Mam za sobą już kilka buteleczek różnych hydrolatów. Żaden mnie nie porwał, więc ciągle obiecuję sobie wrócić do toników, ale za każdym razem, jak robię zakupy, to wciąż jednak jakiś hydrolat mnie przekona. Tego nie planowałam kupić, ale miałam kiedyś wersję oczarową, która była w porządku i jakoś zachęciło mnie to do dalszej przygody z Bioline. Mam cerę mieszaną, z mocno przetłuszczającą się strefą T i przesuszonymi bokami twarzy. Czasem miewam zaskórniki w tej okolicy, dodatkowo ostatnio walczę z trądzikiem. Jest też wrażliwa.
To dość oryginalne opakowanie, bardzo wysokie i smukłe, a przede wszystkim szklane. Zawiera 75 ml produktu. Szkło jest lekko przydymione, ale wciąż transparentne na tyle, że bez problemu zobaczymy zużycie. Całość jest dość ciężka, raczej nie polecałabym na podróż. Pomimo tego, że opakowanie jest raczej wysokie, to jest stabilne, nie zdarzyło mi się, żeby się przewróciło. Atomizer świetnej jakości – psika idealną, delikatną mgiełką, a nie wielkimi kroplami. Strasznie ubolewam nad jednym – nie można tej buteleczce nadać drugiego życia, ponieważ nie da się jej odkręcić. To chyba jedyny minus opakowania. Chętnie przelałabym tam inny tonik bądź domowy roztwór do dezynfekcji. Byłoby miło, gdyby producent w przyszłości o tym pomyślał.
Przeglądając recenzję widzę, że wiele osób narzeka na osobliwy zapach. I mnie pierwsze psiknięcie nie zachęciło, jednak bardzo szybko się przyzwyczaiłam. Od oczaru chyba nic już nie będzie gorsze Tutaj mamy do czynienia z wonią ziołową, ale nie jest ona uciążliwa, nie drapie w nos i szybko się ulatnia. Produkt jest oczywiście pod postacią wody. Oznacza to, że szybko się wchłania, nie pozostawia też żadnej warstwy na skórze, nic się nie lepi. Wydajność jest dobra – przy użyciu dwa razy dziennie, czyli rano i wieczorem wystarczył mi na dwa miesiące. Skład jest oczywiście dla fanów pielęgnacji naturalnej, to tylko woda z destylacji czystka. Dostępność jak dla mnie ok, produkt znajdziemy stacjonarnie w Naturze. Cena jak za jedynie 75 ml odrobinę wysoka, jednak rekompensuje mi to wydajność.
Hydrolaty stosuję dokładnie tak, jak toniki, czyli aplikuję zaraz po umyciu twarzy, a przed pielęgnacją. Jak wiadomo produkt tego typu ma przede wszystkim wyrównać ph. Co jeszcze dostajemy? Mnie chyba najbardziej podoba się, że ma delikatne działanie nawilżające. Nie lubię mieć skóry wyschniętej na wiór, nawet przez chwilę. Wiadomo, że nie zastąpi kremu czy serum, jednak naprawdę zapobiega ściągnięciu. Przy tym koi też podrażnienia. Ostatnio walczyłam z bolesnymi wypryskami i zawsze czułam ulgę po jego aplikacji. Myślę, że ma też działanie zwężające pory. No i zauważyłam rozjaśnienie przebarwień, poprawę ogólnego kolorytu cery. Muszę zaznaczyć, że nie są to efekty, wow, czy drugiej skóry. Są bardziej subtelne, delikatne. To dobre wsparcie rozbudowanej pielęgnacji, ale nie łudźcie się fajerwerków. Ogólnie jednak jestem z niego całkiem zadowolona. Myślę, że póki co będę testować dalej, ale kiedy skończą mi się już pomysły to chętnie do niego wrócę.
Zalety:
- ujednolica koloryt
- lekko rozjaśnia przebarwienia
- delikatnie nawilża
- łagodzi podrażnienia
- wydajny
- naturalny skład
- szklane opakowanie
- bardzo dobry atomizer
Wady:
- osobliwy zapach, który nie każdemu będzie odpowiadał
- efekty są raczej delikatne
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie