Gruba Berta.
Przyznaję, nie spodziewałam się, że tego typu maskara może mi się spodobać.
Po pierwsze jestem przyzwyczajona do szczoteczek wąskich, silikonowych, a ta jest gruba, tradycyjna.
Po drugie, na co dzień używam maskar w kolorze czarnym i nie sądziłam, że w kolorowych będę wyglądać dobrze i nieekstrawagancko, ale w związku z promocją w Sephorze, kolorowy tusz po 9,90 mimo swoich preferencji i obaw skusiłam się od razu na dwa. Niebieski - Blue i buraczkowy- Marsala.
Intensywność barw:
Maskary nie dają widocznego, odblaskowego, mocno nasyconego koloru.
Są dosyć stonowane. To jakby blada czerń z dodatkiem odpowiednio kobaltu i fioletu. Niemniej jednak, głównie w słońcu dają fajny efekt, poświaty koloru.
Wyglądają naturalnie i pasują do mojego, jasnego,ale zgaszonego, ciut anemicznego typu urody. Blondynki o szarych, zachmurzonych oczach, jasnych z natury rzęs i brwi, powinny być zadowolone. Ładnie komplementuje urodę, jednak bardziej na zasadzie wpasowania się niż kontrastu.
Efekty, użytkowanie.
Tusz jest dosyć rzadki, przez pierwsze dwa tygodnie, szczoteczka miziała rzęsy bez spektakularnych efektów podkreślenia, pogrubienia czy wydłużenia. Bez względu na ilość nałożonych warstw, jednak dolne rzęsy wyglądały fajnie (mam z nimi problem bo są długie i rzadko kiedy udaje mi się pomalować je w taki sposób, abym nie wyglądała jak panda). Po upływie czasu, kiedy zrobił się odrobinę gęstszy, rzęsy malowało się znacznie lepiej (dolne także nie ucierpiały na tej zmianie). Tusz daje efekt naturalny, mimo wszystko ładnie podkreśla oko.
Pogrubia, lecz nie skleja rzęs. Lekko wydłuża i podkręca. Nie bez znaczenia jest także to, że praktycznie się nie kruszy, nie osypuje się- no chyba, że macie tendencję do tarcia oczu, to wtedy tak.
Inne.
Szczotka jest dość gruba. Mam duże oczy i nie miałam problemu by rzęsy wytuszować, ale przy małych oczach, najlepiej patrzeć w dół. ;)
Szczoteczka jest na tyle miękka, że nie kuje w oczy, a tusz sam w sobie tak lekki, że praktycznie na rzęsach niewyczuwalny.
Maskara fajnie trzyma się w dłoni. Możecie wierzyć lub nie, po zużyciu miałam ochotę zostawić ją sobie na pamiątkę, by w momentach kryzysowych, pościskać ją i przeturlać po stole. Wrzecionowato- beczułkowaty kształt- bomba.
Takie moje bonseki- mini ogródek zen.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie