Inglot Aquastic, Cień do powiek w kremie 

Cienie do powiek Inglot Aqastic są cieniami świetnej jakości. Dają bardzo ładny efekt na powiece. Wykorzystałam je nawet jako eyeliner i wyszły mi ładne kreski aplikując samym pędzelkiem z opakowania. Cienie bardzo łatwo się nakładają jako tradycyjny efekt na powiece. Nie rolują się i są bardzo trwałe. Dają piękne, roziskrzone kolory. Są bardzo wydajne. Ich cena jest dość wysoka, ale moim zdaniem warto zainwestować. Jedynym minusem jest ich bardzo niska dostępność. Szukałam niebieskiego cienia, który jest moim ulubionym i nie znalazłam w całym Internecie. A szkoda, bo bardzo chciałam kupić...

Rzadko sięgam po cienie w kremie, jednak mam również w tej kategorii swoich ulubieńców i zdecydowanie Aquastick do nich należy. Mam w swojej kolekcji jeden odcień tego cienia i sięgam po niego zawsze kiedy mam ochotę na makijaż w stylu glamour. Świetnie sprawdza się w makijażu wieczorowym, ale też umiejętnie zastosowany będzie pasował do dzienniaków, ma świetną trwałość i przyjemną formułę. OPAKOWANIE Cień zapakowany jest w prosty, elegancki kartonik w kolorze czarnym z logo marki na środku. Na każdej ściance znajdziemy informacje o produkcie. Na dole opakowania znajdujemy nazwę odcienia. Posiadam kolor Cień zamknięty jest w wygodnej buteleczce przypominającej błyszczyki lub pomadki z praktycznym apliaktorem pozwalającym na precyzyjną aplikację. Dzięki takiemu rozwiązaniu jak dzióbek możemy dozować odpowiednie ilości produktu na dłoń czy bezpośrednio na powiekę. CIEŃ Jestem szczęśliwą posiadaczką cienia o numerze 16- to odcień ciepłego złota wpadającego w brąz. Jest to ładny, rozświetlony nudziak, który nadaje się zarówno do dziennego jak i wieczorowego. Określiłabym jego wykończenie jako perłowo-metaliczne. Cień ma gęstą, zbitą, kremową konsystencję, która ułatwia aplikację. Pigmentacja jest bardzo dobra, jedna warstwa wystarczy dla uzyskania wyrazistego koloru. Można z powodzeniem wklepywać go palcem lub aplikować pędzelkiem. Produkt nie wchodzi w załamania powieki, po wyschnięciu utrzymuje się aż do wieczornego demakijażu. Sprawdza się również jako baza pod cienie sypkie lub prasowane perłowe, metaliczne i pigmenty, które wyglądają przepięknie a ich kolor jest dodatkowo podbity. Odcień 16 jest na tyle uniwersalny, że czasem stosuję go jako rozświetlacz do twarzy. Produkt jest niezwykle wydajny a cena korzystna dla portfela, często można dostać go w promocji. PLUSY: + ładny kolor + wygodne opakowanie + uniwersalny odcień do stosowania jako cień i rozświetlacz + duża pojemność + minimalistyczne, eleganckie opakowanie + łatwo się zmywa + trwały + wydajny + dobry jako baza pod cienie sypkie, prasowane i pigmenty

Są to najlepsze płynne cienie jakie kiedykolwiek stosowałam. Można powiedzieć że ten cień zniszczył mi postrzeganie cieni w płynie, bo teraz od każdego wymagam żeby był taki sam jak on :) Dostałam go na testy gdy pracowałam w INGLOCIE i ten cień pojawił się jako nowość, od tamtej pory bardzo często mi towarzyszył.

