Lirene Dermoprogram Formuła Młodości, CC Cream Color Corrector, Nawilżający krem tonujący 

Czy orientuje się ktoś, gdzie kupię jeszcze ten krem i czy w ogóle kupię? Szukam, wszędzie już jest niedostępny w sprzdaży......................................................................

Na razie używam dopiero od tygodnia, kupiłam go całkowicie przypadkiem, ponieważ był w przecenie i wyglądał dokładnie tak samo jak krem pod oczy z tej serii, więc nie przyglądając się, zgarnęłam go dla mamy. Dopiero w domu zorientowałam się co kupiłam, jednak mama z chęcią zagarnęła produkt i bardzo chwaliła, aż postanowiłam sama wypróbować - i tak - stwierdziłam że koniecznie muszę sobie też taki sprawić :) Akurat teraz miałam duży problem, ponieważ przyszła wiosna i mój podkład - ciężki zimowy ulubieniec totalnie się nie sprawdzał. Potrzebowałam czegoś lekkiego, jednak dodać muszę, że w podkładzie najważniejsze jest dla mnie krycie, ponieważ mam zwykle bardzo czerwoną twarz i to zaczerwienienie musi zostać zakryte. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ten krem poradził sobie z tym okropieństwem, co prawda nie zakrył go zupełnie, ale na tyle wygładził że wyglądało to po prostu jak uroczy młodzieńczy rumieniec, czyli bardzo zdrowo :) W ciągu dnia również trzyma się dobrze na twarzy, pudruje go jednak dosyć obficie ponieważ skóra po nim bardzo się świeci i jakoś nie mogę zaufać trwałości żadnego kremu cc. Dziś po raz pierwszy nadszedł upał i tym razem puder nie pomógł temu świeceniu się zupełnie, jednak temperatura nie wpłynęła na krycie. Produkt ten ma jeszcze jedną wadę, mianowicie brak koloru. Jest to ciekawe rozwiązanie, ale wg mnie nietrafione. Owszem, kolor idealnie dopasował się do odcienia mojej skóry, ale przy nakładaniu korektora resztka kremu, której zapomniałam zetrzeć z ręki zabarwiła się na pomarańczowo i zostawiła brzydką smugę na twarzy. Szybko sobie z tym poradziłam, jednak z makijażem znam się nie od dziś i dla osób, które mało się malują na co dzień i mają małe doświadczenie może to być problematyczne i stanowić rozczarowanie. Niestety z dostępnością także jest bardzo trudno, krem zniknął z Rossmannów, w Hebe nie ma, w Naturze chyba też nie, w drogeriach internetowych też trudno było znaleźć, ale się udało, mam nadzieję, że nie mają zamiaru tego wycofać. Ogólnie z produktu jestem zadowolona, bo cera wygląda po użyciu bardzo zdrowo, jest nawilżona, odżywiona i ładnie wygładzona.

Jeden wielki zawód, krem początkowo ma zabarwienie biało-szare, a chwilę po rozsmarowaniu staje się ciemno pomarańczowy. :(:(:( Produkt jest kremowy, nawilżający, delikatnie kryje - fajna alternatywa dla podkładów gdyby nie ten nieszczęsny kolor. Pół biedy, że jest za ciemny o kilka odcieni, pomarańczowe zabarwienie sprawia, że jest on u mnie całkowicie bezużyteczny. Nijak nie potrafię wykrzesać z niego beżowego pigmentu, a mieszać go z innymi podkładami nie mam zamiaru.

Kosmetyk w pełni mnie zadziwił, nie spodziewałam się takiego efektu, bardzo ładnie rozprowadził się na twarzy z białej konsystencji zmienił się w delikatny brąz, moja skóra stała się delikatnie rozświetlona , gładka i z wyrównanym kolorytem. Od chwili gdy zaczełam używać Lirene, odrzuciłam całkowicie ciężkie podkłady pod makijaż, wystarczy mi całkowicie ten kosmetyk i róż do policzków.

Kupując kremy z tej serii kupiłam do kompletu ten krem - zachęcił mnie opis, że nawilża a przy okazji tonuje i "pigmenty dopasowują się do naturalnego odcienia cery, wyrównując jej koloryt". I tym też sobie tłumaczyłam brak wyboru koloru cery - skoro się samo dopasuje, to nie trzeba. Co prawda, przez myśl mi przeszło, że oprócz jasnej i ciemnej skóry, to może mieć ona różne odcienie - np. różowy albo żółty. Ale przecież te pigmenty są "inteligentne". Okazało się, że nie aż tak. Krem nadaje skórze barwę pomarańczową. Po początkowym nałożeniu (i przerażeniu!) krem rzeczywiście jakoś się "wyrównuje" ale niewystarczająco. Nie stapia się z kolorem skóry i widać efekt "źle dobranego, za ciemnego fluidu". Brzydko to wygląda. Szczęście w nieszczęściu, moja skóra wpada w żółty odcień, nie w różowy, więc po wymieszaniu tego kremu z moim jasnym podkładem jakoś daje radę, zwłaszcza że na twarzy jest jeszcze reszta opalenizny. Ale zimą wyglądałoby to tragicznie. Zużyję do końca (albo i nie, bo powoli tracę cierpliwość z takim kombinowaniem...) i zapomnę o tym kremie.