Bottega Veneta Essence Aromatique Pour Homme EDT 

Właściwie nawet nie lasu, a potężnego, majestatycznego boru. Wersja uniseks trochę uderzała o chłodną zieleń, ale to, co pojawiło się w męskiej skradło moje serce, bo szczerze powiedziawszy, niewiele znam tak pięknych zapachów. Essence Aromatique ma bardzo ładne, zimne i intensywne cytrusowe otwarcie, ale dla mnie to, co najlepsze zaczyna się, kiedy cytrusy ustąpią miejsca sośnie, paczuli i cedrowi. Nie lubię pisać, że to połączenie jest wskroś męskie, bo nosząc ten zapach mężczyzną się nijak nie czuję, ale myślę, że to kolejne będzie wystarczająco wymowne: woń jest ekstremalnie zimna i surowa. Zapach poza gubieniem cytrusów prawie nie zmienia się w czasie. Sosny z porażająco zielonych i pachnących stają się spokojniejsze, przygaszone, troszkę pyliste. W bazie jest przyjemnie: drewno pachnie jak świeżo ścięte, a cały zapach wygasa powoli i szlachetnie. Projekcja jest umiarkowana. Woda ma natomiast wspaniałą trwałość, co jak na tak świeży zapach jest niebywałe - na skórze trzyma się ok. 8 godzin, we włosach ponad dobę.