyż cera wyglądała świeżo i była pełna blasku. Osobiście krem mi wystarcza na około miesiąc codziennego stosowania. Z jego dostępnością w Polsce jest różnie. Na internecie jest kilka sklepów, które posiadają go w ofercie, ale stacjonarnie jeszcze się z nim nie spotkałam.

Przywiozłam kilka sztuk z Lanzarote za namową koleżanki i... nie spotkałam się nigdy z lepszym kosmetykiem do ciała! Teraz regularnie zamawiam go w internecie, natomiast jest to kosmetyk wielofunkcyjny! Nawilża, natłuszcza i zmiękcza naszą skórę. Ma bardzo bogatą konsystencję - jak masło, ale nie jest tłusty i dosyć szybko się wchłania. Zapobiega utracie wody z naskórka. Ma piekny świeży zapach, który kojarzy mi się z wakacjami i wylewaniem go litrami na ciało po sparzeniu się tamtejszym słońcem :) Bardzo dobrze łagodzi poparzenia słoneczne. Same ochy i achy :) Polecam każdemu zaopatrzyć się w zapas będąc na Wyspach Kanaryjskich - tam kosztuje ok 2-3 euro, u nas już w granicach 40 zł, ale jest wart swojej ceny.

Dzięki niemu polubiłam produkty z aloesem. Krem łatwo można dozować dzięki zastosowaniu pojemnika z przykrywka. Jest wydajny, mam wrażenie, że się nie kończy. Ma on konsystencje lekka., szybko się wchłania. Zapach utrzymuje się długo na ciele po użyciu. Dobrze nawilża, nie obciąża skóry. Stosowałam go też na skóre opalona, wtedy przynosi ukojenie, działa jak opatrunek .

Kupiłam za grosze na Fuerteventura kilka opakowań i nie żałuje. Krem ładnie pachnie, dobrze nawilża, jest wydajny, pozostaje długo na skórze. Można stosować zarówno na twarz jak i ciało. Szybko się wchłania i nie pozostawia śladów na ubraniach. Ja stosuje głównie jako balsam. Warty zainteresowania

Krem -ulga dla wysuszonej skóry. Po zastosowaniu wrażenie miłego chlodu, dobrego nawilżenia skóry. Znam od kilku lat, jest świetny i...dużo go w opakowaniu.

Ciekawy produkt. Po pierwsze ma przepiękny zapach, bardzo intensywny, długo utrzymujący się zapach aloesu. Po prostu nieziemsko pachnie. W działaniu jest raczej przeciętny. Produkt posiada dość gęstą konsystencję i jasno zielony pistacjowy kolor. Opakowanie jest raczej przeciętne, zwyczajny plastikowy słoik. Produkt nie wchłania się natychmiast, ale po około kilku minutach wnika w skórę i nie pozostawia tłustego filmu. Nawilża, ale nie dogłębnie. To takie powierzchowne szybkie nawilżenie, w sam raz na lato lub dla niewymagającej skóry. U mnie sprawdził się świetnie jeśli chodzi o twarz. W sam raz pod makijaż. Jeśli będziecie na wakacjach w Hiszpanii lub innym ciepłym kraju, gdzie ten produkt jest dostępny za grosze to szczerze polecam kupić i wypróbować. No i duży plus za naturalny skład :)

Zapach kojarzy mi się z !lodami pistacjowymi. I to nie jednorazowe skojarzenie, miałam tak przez cały okres używania kremu. Lekko słodki, intensywny, cały czas taki sam, chociaż z produktu korzystałam długo. Konsystencja raczej rzadka jak na krem, lejąca, nietłusta, bardzo łatwa do aplikacji. Niewielka ilość rozsmarowuje się po całym ciele. Zostawia białą poświatę, która po kilku chwilach całkowicie wchłania się w skórę. Nie pozostawia tłustego filmu, nie czuć tego kremu na ciele długo. Lekko nawilża, ale nie jest to jakiś dogłębne, widoczne działanie. Pod tym względem oczekiwałam czegoś spektakularniejszego, a produkt okazał się zwyczajny. Całkowicie zadowolona jestem ze składu, w 100% naturalnego. Brakowało mi gąbki pochłaniającej wilgoć wewnątrz opakowania. Po zakręceniu słoika, od wewnętrznej strony pojawiały się zacieki na słoiku, nieestetycznie to wyglądało po odstawieniu słoika na półkę. Może nie wpłynęło to jakoś szczególnie na jakość samego produktu, ale ja zwracam uwagę na takie estetyczne detale i opakowania nie ocenię na 5.