Uwielbiam ten cień, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł! Mam dwa odcienie różowy i srebrny i zwłaszcza ten pierwszy bardzo intensywnie użytkuję. Świetnie mi się sprawdza podczas codziennego makijażu - wklepuję go palcem w powiekę, w załamanie dodaje ciemniejszy cień lub bronzer i oko wygląda naprawdę pięknie - śliczna, delikatna tafla, która wygląda naprawdę drogo. W przypadku mocniejszych makijaży nakładam go trochę więcej przy pomocy aplikatora i też delikatnie wklepuję w powiekę. Dzięki takiej aplikacji mam pewność, że produktu nie będzie za dużo i nie będzie się nigdzie zbierał. Ciekawe jest też to, że cień jest bardzo trwały, ale też z łatwością się go zmywa podczas demakijażu (ja używam mleczka). Jest też świetną bazą pod inne cienie i jest bardzo wydajny. To zdecydowanie mój must have!

Kiedyś uwielbialam markę Inglot a teraz ? Mam do niej neutralne nastawienie. Już tłumaczę czemu. Kiedyś to była jakość. Ale z biegiem czasu kupując nowości odnosiłam wrażenie że liczy się dla nich bardziej estetyka wizualna niż jakościowa. I tu jest przykład. Piękne eleganckie opakowanie, przezroczyste dzięki któremu widać ile produktu zostało w środku. Aplikator też dużo ułatwia podczas aplikacji. I tu zachwyty się kończą. Sam produkt się klei na powiece , nie zastyga tak jak powinien i bardzo ale to bardzo się roluje po chwili. Jestem zdecydowanie na nie. Nie polubiliśmy się z tym produktem. Ja akurat mam odcień o nr.13.

Cień jest fantastyczny, idealny do aplikacji na szybko, kiedy się śpieszę. Kilka pacnięć aplikatorem na powiekach, szybkie roztacie palcem i gotowe. Idealnie nadaje się jako baza pod cienie sypkie, intensyfikując ich kolor i przedłużając trwałość. Zasycha dość szybko, ale nie aż tak, by nie można było rozetrzeć krawędzi pędzlem - super. Solo daje piękny, elegancki efekt. Dla mnie wygrał z cieniami tego typu Armaniego, które dają dziwny efekt chłodzenia i podrażniają, na dodatek nie są zbyt trwałe i zbierają się w załamaniach - tego wszystko w Inglocie nie ma, za znacznie niższą cenę.

Cienie mają szeroka gamę, pięknych kolorów, co jest zdecydowanie na plus. Mają bardzo fajny aplikator, generalnie sam zamysł i forma zdecydowanie do mnie przemawiają:) ❤Długo się utrzymuje ❤pięknie łączy się z każdym pigmentem ❤jest wydajny ❤Łatwo i gładko się nakłada ❤przepięknie odbijają światło ☠Wchodzi w zmarszczki ☠Długo schnie ☠Ciężko stopniować nim nasycenie Mimo wad, które skutecznie utrudniają użytkowanie - ja jestem jak najbardziej na TAK!

Podchwytliwe dziadostwo, na zdjęciach w internecie połyskuje metalicznie, ale nie dajcie się zwieść! nie da się tym uzyskać metalicznej tafli, trzeba to rozetrzeć, wtedy wygląda jak zwykły, zgaszony metalik. Ma za to dużo więcej minusów niż tani cień w pudrze na taniej bazie! Mianowicie natychmiast zastyga i latwo o pozostawienie elementów mniej roztartych, robi smugi, grudy, przy zasychaniu jest z niego matowa skorupa. Ciężko się z nim pracuje, jest trwały ale jak nałoży się za dużo to gruduje. Jestem BARDZO niezadowololna, nikomu nie polecam.

Właściwie zgadzam sie ze wszystkim, co pisze producent. Jestem zachwycona tym produktem :) Ja używam go najczęściej jako baza, do podbicia metalicznosci cieni. Mam kolor 15, ja to nazywam takim idealnym kolorem 'taupe'. Wystarczy naprawdę minimalna ilość, rozcieram produkt a potem nakładam na niego złote/bezowe/brązowe cienie, które dzięki niemu pięknie lśnią i 'przyczepiają' sie do niego. Na bardziej leniwy dzien można zostawić sam ten cień solo, tez wyglada bardzo dobrze ;) Idealnie sie trzyma mimo dość tłustej powieki. Planuje dokupić kolor różowawy, a kiedyś moze jeszcze niebieski. Ogromnie polecam!!