Kylie Cosmetics Kylighter Rozswietlacz do twarzy

Rozświetlacz jest po prostu poprawny. Rozświetla cerę, jednak nie jest zbyt mocno widoczny. Jest to produkt delikatny, ze złotą drobiną. Raczej polecam dla osób, które lubią delikatny makijaż. Dla mnie jest on zbyt lekki. Za taką cenę oczekuję efektu wow. Tu go nie ma.

Dostałam w prezencie kolor Chocolate Cherry. Na opakowaniu nigdzie nie pisze "Kylighter" tylko "illuminating pressed powder", co można różnie interpretować "rozświetlający puder prasowany", czyli puder rozświetlający czy rozświetlacz? Po kolorze myślałam, że raczej bronzer. Albo i coś na pograniczu bronzera i rozświetlacza. Dziwny kolor i wbrew nazwie nie ma nic z czereśni, raczej średni brąz wpadający w ceglaną czerwień. Nie wiem, czemu ta osoba kupiła takiemu bledziokowi jak ja taki odcień. W ogóle ciężko mi określić czy taki odcień pasuje komukolwiek, bo ciężko mi sobie wyobrazić, żeby nawet osoba czarnoskóra wyglądała dobrze z taką ceglaną czerwienią? Mam wrażenie, że kolor nie pasuje do większości kolorów skóry na naszej planecie, może do typowo "instagramowych" klonów sióstr Jenner-Kardashian udających mulatki samoopalaczem czy zastrzykami z melaniny... Pominę to, że jakiś czas próbowałam go używać jako bronzera ze względu na ten kolor i w roli bronzera było jeszcze gorzej, bo ma bardzo tępą i suchą konsystencję i pigmentacja jest jakby nierównomierna... Tu ceglana czerwień, tu brąz. Gdy wygooglowałam co to i okazało się, że to rozświetlacz, trochę niedowierzałam. Bardziej jakby bronzer rozświetlający? Ma drobinki, ale pigment koloryzujący jest zdecydowanie silniejszy niż połysk... Ze względu na kolor mi nie odpowiadający używałam tylko w okolicach policzków i to dolnych, ale ten wynalazek dość ciężko wygląda na skórze, podkreśla niedoskonałości, a błysk jest znikomy, prawie żaden. Nie to, że subtelny. Widać drobiny na skórze, a połysku mimo to zero. Co jest dla mnie niezrozumiałe. Próbowałam dać pod spód Lumi Drops Loreala, żeby podbić rozświetlenie, ale niewiele to dało. Zapach kojarzący się z proszkiem do mycia pupy niemowlęcia. Z pozytywów to powiem, że przynajmniej nie podrażnia skóry. Dysproporcja między jakością a ceną rażąca. Ceny wysokie, bo kojarzą się z bogatą osobą założycielki marki i nic poza tym.

PLUSY: + ładne kolory do wyboru oraz odcienie dopasowujące się do wielu karnacji + ładne, lekkie opakowanie + lusterko + rozświetlacz daje ładny, delikatny efekt na policzkach, który można budować lub nałożyć na mokro aby wzmocnić efekt MINUSY: - absolutnie produkt nie jest wart swojej ceny (takie rozświetlacze albo nawet lepsze można kupić już za 10/20 zł) - koszty przesyłki i cła są astronomiczne - dostępność

Bardzo lubię ten rozświetlacz, ale niestety dziś mi się rozstrzaskał. + piękny wygląd + cudownie wygląda na twarzy + każda wybierze swój idealny kolor + długo utrzymuje się + nie robi plam - cena (ja niestety musiałam płacić cło) - dostępność

Moim ukochanym rozświetlaczem jest galeretka z Farsali jednak do Klightery sięgam równie często. Posiadam odcień banana oraz french Vanilla. Bana jest tak złoty że aż wpada w mocną żółć niestety nie będzie dobry do każdego typu urody, gdyż daje bardzo silną taflę i jest mocno widoczny. Vanilla jest o wiele bardziej subtelniejsza chociaż napigmentowana równie mocno. Do aplikacji używam wachlarzy-dają najbardziej migotliwy efekt. Produkt dobrze trzyma się skóry, nie blaknie w ciągu dnia i nie ciastkuje się. Bardzo dobrze współpracuje z innymi produktami do makijażu twarzy. Nie zauważyłam by podrażniał. Opakowanie solidnie wykonane, skromne i ładne