Shiseido Aqualabel, Special Gel Cream Nawilżający krem - żel

Ciekawy zel, nadaje sie pod makijaz, chociaz stosowalam go glownie na noc, na dzien raczej rzadko. Tez zdarzylo mi sie posmarowac nim dlonie i lokcie, tak z rozpedu, zeby pozbyc sie nadmiaru z twarzy ;) Uzywalam go razem z dwustopniowym systemem oczyszczania twarzy (olejek + pianka), po ktorym buzia jest naprawde doskonale oczyszczona, zel bardzo szybko sie wchlania i nie pozostawia odczucia lepkosci na skorze. Wydaje mi sie, ze kosmetyk bardziej sie sprawdza w przypadku wyzszej wilgotnosci powietrza, mialam okazje go stosowac w bardzo wilgotne azjatyckie lato w polaczeniu z duza ekspozycja na dzialanie klimatyzacji i w tej roli sprawdzil sie wysmienicie. PS: niebieska seria Aqualabel jest wybielajaca, wiec w zaleznosci od karnacji, ale chyba nie jest to najlepszy wybor z uwagi na ewentualne przebarwienia, ktore moga wystapic po wybielajacych kosmetykach, zwlaszcza w Japonii, gdzie sila promieniowania UV jest bardzo silna... PS2: teraz przymierzam sie do serum z linii zoltej, przeciwstarzeniowej, ma jeszcze lzejsza konsystencje, taka bardziej wodnista i opakowanie z pompka.

Dostałam go w prezencie 2 lata temu. Duża pojemność, soczysta czerwień opakowania, ale - niestety - plastikowego, a w środku leciutki, dość gęsty żel. Podczas aplikacji bardzo dobrze się rozprowadza, zostawiając cerę gładką i idealną pod makijaż. Jest też bardzo wydajny, bo na aplikację wystarczy jedna kropka na dostarczonej w opakowaniu szpatułce. Niestety - według mnie - ten żel prawie w ogóle nie nawilża. Miałam nawet wrażenie, że to tylko jakieś silikony jak w bazie pod podkład powodują gładkość skóry. Być może ten żel jak wiele innych kosmetyków japońskich potrzebuje całego kompleksowego nakładania - czyli jakiś tonik, nawilżacz i dopiero ten żel? Pewnie wtedy byłoby dobrze. Ostatecznie używałam go od czasu do czasu, tak że przestał na mojej półce, aż się zrobił taką żelową ciągotką - wtedy znakomicie nawilżył mi kolana i łokcie przed wiosną. Prawdziwy paradoks :) Potrzebował postać i odparować (?), by naprawdę spełniał obiecane zadania. Bo w końcu producent obiecuje, że to połączenie serum, lotionu i kremu - więc powinien wystarczyć sam, bez warstwowego aplikowania różnych różności z całej bogatej serii Aqualabel. Oceniam na 3. Nie wiem, czy kiedyś go kupię. Poza tym jest trudno dostępny w Polsce - jedynie w niektórych internetowych drogeriach z azjatyckimi kosmetykami. Nawiasem mówiąc, koleżanka z Japonii, która mi ten krem przywiozła - jest nim zachwycona, tak jak całą serią. teraz przerzuciła się na niebieską. Hm.