The Balm Meet Matt(e) Ador, Matte Eyeshadow Palette Paleta 9 cieni do powiek

Paleta meet matt ador jest moja pierwszą paletą z the balm. Nie mam wiec porównania do innych produktów tej marki. Najczęściej używam dwóch pierwszych rzędów, kolory są tam brązowo różowe. Zazwyczaj robię nią makijaże typu Spotlight lub smoky. Trzech dolnych cieni nie używam wcale. Jeżeli chodzi o jakość używanych cieni jest bardzo dobra. Można zrobić coś delikatnego lub nadbudować cienie na mocniejsze. Jaśniejsze cienie można przykryć ciemniejszymi, natomiast ciemniejsze można delikatnie rozjaśnić jasnymi. Łączą się i mieszają na powiece. Nawet na mokrej bazie dają gładkie przejście po chwili rozcierania, bez plam. Do tego są wydajne i wytrzymałe na wszystko. Wytrzymują ze mną w pracy po 12 godzin. Maja jednak dwie znaczące wady. Gdy je kupowałam w perfumerii kosztowały 250 zł, co jak za 6 cieni jest zdecydowanie za dużo. Teraz na szczęście cena jest zdecydowanie niższa w drogeriach internetowych. Zwarzywszy na to, że cienie są duże to jest to bardziej opłacalne. Druga wada to wysuszanie powieki, po wielu tygodniach codziennego korzystania tylko z niej. Inne cienie tego nie robią. Teoria jest taka, że jest to związane z wytrzymałością cieni na powiece. W ogólnym rozrachunku jest to produkt warty zainteresowania. Z punktu widzenia etycznego papierowe opakowanie i blaszki szybko się rozłożą, kleju jest nie wiele. Gorzej z magnesami neodymowymi, których wydobycie wiąże się z zagrożeniem życia człowieka w bieda szybach. Jednak ja używam tych magnesów po zakończeniu eksploatacji kosmetyków, wiec nie ma marnotrawstwa.

Paleta Ador jest zbiorem ciekawych, nietuzinkowych odcieni, które pozwalają na wykonanie codziennych, lecz niebanalnych makijaży. Z cieniami pracuje się bardzo wygodnie, jest to typowa jakość cieni marki the Balm, czyli świetna trwałość i łatwość w rozcieraniu. Minusem tej palety jest to, że niektóre kolory są niestety dość jasne i trudno jest uzyskać nimi wyrazisty efekt na powiece. Mały przegląd poszczególnych cieni: - Matt Russo - to ładny, delikatny odcień różu, który jednak nieco zanika po nałożeniu na powiekę, tak jakby jego kolor zbyt mocno wtapiał się w skórę; - Matt Bernard - jasny beż z lekką domieszką żółtych tonów, również dość delikatnie wypada na powiece; - Matt Munoz - subtelny brzoskwiniowy róż, który na powiece wypada już intensywniej niż 2 poprzednie cienie; - Matt Jones - mój ulubiony odcień w palecie, piękny musztardowy brąz; - Matt Williams - klasyczny, neutralny brąz; - Matt Johansson - jaśniutki beż, będzie idealny dla osób z bardzo jasną karnacją; - Matt Soto - unikalny, szaro-zielony odcień, który fajnie podkręca makijaż; - Matt Borski - dość stonowany morski odcień; - Matt Lee - ciemna, niebieskawa szarość.